Autor Wiadomość
Tomek
PostWysłany: Nie 1:26, 15 Mar 2009    Temat postu:

Ponizej tekst z emigracji.

Kto jak kto, ale to My wybudowalism Ameryke...i nie wiem czy mam byc z tego dumny czy sie leko wstydzic za Przodkow .
Sami poczytajce co ma do powiedzenia ktos...







Opis: Dedykuję tę historyjkę wszystkim Polakom, a tym, którzy mienią się polskimi politykami, w szczególności....

Tak naprawde... to historia Ameryki zaczela sie w roku 1607, kiedy to London Company wyslala trzy statki do Nowego Swiata z zadaniem zalozenia bazy wymiany handlowej. Po pieciu miesiacach zeglugi 104 osobowa expedycja dotarla do Chesapeake Bay w kwietniu 1607 roku. Dalsze siedemnascie dni zajelo penetrowanie rzeki James River, celem wybrania odpowiedniego miejsca na baze.

Jak sie wkrotce okazalo nie byl to szczesliwy wybor . Miejsce okazalo sie niskopolozone i bagniste. Brak jedzenia , paskudna woda, malaria, Indianie. Nawet pogoda okazala sie paskudna. Bylo to- jak wyprawa na Ksiezyc- bez szans powodzenia,

I tak to bylo... i tak zostalo zapisane.

Mimo wszystkich przeszkod kolonia przezyla, jakos przezyla! Ale czy my -wspolczesni-- znamy prawdziwe przyczyny niepowodzenia misji oraz to, w jaki sposob uratowano przedsiewziecie?

Oczywiscie nie- ale to jest zupelnie inna historia... to resztka tej prawdziwej historii.

Kolonia Jamestown nie miala nawet roku, a juz wydawalo sie ze przestanie istniec. Na szczescie kapitan John Smith dowodca osadnikow zrozumial, dlaczego przedsiewziecie sie wali. Jego towarzystwo zlozone bylo z gentelmenow odwaznych, chlonnych przygod i dzielnych, ale zupelnie nieprzygotowanych do zadan, jakie przed nimi postawilo zycie. W raporcie wyslanym do sponsorow przedsiewziecia napisal krotko- Przyslijcie mi prawdziwych chlopow z jajami! Ciesli , murarzy i kowali, wole garstke takich- niz tysiace nygusow- jakich poslaliscie ze mna....

We wrzesniu 1608 roku ze statku "Good Speed" na lad zeszlo szesciu barczystych mezczyzn. Grupa ratownicza! Z toporami na ramionach razem z kapitanem Smithem nowi poszli w las poszukac lepszego miejsca na siedlisko..

W trzy tygodnie przesieka byla gotowa, zbudowany piec smolarski , a nowi cieli juz sosne i destylowali smole i dziegc....byla to pierwsza fabryka w Nowym Swiecie.

Nastepnie owa szescioosobowa grupka wybudowala warsztat do wyrobu mydla i tartak. Gdzies w listopadzie w miesiac po przyjezdzie "szostki" do Jamestown, inni kolonisci podbudowani ich przykladem wzieli sie do solidnej roboty. Wedlug raportow i swiadectwa kapitana John'a Smith'a pierwsza angielska kolonia w Ameryce ocalala tylko i wylacznie dzieki szesciu morowym chlopom o nie anglosasskich nazwiskach:

Michal Lowicki
Zbigniew Stefanski
Jur Mata
Jan Bogdan
Karol Zrenica
Stanislaw Sadowski

Bo tych szesciu morowych chlopow , ktorzy uratowali Jamestown, ktorzy nauczyli i pokazali Anglikom, jak nalezy pracowac ....bylo Polakami. I zrobili to na dwanascie lat przed przybyciem "Mayflower"!

Oto historia, jaka opowiedzial mi nie byle kto, ale sam Paul Harvey, zapisana jest przez jego syna, Paula Aurandt w ksiazce pt "More of Paul Harvey"s The rest of the story" na str 130...

Dlatego wpadajac w specyficzny styl Paula Harvey chce dopisac reszte historii...

Tak bylo..tak opisal to kapitan John Smith....ale dzis- nikt o " tej " reszcie historii nie pisze. Jeszcze mniej liczni o tym wiedza. Nikt nigdzie nie wybudowal zadnego pomnika szesciu Polakom- rzeczywistym Ojcom Budowniczym Ameryki! W stolicy Ameryki nie ma zadnej nawet najmniejszej uliczki nazwanej ich imieniem, zaden statek nie niesie ich imion, nikt o nich nie uczy dzieci w szkolach- mimo, ze o "ksiezniczkach" indianskich robi sie filmy i kreskowki.

Ale to jest zupelnie inna historia... zupelnie prosta, choc prawdziwa . Otoz tak juz jest ,ze kto inny robi historie,,,kto inny ja pisze, ktos inny potrafi wyciagac wnioski, a jeszcze calkowicie zupelnie ktos inny korzysta.... i robi interes...

I o tym nalezy pamietac!

Dedykuje ta historyjke wszystkim Polakom, a tym- ktorzy mienia sie polskimi politykami w szczegolnosci....

Roman Kafel Dallas 25 luty 2002

PS

Tak pisalem cztery lata temu....

Dzis zbliza sie dzien wielkiej fety w USA. Bedziemy uroczyscie obchodzic 400lecie Jamestown. Istnieje juz komitet obchodow , dzieli sie role i zadania, Powstaje dla Telewizji Publicznej PBS film dokumentalny na temat.

Znajac Ameryke film ten bedzie pokazywany przez nastepne dziesieciolecia dzieciom Ameryki na wszystkich kanalach publicznych

Do owych goraczkowych przygotowan jakos nie wlaczaja sie.....ani Polacy, ani nasze polonijne instytucje. Zaprzepaszczamy nastepna wielka szanse! Teraz wlasnie mozna dzialac, mozna wlaczyc sie w prace i miec na nie jakis wplyw....

Moze nalezaloby postarac sie o umieszczenie przy okazji, jakiej malej chociazby tablicy pamiatkowej na czesc ratownikow Jamestown?

Wiele energii pochlania lustracja Polonii....nie chce oceniac intencji jej inicjatorow, ale sposob w jaki staraja sie to robic przypomina mi zabiegi syjonistow zamiany Diaspory w ramie Mossadu. Ktos widac w Polsce zapatrzony w zle przyklady zapomina, ze zapominanie o naszych polonijnych interesach, moze zaowocowac tym , ze juz wkrotce nie bedzie ..Polonii. A tej dla milionow Amerykanow polskiego pochodzenia nie zastapia zadne agentury, zadnych konsulatow.

I o tym nalezy pamietac!

RomanKafel

Dallas Texas 12 Listopad 2006
Post scriptum secundum.

W zeszlym tygodniu pochowalismy Paula Harvey, zmarl majac 91 lat. Piekny wiek, piekne zycie, piekny Czlowiek!

Paul mial niebywaly wplywn na tzw, Prostych Amerykanow, ktorzy przyspieszali przerwe w pracy, aby spokojnie jesc w swych truckach sluchajac Paula..i jego komentarzy, opowiesci, madrosci !

Paul komentowal zycie z niezmierna dbaloscia o Prawde. Bardzo czesto glosil ja wbrew utartym trendom i modom, wbrew zalewajacej coraz szersza fala poprawnosci politycznej.

Mysle o Paulu i o tym co powiedzial przypominajac calkowicie zapomniana historie o Polakach budowniczych Ameryki.

Jaka nauke powinnismy wyciagnac MY Polacy z tej krotkiej historii Paula Harvey?

Wydaje mi sie, ze Paul zza grobu stara sie nam cos przekazac...as moze to tylko mi sie wydaje?

Wieczne Odpoczywanie racz mu dac Panie, a Swiatlosc Wiekuista niechaj mu swieci!

Niech odpoczywa w Pokoju Wiecznym. Amen!

Roman Kafel

10 marca 2009 r.

Dallas, Texas

z:
http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=25&pid=1495#comment10433
Tomek
PostWysłany: Wto 20:45, 09 Maj 2006    Temat postu:

Cytat:
Venom napisał: Co do tematu głównego, wizja Marka Ch. jest jak najbardziej realna, wystarczy poszukać conieco na temat ras(ET), które poszły w tym kierunku. Może niektóre z nich są nam bliższe niż nam się wydaje?:>


- Właśnie, to jest prawdopodobny rezultat odcięcia człowieka od środowiska PLANETARNEGO, a pisząc to mam na myśli środowisko wykreowane nie przez "instrumenty ludzkie" lecz ich rdzennych Kreatorów ( Rase Centralną). Technologia może nas zawieść.. tak zostało zapisane . Nie zostało „odsłonięte” JAK może nas zawieść..

Przemawiając przez mitologie WingMakers Materials, daje sie nam do przemyślenia kilka opcji nadchodzącej przyszłości. Jawi sie ona ( przyszłość) tak różnorodna jak tylko można podjąć decyzje. Ale widać juz pewne główne nurty " rzeki wykręcającej sie od słodyczy tej Ziemi do kopalni ludzkiej zachłanności..." - i jednym z takich nurtów jest zaistnienie człowieka...a właściwie fizyczne unieruchomienie Ludzkich Przewoźników w sieci techno-wirtualnych form, świecie miraży, jakim staje sie nasz dzień powszedni .Powoli i konsekwentnie konstruowany plan wyrafinowanych istot...
To bardzo realna opcja... i bardzo przygnębiająca jak na mój gust.
Komu mogłoby zależeć na takim "z-administrowaniu" naszej populacji?- to jest dobre pytanie.
Miejmy choć nikła świadomość , iż zadając tak postawione pytanie wkraczamy na śliski grunt . Chcąc nie chcąc , można zostać posądzonym o przynależność do opozycji . Opozycji nowej generacji , z bardzo niewyraźnie czytelnym dla ogółu "programem odnowy" ... jeszcze o tym porozmawiamy ...

Jeśli idzie o drugą część cytowanego , to mało albo bardzo mało wiadomo nam o drogach rozwoju innych kultur –ras. Nie mówiąc już o badaniu i analizie możemy tylko ..lub aż, bazować na subiektywnych informacjach pochodzących z receptorów czuciowych –(intuicja, stany OOBE, mentalne wędrówki, wizje , kanałowanie..i tp)
Sprawa „wzięć, uprowadzeń” to szerokie zagadnienie i nie bardzo chce się w to wdawać z dyskusją.
Jest jednak mały mankament tych metod- do tej pory nie ma żadnych dowodów jakie można by ZAPREZENTOWAĆ w postaci czytelnej od razu dla wszystkich( obiektywnie) lecz jedyne te opierające się na empirycznemu doświadczeniu tych sektorów rzeczywistości...choć znam takich ludzi co twierdza iż utrzymują kontakty z „innymi istotami i cywilizacjami „ czy tez ich przedstawicielami. Ale na opowieściach 99% z nich kończy wątek...

Takim akcentem pozdrawiam Wszystkich .

S.S
ven0m
PostWysłany: Wto 14:45, 09 Maj 2006    Temat postu:

Pytania są bardzo dobre!! Czasami zwracają uwagę na sprawy, które wcześniej były pomijane. Tyle tych koncepcji i wziosłych słów.

Dokładne zdefiniowanie słowa "miłość" tak jak i zdefiniowanie słowa "Bóg"
było by jedynie tworem umysłu ludzkiego.

jest takie sufickie powiedzenie:

"Nie ma żadnej rzeczy dla długotrwałego uwięzienia bardziej odpowiedniej od języka. "

Język jako nośnik infromacji przestaje się sprawdzać, stwarza gęstą zasłonę odgradzającą nas od rzeczywistości.

Może jedynie delikatnie wskazywać problemy i sprawy, które wymykaja mu się jednak przy głębszym zapedzaniu się w pojęcia czy słowa.

Z drugiej strony jest bardzo przydatnym narzedziem, o czym chociażby świadczy to oto forum.

Co do tematu głównego, wizja Marka Ch. jest jak najbardziej realna, wystarczy poszukać conieco na temat ras(ET), które poszły w tym kierunku. Może niektóre znich są nam bliższe niż nam się wydaje?:>

Pozdrawiam
Tomek
PostWysłany: Pon 20:34, 08 Maj 2006    Temat postu:

...Taaa, jak to mawia moja bardzo dobra koleżanka , gdy konwersacja utknie w martwym punkcie. Ten punkt właśnie zaistniał i w tym pytaniu. Cóż, czasami nie można sie pogodzić z faktem , że jedyne co wiemy na pewno to...brak pewności we wszystkim .
Miss Elen zwalniam Cie z odpowiedzi i przepraszam za nachalny grubianizm.Mruga
Tomek
PostWysłany: Wto 17:49, 25 Kwi 2006    Temat postu:

....Rozumiem i wyczuwam co chcesz powiedzieć, ale wytłumacz tu na tym forum , jak rozpoznałaś iż to , co jest ci dyktowane jest słowem od BOGA?- W JAKI SPOSÓB WIESZ ,ŻE TO ON mówi?

Powiadasz ,że dla miłości jesteśmy stworzeni...hm.. nie zamierzam się z tym stwierdzeniem spierać , tylko jedno czasem pragnę wiedzieć- jak wszyscy mogą rozpoznać , czym miłość jest a czym nie jest, skoro jest taka mnogość definicji...a raczej prób zdefiniowania tego co kryje się pod słowem „ miłość” ?


Jeszcze jedno- czy masz taką możliwość , zadać jakiekolwiek pytanie czy tylko odbierasz ?
Podkreślam natychmiast ,że jestem otwarcie i pozytywnie ustawionym człowiekiem , lecz jeśli moje pytania są w jakikolwiek sposób nachalne- zwyczajnie je pomiń.

W miarę możliwości odpowiedz .
Pozdrawiam Elen

dokąd zmierzam...właśnie ...
Elen
PostWysłany: Wto 13:22, 25 Kwi 2006    Temat postu:

Nowy świat, jeśli tylko zechcecie, stworzyć go, da Wam bezpieczeństwo, spokój, upragnioną miłość, radość.

Jeśli tylko zechcecie. W przekazach, które otrzymuję, nigdy nie usłyszałam- macie(masz) zrobić to, czy tamto. Jest tylko sugestia - zobacz jak może wyglądać świat, w którym priorytetem jest miłość, zrozumienie, odczucie jedności, wybór należy zawsze do Was.

Wielokrotnie w książce, czy przekazach jest to podkreślane:
Bom po to stworzył człowieka, i wolny wybór mu dałem, by decyzje mógł podejmować.
Tedy pamiętajcie Świat Wasz, kształt jego, od Was i serc Waszych zależne.

Doświadczajmy oczywiście. Nie jestem zwolenniczką jednej opcji.Ale jeśli nie pójdziemy drogą miłości, tolerancji, zrozumienia, lecz spoczniemy na tym co dotychczas, to czy obraz świata zmieni się. Mam sporo lat, i bacznie obserwuję życie. Większość ludzi nie patrzy globalnie, lecz tylko na wyciągnięcie ręki. Nie zastanawiają się co będzie później, co zostawią następnym pokoleniom. Zapomnieli, lub nie uświadomili sobie jeszcze, że Ziemia jest żywą istotą i jako takiej należy się szacunek i dbałość.

Kierowanie się tylko własnym interesem, jak dotychczas doprowadziło do takiej a nie innej sytuacji na świecie. Wszyscy widzimy co się dzieje,a czy dzieje się dobrze?

Doświadczajmy, oczywiście, życia we wszystkich jego barwach, ale może czas spojrzeć z szerszej perspektywy i zapytać samego siebie dokąd zmierzam.[/b]
Tomek
PostWysłany: Pon 19:33, 24 Kwi 2006    Temat postu:

Może i będzie inaczej niż pisze autor ( p.Chlebuś) .
Bardzo bym pragnął by ziścił się twój wgląd Elen...lecz czy już wszystko zostało przesądzone?- moim zdaniem , nie. Tu właśnie leży klucz do budowy Pokoju i Miłości w ludzkich sercach-gdzie są podejmowanie decyzje, za którymi stoją intencje wzniosłe i klarowne...prawdziwe , autentyczne z głębi Serca. A czy jest to Serce Energetyczne, Szablon Świetlisty lub Boski Głos , to tylko słowa. Doświadczać trzeba tych stanów , i być gotowym na zmiany, stawać się gotowym na nie...
Pomocnym są w tym Strefy Dopływu ustanowione w oparciu o planetę przetransferowane z oktaw fotonowych informacji, w ekwiwalenty fizycznie istniejących technologii pobudzania Ducha.

Tak z jednej strony styl ojcowski/ opiekuńczy jaki chwytam z twoich tekstów jest niezbędny, lecz wiem też ,że z drugiej strony człowiek nie tylko z majestatycznych prądów składa się ale i z rwących gwałtownych a także zmiennych , dla których to trzeba „techniki boskiego doznania” ( doświadczanie Nawigatora Całości) .
To może pozwolić osłabić chłodne kalkulacje zimnej furii jaskini realizmu...być może jeszcze tego pokolenia. Właśnie po to powstały WingMakers Materials by uprzytomnić ludziom technosfery –( platformy konsumenckiej)-to , czego ty ...być może nie potrafiłabyś przekazać leksykalnie w sposób jaki by trafił do owych Istot „naznaczonych piętnem technologii ”..,że się tak wyrażę . Nie ulega jednak żadnej wątpliwości potrzeba takiej formy przekazu jaką prezentujesz.

Co możemy zrobić?- możemy o tym mówić, coraz głośniej i szerzej by głos został dostrzeżony i wysłuchany...jednak jak sama wiesz , decyzje podejmiemy sami...tylko sami.
Jesteśmy zachęcani z wielu stron do opowiedzenia się za taką czy inna „opcją”...ale osobiście nie chciałbym by pozbawiono mnie możliwości wyboru w imię nawet najwznioślejszych priorytetów. Dla mnie było by to kolejnym poziomem kontroli. Uważam tak jako człowiek i jako COŚ , co dopiero zaczyna wyłaniać się zza muru moich własnych przekonań. Staram się by nie popadać w następne ( przekonania)... i tobie Elen tego życze.
Wierze ,że wybierzemy właściwie.
Dlatego to pisze i dlatego tak pisze.

Sun’s Son
Elen
PostWysłany: Pon 10:52, 24 Kwi 2006    Temat postu:

Może jednak będzie inaczej
-fragment mojej książki-channelingu "Dla miłości stworzeni"


Nowy świat, jeśli tylko zechcecie, stworzyć go, da Wam bezpieczeństwo, spokój, upragnioną miłość, radość.

Dnia każdego uśmiechnięci i szczęśliwsi, bo w świadomości wzrostu. Mili, uprzejmi i dobrzy. I choć jeszcze rozwijać się będziecie i szlifować kamień najcenniejszy, by blaskiem swym oświetlał nieprzerwanie, świat już inny będzie, niż ten, który znacie, bo wielu świadomych swej duchowej istoty, porozumiewać się będzie z Wyższa Jaźnią swoją, z przewodnikami. Świadomi będziecie duchowości swej, innych i całego świata żyjącego, Ziemi całej.

Do miłości dążyć będziecie, bo poznawszy, czym jest wspólnota z Bogiem, i jaką radość daje, chcieć będziecie zawsze w tej energii cudownej być, a ona zapewniona tylko jest wówczas, gdy dążąc świadomie, serce otwarte będzie, zarówno na dawanie, jak i odbieranie jej.Bezpieczni będąc w swej miłości, zapomnicie, czym uczucia niższe są, takie jak, zazdrość, gniew, złość, bo znając swą naturę boską, odrzucicie to, co w niskich wibracjach jest, dlatego, by nieprzerwanie w szczęściu być, i dlatego, bo świadomi będziecie nicości tych uczuć.

Bo, po cóż one wówczas, gdy serce miłością wypełnione, spokojne, ufne, radosne, dawać chce i brać, bez pretensji żadnych i zastrzeżeń, i wymagań.

Gdy człowiek, człowiekowi życzliwy, braterski, gdy wolność nad innymi sprawami ważniejsza, wolność wyboru, drogi, postępowania, racji. A lęku nie będzie przed złym wyborem, bo gdy świadomi będziecie, kim jesteście, wybory zawsze słuszne będą i lęku przed porażką nie będzie, bo wybór służył będzie duszy wzrastaniu, a Wy świadomi tego i radośni, że idziecie drogą słuszną do Domu Ojca swego, który umiłował Was.

Gdy świadomi będziecie swego posłannictwa, swej drogi, a serce Wasze otwarte na oścież, jakże inne, życie barwy przybierze. Ile czułości, miłości, życzliwości.Jeśli potrafisz, wyobraź to sobie. Myślicie, że gdy to dokona się, to nie będzie już potrzeby, byście żyli na Ziemi?
Mylicie się. Bo gdy odnajdziecie swą duchową istotę i tak wiele jeszcze do nauki pozostanie. Nawet wówczas, gdy każdy z Was w miłości będzie, to przecież jeszcze ile zdziałać można, jakie cechy różne rozwijać, ile twórczości powstać może, jakie cuda?
A, że to nie w jeden dzień, ni w rok jeden się stanie, ani nie w jedno pokolenie, tedy pracy Wam nie zabraknie, ni dróg.

A różnica taka będzie, że teraz niczym kocięta ślepe jesteście, które dopiero na świat przyszły i cudów jego nie widząc, w ciemności żyją.

A gdy już ducha swego odczujecie i Boga w sercach Waszych, wówczas cudowność tego, co wokół, dostrzec nie będzie trudno. A wówczas mając świadomość swej złożoności, aspektów różnych Waszej duchowej natury i kierownictwa duszy, i obecności boskości, jakże inaczej, jakże radośniej żyć będziecie. W przyjaźni, wsparciu, braterstwie.

Bo, po cóż, zabijać byście się mieli, gdy jednym jesteście, gdy emanacją boskiej energii. I gdy zrozumiecie, że świat ten Ziemia, do wszystkich Was na równi należy, i dbać o nią, nie walczyć trzeba, wojen nie będzie. Bo te tylko zniszczenie, ból, rozpacz, niosą. A prawo własności wszystkich, takie samo.

Zrozumcie, że Ziemia, niczym Matka Wasza, która karmi Was i przyodziewa, i szanować ją i kochać należy, i dbać, by zawsze czysta była i dała Wam to, czego potrzebujecie. A powietrze to czyste i woda, roślinność i zwierzęta. Dbajcie, więc o nie, dbajcie o Matkę swoją, bo to jej należne i interes w tym Wasz.

Teraz, gdy złość, agresja, nienawiść, pierwsze miejsce często zajmują, ból i smutek, to jakże żyć chcecie, jakże Matki, łaskę mieć?

Niszczycie Ją, nie dbacie, myśląc, że niczym studnia bez dna jest, niezniszczalna. Lecz Ona, jak każda matka, mimo miłości ogromnej, cierpliwość stracić może i co wówczas? Kto na tym stracić może?

W Świecie Nowym, dylematów takich mieć nie będziecie. Bo świadomi, że Ziemia istotą żywą jest i tak jak, i Wy z cząstek Boskiej energii powstała, kochać ją będziecie i dbać o nią jak, o najcenniejszy skarb.Bo czyż nie jest skarbem takim?
To Ona życie Wasze wspiera, karmi i ubiera. I to dzięki niej, możecie wcielać się w ciało swoje i wzrastać. Traktuj Ją, więc, jak najcenniejszy dar.

Miłość Twoja, na wszystko, co otacza Cię, skierowana niech będzie, bo wówczas, sam w harmonii i miłości tej będziesz.Ważne jest, by Świat Nowy, świetlisty był i promieniał miłością ludzi, bo od nich tylko zależy, czy to, co wokół się dzieje, radość niesie, czy smutek.

Tak, koleje losu Waszego różne, i radosne, i smutne, bo i nauki ogrom, i różnorodna ona. Lecz jeśli nauczycie się, że wszystko wzrostowi służy Waszemu, wówczas smutek odejdzie, i będziecie czekać, pracując nad sobą, aby słońce wyjrzało.

Świadomość miejcie swej duchowości, bo wówczas, łatwiej trudy znieść rozwoju.

A każdy niech drogą swą postępuje z ufnością i wiarą głęboką w słuszność jej. Bo nawet, gdy ciężka się wydaje i trudna, zawsze zgodna jest z nauka, po którą przyszliście.
I gdy światło odnajdziesz w sercu swym, inaczej spojrzysz, na świat cały i życie swoje, i wydarzenia wszystkie.
Zrozumiesz, czemu służyły i to, co trudne było minie, a zostanie nauka.

Tedy pamiętajcie Świat Wasz, kształt jego od Was i serc Waszych zależne. Od blasku miłości, który promieniować będzie.Smutki odrzucić czas, bo świadomość istnienia, świadomość Boga i duszy Waszej, ciepło niosą i radość.
I choć często słowa te padają, nigdy dość ich, bo kruszą to, co stwardniało w Was przez wieki.
I to już wszystko, bo choć temat rozległy i o miłości, rzeki płynąć mogą słów, najpierw pobudki czas, a słowa te, które w książce tej zawarte, zbudzić Was powinny. To wystarczy, by serce skruszyć, by z kamienia, różą się stało, co pięknem swym radość w innych budzi i miłość.


Serce, cudem ogromnym,
niepowtarzalnym.
Miłość, największym,
który zrodzony z ducha Twego,
powstać ma
i ogarnąć świat cały,
I stworzyć to,
co najtrwalsze, najpiękniejsze,
Nowy Świat, nowych wartości.
Prawda, piękno, pokój,
szczęście i radość istnienia.
Oto one.
Niezniszczalne, wieczne,
jeśli tylko, w świadomości Waszej
i poczuciu jedności
zrodzone będą.
Nowy Świat. Epoka Wiecznej Szczęśliwości.
Tomek
PostWysłany: Nie 16:53, 09 Kwi 2006    Temat postu: Próba sił...

Witam

To co jest cecha ludzi większego formatu , to umiejętność przekazania myśli w postaci słowa pisanego. Nie jest to łatwe i prawie w każdym przypadku towarzyszy temu nieporozumienie, zarzut, lub inne formy odmienności intelektualnych , jakimi różni sie twórca myśli od jej odbiorcy.
W poniższym artykule jakiego cześć zamieszczam ,zawarto kontrowersyjne zwroty , słowa i idee zapisane przez autora.
Artykuł ów jest z rodzaju tych tekstów , po jakich przez pewien czas pozostaje pewien wewnętrzny dysonans i niesmak . Te skutki powodowane są przez czasami przygniatająco trafne sugestywne porównania i koncepcje jakimi się on dzieli z czytelnikiem .
Jak bardzo bliski jest , ten szkic przyszłości ; „Paradygmat Wyobraźni” , którego autorem jest Marek Chlebuś ,jednej z możliwych wybranych ewentualności jaka może mieć miejsce – oceńcie sami.
Celowo zamieszczam ten link tu w temacie „zmiany w ..” bo myślę o wartości merytorycznych stwierdzeń zawartych na jego stronach . Bezsprzecznie trafionych i przemyślanych w powiązaniach z wyciąganiem wniosków z historycznych faktów .
Dlaczego warto czytać -chociażby z tego powodu bo jeśli wiesz kto straszy i czym straszy zdecydujesz czy sie wystraszyć...Mruga

Sun’s Son


Cytat:
.....XX wiek jest wiekiem gigantycznej konsumpcji, która stała się możliwa po wynalezieniu produkcji masowej, obniżającej koszty wytwarzania do nieosiągalnego, a nawet niewyobrażalnego wcześniej poziomu. Uwaga korporacji przesunęła się z obszaru produkcji na szeroko rozumianą sprzedaż. Było to konieczne, gdyż moce produkcyjne zaczęły przekraczać wszelki wyobrażalny spontaniczny popyt. Gospodarka przestała służyć zaspokojeniu potrzeb, więc musiała zacząć je kreować. Odkrycia podświadomości i psychologii głębi zastosowano w reklamie odwołującej się nie tyle do zalet produktu, ile do wrażliwych punktów potencjalnego nabywcy. Reklama irracjonalna pozwoliła skutecznie odsunąć w bliżej nieokreśloną przyszłość widmo nadprodukcji, gdyż — na przykład — równoczesne spożycie czekolady oraz środków na odchudzenie może rosnąć prawie w nieskończoność. Rozbudzona ponad wszelkie potrzeby konsumpcja zastąpiła lub ukształtowała na nowo dawne ideały religijne, estetyczne, moralne i racjonalne. Co nie stało się konsumpcją, przestawało istnieć.
Kształtowane psychotechnicznymi instrumentami wybory konsumenckie utraciły swój klasyczny racjonalny charakter, przestała zatem działać niewidzialna ręka rynku — przynajmniej w sposób opisany przez Adama Smitha. Skoro zanikły lub zaczęły wadliwie działać obiektywne mechanizmy samoregulacji, stało się konieczne planowanie i regulowanie rynku. Możliwości w tym zakresie dostarczyły masmedia i aparat współczesnego państwa, które od czasów Wielkiego Kryzysu aktywnie oddziałuje na gospodarkę pod pretekstem stabilizacji naturalnych cykli koniunktury właściwych dla wolnego rynku.
Produkcja masowa i robotyzacja gospodarki dramatycznie zmieniły pojmowanie pracy, produkcji i spożycia, a także relacje między nimi. Po pierwsze człowiek przestał być wytwórcą. Prawie żaden przedmiot nie jest już wytwarzany przez konkretną osobę, lecz przez złożoną strukturę, w której pojedynczy człowiek jest zaledwie drobnym elementem, coraz szerzej zresztą zastępowanym przez maszyny. Produkcja i produkty uległy dehumanizacji. Po drugie, skoro coraz większa liczba ludzi stawała się bezużyteczna w procesie wytwarzania dóbr, a tylko ich konsumpcja mogła uzasadniać dalszą produkcję, zdolności konsumpcyjne musiały ulec oderwaniu od ekwiwalentu świadczenia pracy. Znaczna, chyba nawet większa część obywateli rozwiniętych krajów stała się klientami państwa, popadając w pradawną relację klient-patron, w której ramach obywatele podporządkowują się pewnym rygorom, w zamian za co przerzucają na państwo troskę o swój byt i przyszłość. Państwo utrzymuje coraz więcej urzędników, bezrobotnych, rencistów, emerytów, uczniów, żołnierzy, policjantów i innych grup, do których odchodzą kolejne rzesze zbędne w wytwarzaniu dóbr. Zaledwie co piąty, może co czwarty zatrudniony wytwarza dziś żywność lub dobra materialne dla pozostałych obywateli. Reszta jest opłacana niezależnie od tego, czy pracuje i czy jej praca przynosi jakikolwiek, jakkolwiek rozumiany efekt. Współczesne bezrobocie jest raczej immanentną cechą panującego systemu niż jego przejściową niewydolnością.
Szeroka i drobiazgowa regulacja życia społecznego i gospodarczego dotyka nie tylko klientów państwa, od których państwo ma prawo domagać się określonych postaw i zachowań, ale w coraz większym stopniu obejmuje również tradycyjne enklawy niezależności — przedsiębiorczość, twórczość artystyczną i naukową, życie rodzinne oraz kulturalne. Osoby pracujące na własny rachunek, poddane ostrzałowi dolegliwych rygorów administracyjnych, stają się grupą wymierającą: w rozwiniętych społeczeństwach końca XIX wieku zaledwie jeden obywatel na pięciu nie pracował w ramach samozatrudnienia, dziś proporcja ta uległa odwróceniu i tylko jeden na dziesięciu pracuje na swoim.
Od kiedy telewizja zapewniła bezpośredni i w zasadzie nieprzerwany kontakt państwa z obywatelem, lawinowo zanikają dotychczasowe formy samoorganizacji społecznej i aktywności grupowej. Życie społeczne przegrywa z modelem wiecznej rozrywki. Społeczeństwo atomizuje się do nieskomunikowanego wzajemnie zbioru konsumentów kontaktujących się głównie z technosferą. Kontakt człowieka z człowiekiem staje się coraz rzadszy i coraz bardziej zrytualizowany, a przy tym oprawiony w technikę, bez której często przestaje być możliwy. Z każdym nowym wynalazkiem, z każdą inwestycją infrastrukturalną człowiek coraz bardziej uzależnia się od technosfery. Umiejętność życia poza nią, jako w zasadzie zbędna, zanika, a wraz z nią znika możliwość wyzwolenia ze zmechanizowanego środowiska.
Egoizm, który w kapitalizmie objawiał się w chciwości i braku odpowiedzialności za zbiorowość i ogólny ład, teraz przybiera formę zobojętnienia na sprawy innych ludzi. Ta nowa alienacja zamyka człowieka w świecie oper mydlanych, gier komputerowych, quizów, festiwali i zawodów sportowych. Paradoksalnie mniej wyalienowani i zdehumanizowani (przynajmniej na nowoczesny sposób) są mordujący się kibice piłkarscy niż widzowie meczów w telewizji. Ułomność spontanicznych kontaktów kibiców może wprawdzie przerażać, ale ich fanatyzmu nie należy oceniać w oderwaniu od szerszego kontekstu zjawisk, które ograniczają życie społeczne do tak zdegenerowanej formy.
Zanika życie rodzinne. Rodzina zatraca wychowawczą rolę. Wyręczają ją w tym media i powszechna oświata. Wskutek upowszechnienia postaw klientyzmu również prokreacja traci swoją tradycyjną wartość, gdyż klient nie musi się martwić o to, czyje dzieci odzieją i wyżywią go na starość, jest to troską wielkiego patrona — państwa. W konsekwencji przyrost naturalny przyjmuje wartości ujemne. Odbija się to dramatycznie na systemach emerytalnych oraz na całości finansów publicznych. Niektóre państwa zaczynają planować zdehumanizowaną prokreację poprzez wynajęte na okres rozpłodu kobiety, które nie będą prawnymi matkami, lecz żywymi inkubatorami dla nowych obywateli bez rodzin, jakich mają masowo wytwarzać państwowe domy dziecka.
Jak w średniowieczu naturalną funkcją człowieka była uprawa roli, w renesansie handel, a w kapitalizmie produkcja, tak dziś dominuje przetwarzanie danych. Z roli, przez bazary, a potem fabryki, ludzkość przeniosła się do biur, z których zresztą wkrótce też będzie wychodzić. Tak jak niegdyś nowe techniki agrarne, zwiększające wydajność pracy, wypędziły większość ludzi z roli, pozostawiając tam zaledwie kilka procent populacji, jak potem nowoczesna dystrybucja dóbr odebrała zajęcie drobnym kupcom, a umaszynowienie fabryk — robotnikom, tak dzisiaj komputer coraz lepiej i coraz szerzej zastępuje pracę biurokraty. Komputer jest zresztą biurokratą prawie doskonałym, a w każdym razie lepiej od człowieka realizującym antyhumanistyczne ideały biurokracji. Jest obiektywny, bezinteresowny, nie robi błędów, nie męczy się i przede wszystkim staje się tańszy od urzędnika. W ten sposób wyludnia się kolejna dziedzina — szeroko rozumiane przetwarzanie danych i zarządzanie, które przez ostatnie stulecie było stale rozszerzającą się domeną biurokracji.
Jak nazwać ten współczesny okres? Powszechnie stosowany model sterowania i regulacji oraz społeczna frazeologia i odwoływanie się do mas nasuwają skojarzenia ze społeczeństwem i państwem socjalistycznym. Słowo „socjalizm” może jednak nieść pewne wprowadzające w błąd konteksty, dlatego wolelibyśmy go dalej unikać, nie zapominając wszakże, iż idee Karola Marksa i jego następców jednak w jakiś sposób zatriumfowały w XX wieku nad ideałami modelu kapitalistycznego. Zważywszy na coraz większą rolę informacji, przetwarzania danych, reklamy, specyficznej edukacji, mediów i rozrywki oraz na paradygmaty regulacji i postępu, wydaje się że alternatywna nazwa współczesnego okresu powinna eksponować rolę różnorakich nowin, nowinek i nowalijek, nie zaniedbując wszakże roli specyficznej wrażliwości społecznej oraz omnipotencji państwa. Nazwą ciekawą i wcale nieprzypadkowo nawiązującą do amerykańskiego New Dealu jest przyjęte w tej pracy określenie: News Deal.
News Deal nie jest kapitalizmem, ale też nie do końca jest socjalizmem, chociaż niektóre podobieństwa do socjalizmu są uderzające. W News Dealu rządzi informacja. Przekaz jest ważniejszy od treści, a nowinki coraz szerzej zastępują idee. Rozwój roli państwa nie napotyka żadnych istotnych ograniczeń, rynki są drobiazgowo regulowane, a obywatelstwo uzyskuje postać na wskroś ludyczną. Naturalnym środowiskiem człowieka stało się biuro i świat multimediów, a fetyszem — komputer i telewizor.
Gdzie odejdą ludzie z biur? Tam, gdzie już odchodzą, na razie po pracy, a wkrótce również do pracy... i pewnie na stałe. Wyjdą z biur do domów, ale już nie takich, jakie dzisiaj mają lub chcieliby mieć, ale raczej bliższych japońskiemu modelowi hoteli — komód z rzędami szuflad na ludzi. Domy będą miały zapewniać jak najefektywniej, a więc optymalizując przestrzeń, warunki dla podtrzymania funkcji życiowych ludzkiego ciała na czas, gdy umysł i duch zagłębi się w rzeczywistość wirtualną. Czas ten będzie gwałtownie rosnąć, a powroty do świata realnego będą coraz krótsze i rzadsze. W końcu powrót z wirtualnej sieci przestanie być możliwy, podobnie jak niemożliwy stał się masowy powrót z bazarów na rolę, z fabryk na bazary oraz z biur do fabryk. Wybór takiego stylu życia dokona się oczywiście na zasadach indywidualnej dobrowolności. Wszak już dzisiaj nie jest potrzebny żaden bezpośredni przymus, aby powkładać Japończyków do szuflad, czy posadzić Amerykanów przed żałosną telewizją albo wszystkich ich zapędzić przed komputery. Każdy wybierze to, co uzna za lepsze, a zatem pewnie wygodniejsze i przyjemniejsze. Na tym polega nieuniknioność tej ewolucji. „.....

Reszta znajduje się tu:
http://www.gnosis.art.pl/numery/gn11_chlebus_news_deal01.htm

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group