Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stella_cadente
Obserwator
Dołączył: 06 Lis 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 12:02, 06 Lis 2016 Temat postu: skuteczność ale czy na pewno? |
|
|
Po raz drugi zamierzam zabrać się za wykonywanie rytuałów. Moja pierwsza próba miała miejsce w 2013, doszłam do 15 powtórzeń (bez jakiejkolwiek zmiany samopoczucia) jednak ze względu na pewną sytuację przerwałam ćwiczenia. Od jakiegoś czasu szukam informacji na temat skuteczności rytuałów. Najwięcej opinii znalazłam na forach anglojęzycznych ( tu dodam na marginesie, że są to fora skupiające osoby ćwiczące yogę bądz wschodnie sztuki walki) - nie są one specjalnie pochlebne. Rytuały traktuje się tam jako formę gimnastyki, nawet nie yogi, która nie ma wpływu na odmłodzenie, jedynie poprawia samopoczucie i w małym stopniu fizyczną sprawność. Podobne opinie spotkałam na innych zagranicznych forach ( włoskich , francuskich).
Moje pytanie jest następujące. Czy ktoś z was NAPRAWDE zauważył istotny, widoczny wpływ rytów na swój organizm? Widoczne odmłodzenie, uzdrowienie, ustąpienie bądz złagodzenie jakiegoś schorzenia potwierdzone w obiektywnych badaniach itd ? Przeczytałam wiele opinii zamieszczonych na tym forum i spora część jest dosyć entuzjastyczna, ale pachnie efektem PLACEBO tj. ''zdaje mi się'', ''chyba''. Jest w tych komentarzach bardzo dużo niepewności...
Czekam więc na najświeższe opinie w tym temacie.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mirek
Myśliciel
Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 14:10, 11 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
stella_cadente
Ćwiczę rytuały od ponad 5 lat. Pierwsze 2 lata ćwiczyłem 7 dni w tygodniu, obecnie 4 - 6 dni w tygodniu.W czasie urlopu, raz w roku przez 2 - 3 tygodnie robię sobie przerwę. Prowadzę siedzący tryb życia. Większość dnia spędzam za biurkiem lub za kierownicą samochodu. Dzięki rytuałom czuję się jakbym prowadził aktywny tryb życia. W czasie urlopu nie mam problemów z wielokilometrowymi wędrówkami, nawet w górach. Ostatnio odkryłem, że umiem pływać, tzn. utrzymywać się na wodzie zawsze umiałem, ale pływanie z odpowiednim oddechem, z głową zanurzaną w wodzie zawsze stanowiło dla mnie problem. Po kilku ruchach zwykle "wysiadałem". Któregoś dnia żona namówiła mnie na basen i ze zdumieniem zauważyłem, że potrafię przepłynąć dwie długości basenu "krytą" żabką. Po 20 latach braku kontaktu z wodą.
Wszystko zawdzięczam rytuałom. Czasami zastanawiam się do czego mógłbym dojść gdybym jeszcze dodatkowo prowadził na co dzień aktywny tryb życia... Ale jestem zbyt leniwy, żeby to sprawdzać ) Właśnie rytuały to wg mnie ćwiczenia dla leniwych. Żeby poćwiczyć, nie musisz wychodzić z domu, nie potrzebujesz żadnych przyrządów. Wystarczy kawałek podłogi i 15 min. dla siebie w ciągu dnia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stella_cadente
Obserwator
Dołączył: 06 Lis 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 13:12, 13 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Dzięki za odpowiedz. A czy zauważyłeś jakiś wpływ na opóznienie starzenia?
Ja jestem osobą aktywną, rytuały zaczynam od przyszłego tygodnia - traktuję to jako eksperyment. Mam parę przewlekłych schorzeń, zobaczymy, czy ich przebieg w jakiś sposób ulegnie złagodzeniu. Z wynikami będę się dzielić na bieżąco.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mirek
Myśliciel
Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 23:07, 13 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
Gdy zaczynałem ćwiczyć nie liczyłem na odmłodzenie. Zależało mi jedynie na uzdrowieniu kręgosłupa z którym miałem poważne problemy. Z kręgosłupem już wszystko w porządku, jednak ujawnił się ukryty problem neurologiczny z lewą nogą. Przez kilka lat trochę się z tym męczyłem, ale intuicja podpowiadała mi, żebym nie zrażał się i systematycznie ćwiczył. Wygląda na to, że i z tym problemem wychodzę już "na prostą".
Co do opóźnienia starzenia to sądzę, że bez 6 rytuału nie ma co o tym myśleć. 5 rytuałów to tylko zabawa w porównaniu z szóstym. Ale te 5 przygotowuje do właściwego wykonania szóstego. Ja nie czuję się jeszcze na siłach, żeby zacząć szósty. Na razie jestem na etapie przechodzenia na kolejny poziom podstawowych ćwiczeń. Chodzi o oddech. Wykonuję oczywiście każde powtórzenie na jednym oddechu, ale są to zwykłe oddechy. Poza tym rytm ćwiczeń jest różny, zależny od kondycji dnia i nastroju.Teraz próbuję wprowadzać tzw. oddech jogiczny, tzn. gardłowy. Zwiększa on wysiłek przy ćwiczeniach oraz wymaga odpowiedniej dyscypliny. Rytm do którego dążę to 4 s - wdech, 4 - jogiczne zatrzymanie oddechu i 4 s - wydech. Po opanowaniu takiego rytmu może zdecyduję się na dołączenie do zestawu szóstego rytuału. Wówczas być może będę mógł coś powiedzieć na temat opóźniania starzenia. Ale to jeszcze trochę potrwa Na razie wystarcza mi utrzymanie dobrej formy i poprawa zdrowia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karemsa
Obserwator
Dołączył: 27 Gru 2016
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 15:13, 27 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Ja traktuję to jako formę gimnastyki, nawet nie yogi, która nie ma wpływu na odmłodzenie, jedynie poprawia samopoczucie i w małym stopniu fizyczną sprawność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stella_cadente
Obserwator
Dołączył: 06 Lis 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:22, 27 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
karemsa napisał: | Ja traktuję to jako formę gimnastyki, nawet nie yogi, która nie ma wpływu na odmłodzenie, jedynie poprawia samopoczucie i w małym stopniu fizyczną sprawność. |
Hmm..tego sie wlasnie obawiam. Dlugo cwiczysz rytualy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wanda
Obserwator
Dołączył: 11 Cze 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska
|
Wysłany: Pią 0:39, 16 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Witam wszystkich serdecznie. Mam nadzieję, że jeszcze tu ktoś zagląda.
Jestem tu nowa. Zanim się zalogowałam, trochę poczytałam wypowiedzi. Wynika, że oczekujecie opinii osób starszych. Choć tak się nie czuję 😉, to 60-tka strzeliła 😀 . Moje pierwsze spotkanie z rytami było w 1998r. Po przebytym zapaleniu płuc bardzo osłabłam. Nie wiedzieć dlaczego zwiotczały mi wszystkie mięśnie. Wstając z kanapy musiałam się podciągać. Nawet pojawiły się problemy z nietrzymaniem moczu. Wychodziłam do pracy z wielkim przymusem. Czułam się tak jak przebita dentka. Przeraziłam się. Stwierdziłam, że to stanowczo za wcześnie na taki stan. Wówczas przypomniałam sobie o książce, która leżała na półce i cierpliwie czekała na zainteresowanie 😃, a także o koleżance, która ćwiczyła i już dawno namawiała mnie, bym też ćwiczyła. Książkę szybciutko, aczkolwiek dokładnie przestudiowałam i zaczęłam ćwiczyć. Warto zaznaczyć, że byłam wówczas znacznie młodsza. Pierwsze efekty były już widoczne po ok. tygodniu. Przede wszystkim poczułam więcej energii. Niedługo później znikały inne problemy. Pamiętam, że pierwszy kryzys miałam przy siedmiu powtórzeniach. Wówczas troszkę dłużej wykonywałam tę ilość powtórzeń.(tak jak autor opisuje). Niestety, wyjazd służbowy spowodował, że doszłam tylko do 13-tu powtórzeń. Ponieważ autor zaznacza, że jeśli przerwa jest dłuższa niż jeden dzień, to należy zaczynać ponownie od trzech powtórzeń, to trudno było ponownie się zmobilizować (musiałam wstawać o 5:30, zamiast o 6:00). Jednak już wówczas byłam przekonana, że ryty są świetne. Szybko osiągnęłam zamierzony cel, a nawet więcej. Zaczęłam mi się poprawiać sylwetka, nabierałam linii. Nie było szoku, ale było widoczne. Nie miałam wówczas pojęcia o czakrach i nie drążyłam tematu. Zresztą, było nieco trudniej niż obecnie, gdyż nie było netu 😞😃. Pamiętam, że pozytywnie mnie zaskoczyły zarówno efekty i to w jakim czasie je osiągnęłam .
Po raz drugi podeszłam do rytuałów w 2002 lub 2003. Wówczas doszłam do 17-tu powtórzeń i sytuacja się powtórzyła- służbowy tygodniowy wyjazd, brak możliwości ćwiczeń na wyjeździe... Motywacja tym razem była inna. Przede wszystkim "brak energii oraz nadwaga" . Oczywiście energia szybko się pojawiła, a sadełko też zaczęło topnieć. No ale niestety perspektywa zaczynania wszystkiego od nowa najpierw czekała na wakacje, a później na jesień, na lepszy czas...
Niestety, dopiero do tego roku czas ten nie następował. Znów wielki dołek fizyczny i nie ukrywam, że psychiczny. Duże problemy zdrowotne moje i bliskich. Ale nie ważne co było złego. Ważne, że jest lepiej. I chyba teraz najbardziej widać efekty. Ćwiczę od początku maja. Tym razem było baaaardzo ciężko. Zastałe, bolące stawy, zwiotczałe mięśnie, duźe zrosty w brzuchu, sztywny kręgosłup. Oczywiście brak energii, bo całe ciało obolałe, ręce i nogi jakby miały po 100kg. Problemy z zatokami. Do tego zaczęłam tyć. Zbierałam się do ćwiczeń co najmniej dwa tygodnie. W końcu zaczęłam. Jednak tym razem Była to prawdziwa droga przez mękę. W każdym rycie, po każdym powtórzeniu musiałam odpocząć. Również precyzja wykonania pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Z podłogi ledwo wstawałam. Jednak zacięłam się i nie poddałam się. Tak jak za pierwszym razem postanowiłam, że ilość powtórzeń dopiero zwiększę dopiero, gdy będę wykonywała je poprawnie zwracając uwagę zarówno na dokładność pozycji, jak i oddechy. Dlatego teź po trzy powtórzenia wykonywałam przez ok. 10 dni. 5 powtórzeń też nieco dłużej niż tydzień. Obecnie jestem na 13-tu powtórzeniach. Jest super. Oczywiście jeszcze sporo do naprawienia. Jednak jakie efekty są obecnie. Nogi leciutkie. Prawie bez problemu"schodzę do parteru"😃 i wstaję, prawie nie boli mnie kolano, ustąpiły bóle pleców. Prawie nie mam problemu z zatokami. Powraca siła w rękach. Oczywiście coraz pełniejszy, dłuższy oddech. Mniej się męczę. Ponadto czuję jak zachodzą zmiany w funkcjonowaniu organizmu i jego budowie. To tak ogólnie. Jeśli jeszcze tu ktoś zagląda i będzie zainteresowany bardziej szczegółowymi efektami, to podzielę się spostrzeżeniami. Bardzo się rozpisałam. Jednak chciałam pokazać, że efekty, ich szybkość zaobserwowania zależy zarówno od stanu zdrowia, jak i bezsprzecznie wieku z naciskiem na wiek nie kalendarzowy lecz biologiczny.
Na koniec podzielę się jeszcze z jedną wspaniałą wiadomością. Od minionej niedzieli zaczął ćwiczyć ze mną mój mąż. Muszę przyznać, że ma jeszcze większe trudności niż ja, kiedy tym razem zaczynałam. Bardzo go wspieram i ciekawa jestem, czy wytrwa i jak szybko się uelastyczni. Ma dodatkowo duży problem, gdyż boli go kolano. Zobaczymy. Pozdrawiam serdecznie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stella_cadente
Obserwator
Dołączył: 06 Lis 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:16, 10 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Dziékuje za odpowiedz. Ja po raz kolejny podeszlam do tybetanow, doszłam do 21 powtórzeń i niestety nie czułam żadnego przypływu energii, poprawy samopoczucia, i zmniejszenia dolegliwości związanych z moimi schorzeniami. Zarzuciłam wykonywanie tych ćwiczeń jakieś 2 miesiące temu. Pomimo zerowych efektów mam jednak ochotę dać tybetanom ostatnią szansę i pocwiczyc 21 powtorzeń przez kilka miesiecy...moze cos się zmieni. Wracam oo tego od jutra.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|