Autor |
Wiadomość |
Zbyszek |
Wysłany: Wto 11:29, 13 Sty 2009 Temat postu: Wyzsza Jazn. fragment |
|
Jako głos w dyskusji , pozwolę sobie wkleić fragment z bloga cialka.net
.
By zrozumieć czym jest WJ posłużę się przykładem, przybliżającym nam jej związek z nami. Naszej podświadomości, szemranemu pojęciu, możemy przypisać masę czynności, Będzie koordynować spawki, na które nie zwracamy uwagi, lub nie mamy świadomie wglądu. Personifikując ja, doszukamy się niesfornego i niezbyt rozgarniętego dzieciaka, odruchowo postępującego i nie potrafiącego samodzielnie się przebić przez zakazy. Pamiętamy, ze przelewając świadomość, rozdzielamy ja na niezależne od nas ciałka- części, współdziałające ze sobą. Można przecież być w dwóch miejscach naraz, w kilku ciałkach świadomym, gdy się porozrywają i od nas uzależnią, zabierając cześć naszej jaźni. Każde z nich może być nosicielem swiadomosci.
Miejsce przebywania większej cześć ciała duchowego, umożliwia nam rozpoznanie naszego miejsca pobytu podmiotu,- te skupiska naszej jaźni pogubione w aspektach są dla nas przecież niewidoczne. Również nasza podświadomość ,odrobinka naszej jaźni przywiązana i odpowiedzialna za ciałka: fiz. eter. astr. gubi nam się z przed oczu, stajać wspomagającymi nas czesciami, odpowiadająca za mnóstwo doznań, elementarnych zjawisk psychicznych. Jako podmiot mamy wglad w to co się dzieje a dzieje się przecież równocześnie w każdej z dymensji, z przytroczona cząstka naszej jaźni do każdego naszego przedstawiciela dymensji,
Mówimy, myślimy , czujemy i trwamy.
Wedle zamiarów korzystamy z tych dobrodziejstw wybiórczo.
Poprzez koncentracja aktem woli , zwiększamy udział każdego z tych rodzajów bycia. Lądując w nim uwaga możemy dokonywać w nich zmian i trwać w nich do woli. Jest nas więcej a pomimo tego czujemy jednolitość w sobie. Nie postrzegamy naszych członów. Gdy nam brakuje sporo Jaźni to czujemy się nie zbyt dobrze. Nasza świadomość kruszeje, stajać się niespójna. Nie jesteśmy w stanie często określić źródła tego osłabnięcia, dostrzegając jego przyczynę w zdarzeniach. Choć cala mechanika jest przed nami zakryta, to wiemy , ze coś paskudnego nam się w życiu przytrafiło, coś co nas zdruzgotało, wprawiając w zły nastrój przygnębienia. Porzucone nasze zagubione aspekty, muszą być w dosyć w opłakanym stanie. Z relacji podróżników wynika, ze potrafią sobie one uświadomić swoje indywidualne trwanie.
Prawem dzielenia się substancji duchowej na części i wytwarzaniem z większej samodzielnych jaźni, ożywają one, poza naszymi plecami, stajać się niezależnymi bytami. Choć są naszymi węzełkami zawiązanym przypadkowo na promieniu swiadomosci, to trwają indywidualnie. Nie powinniśmy odmówić im realności istnienia, samemu je tworząc.
Te osierocone szkraby pożerają nasza energie w walce o poprawę swojej egzystencji. Nie wiedza ze tata pijany, zagapił się i jest nieświadomy zguby, Choć ja odczuwa szybującymi myślami, wspominając nieszczęsne miejsca.
Będąc samo rozpoznająca się jaźnią, jesteśmy samemu częścią jeszcze większego węzełka na wiązce światła ze źródła, skierowanego w ciężka materie,
Możemy się jedynie domyślać czym dysponuje nasza WJ, mając samemu swoje części do dyspozycji. Zapewne ma ona nas wielu, na których może się koncentrować. Kto zwróci jej szczególna uwagę na siebie, ten zasłużył na kieliszek szamana i zamroczenie radością.
Może zostać przez nią uprowadzony i z nią się zjednoczyć. Odkryje ona nas jak swój zagubiony aspekt i się ucieszy z naszego powrotu tak jak my z naszych, odzyskanych aspektów.
Jeżeli my wytwarzamy te nieszczęsne aspekty, druzgoczące nasze szczęście i poczucie pełni, to pewnie niepoprawni rozbójnicy, klasyfikują się do zagubionych aspektów W.J.
Możliwe ze W.J nie ma takiej mocy sprawczej o jaka ja posądzam i czeka cierpliwie, aż my ja znajdziemy. Każdy odnajdujący ja byłby zawracającą się inwestycją.
Słyszałem już o tysiącach jaźni znajdujących się w dysku. O tym ze wszystko to hologram a my nie opuściliśmy źródła. Zebrałem sprzeczne informacje i nie udaje mi się ich zweryfikować. Niezrozumiała wydaje mi się konieczność utrzymywania takiej liczby odseparowanych jaźni, gdy one potrafią się z łatwością łączyć w większe skupisko, tworząc zwiększoną jednostkę, potężniejsza i wspanialsza.
ROZBICI MOŻEMY WIĘCEJ DOŚWIADCZEŃ ZEBRAĆ ALE JESTEŚMY ROZSYPANYM PIASKIEM NA KTÓREGO POWIERZCHNI NIE UTRZYMA SIĘ NASZ WSPÓLNY ŚWIADEK
Również konstrukcja WJ jest mi nieznana, Jak zgromadzona jest w dysku szczegółowa pamięć cykli reinkarnacyjnych, każdego z jego elementów?
Czy MTJ- INSPEKTOR ,istota scalona ze swoich elementów, które ukończyły cykle, stanowi formę tego nadzoru, będąc samemu malutka cząstka jeszcze wyższej części?
A może MTJ Darka Sugiera był scalona już inna W.J doglądająca kolegi, w czasie jego rozbicia na fragmenty?
Uf, brbrbr, głowa pęka od pytań.
Atma bez ruchu, jak się połączy z innymi, to stanowi wykonawcza cześć W.J,j nie biorącą udziału w cyklach, tej rozbitej ,indywidualnie przezywającej świat,
Rozbite części określić by można poszukującymi aspektami W.J.)
O talencie rozbitych elementów świadczyć dorobek całej grupy, co udało mi się wielokrotnie doświadczyć na własnej skórze, wykorzystując te umiejętności w rożnych momentach mojego życia.
MOCARNY INSPEK TO GRUBY INSPEKTOR, mający sporo wchłoniętych drobin z zakończonym cyklem.
Stajać się oddzielona cząsteczką od W.J, tracimy jej władzę umysłowe. odzyskując zastępcze i aktywujące się wniknięciem w wielowymiarowy świat.
Energia poziomów dostarcza nam coś w zamian, co tracimy, odcinając się od źródła. Stajemy się kropelka kondensacji swiadomosci wyszczególnionej z wszech -przenikającego zbiornika substancji duchowej. Będąc maciupka cząstka duchowego środowiska ,mamy zawsze możliwość się z nim połączyć w jedno i to szczególnie w niezwykłych chwilach naszego życia.
Mały otworek sznura, przytwierdzony na czubka głowy lub ramionach, otwiera wrota, sugeruje nam kierunek podroży w głąb siebie.
Stan atmicznego bezruchu, nie powinniśmy brać jako ostatni z dostępnych nam stanów naszego bytu. Jest on jedynie ostatnim stanem z możliwych do wyszczególnienia w naszym jednostkowym trwaniu, przed wywróceniem podszewki jestestwa na odwrotna stronę. Cześć znajdująca się poza stanem atmicznym jest rdzeniem naszej JAŹNI, filarem jego drzemiącej istoty.
W jego byciu bez treści trwania , zatracone zostaje wyobrażenie naszej indywidualnej przestrzeni, która staje się na tym poziomie ledwo postrzegalnym punktem, ostatnim tchnieniem przed zlaniem się w jedno. Nie kłopoczmy się wiec, że jest bez czegokolwiek, gdyż nawet ona jest złudzeniem, reprezentantem czegoś, co się skrywa gdzies indziej i wygląda jeszcze inaczej, niż nam się daje rozpoznać przed złączeniem ze źródłem.
Pełniejsze opisy atmy,-
JAKO KOLEJNĄ ILUZJE,-PUNKT ZWROTNY Z NIEWYRAŻALNA ZAWARTOŚCIĄ , staną się treścią następnych moich artykułów.
Można przypuszczać że za słowami” MÓJ SYNU” kryje się źródło, zwracające na nas swoja uwagę , Poprzez nasza W.J. Bóg będący matka i ojcem rozsypanych swoich części, dogląda nas a my o tym nie wiedząc, zaliczamy w drodze do NIEGO coraz większe supełki, na wypuszczonym ze źródła strumieniu naszej jaźni.
p.
Wklejam linka- eksperymenty przeprowadzone z przyjaciółmi, ciekawe opisy zachowań naszych niefizycznych części, spisane przez różnych autorów.
http://cialka.net/tag/eksperymenty/pl/ |
|
|
elżucha |
Wysłany: Wto 22:44, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
i ja tak czuję. promyczków cała tęcza płynie |
|
|
Tomek |
Wysłany: Wto 22:39, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
Wspaniale , wspaniale Elu, jesteś dziś lekiem na wszystkie pytania.
Wy wszyscy ogromnie niestrudzeni Wędrowcy- bracia w drodze, bardzo cieszę sie ,ze jesteście . Wiem jedno- nasze gwiazdy błyszczą podobnie... |
|
|
elżucha |
Wysłany: Wto 22:30, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
a nie łamie! a cierpliwa nad wyraz, a śmieje się i płacze razem, zawsze totalnie akceptuje. Ech, pokochałam życie na nowo, całą sobą, każdą komóreczką błyszczącą, promyczki przesyłam.... |
|
|
Tomek |
Wysłany: Wto 22:19, 12 Wrz 2006 Temat postu: |
|
Naszym śladem Dusza sie wzbogaca...nie łamie jednak woli , woli osiągnięć, doznań czy przeszkód. Cierpliwie...nie,...Dusza czeka i bierze to co przychodzi i odchodzi i tak bez łez, czy z uśmiechem dzieje sie wszystko ,co ma sie dziać. |
|
|
elżucha |
Wysłany: Pią 8:48, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
no i znowu, kto szuka to znajduje... Oj znajdowałam katapultę i momentami bywałam tam, gdzie nie umiałam się odnaleźć... Ale to nie budziło żadnej odmiany lęku tylko jakąś spokojniejszą ciekawość. Aż nadeszła "wiekopomna chwiła" kiedy zaczynam żyć chwilą, ogólną mapę znam i ciekawość z kolei mniejszą skalą się zajmuje. Drobiazgi też mają swój urok .
ciepło i puchato |
|
|
ven0m |
Wysłany: Czw 23:42, 31 Sie 2006 Temat postu: |
|
bardzo symatyczny post elu:) też tak sobie badam różne zakarmarki siebie i wogóle tego co oferuje nam świat. często wygląda to jak labirynt, plątanina dróg, które czasami się zapętlają bądź prowadzą do nikąd. a co do tej drabinki to chodzi za mną chęć przeskakiwania szczebelków, takie jakieś szukanie katapulty co wyrzuci na samą górę
pozdrowim wszystkich szukających i znalezionych |
|
|
elżucha |
Wysłany: Czw 23:22, 31 Sie 2006 Temat postu: |
|
A ja ganiam po siebie tu i ówdzie, między innymi do WM zaglądam i badam. I zmieniam się i coraz mi bliżej do siebie. Od wszelkich krzyży migam się najszybciej jak potrafię i tworzę swoją rzeczywistość. I tak sobie myślę, że Źródełko musi być mocno zadowolone, gdy doświadczam różności płynąc na Tao. I tak sobie płynąc tworzę nowe marzenia a Żródełko dzięki takiej kruszynce może światy rozszerzać!! I tak - odkrywam i dnajduję na nosie okulary i znowu zapominam, że one tam są, na jakimś kursie wśród wspaniałych ludzi znowu je na nosie zauważam! I wiem też, że nawet wahadło reaguje na mnie, moje, więc tylko serce prawdę gada. A kiedy już co rzeknie, to sprawa jest JASNA, najczęściej prosta i oczywista. A Ken Wiber np w "Śmiertelnych nieśmiertelnych" opisał, że nie warto przeskakiwać szczebelka drabiny, bo i tak będziemy w celu pełnej edukacji i zapoznania się zejść na ominięty szczebelek! Więc zostaje jedno - odkrywać, badać siebie i nie bać się miłości, ot co!
no więc z miłością i zachwytem bo poczytuję Was z takimi uczuciami! |
|
|
Piramidion |
Wysłany: Pon 0:38, 07 Sie 2006 Temat postu: |
|
Ujęłaś to doskonale, nic dodać, nic ująć |
|
|
Marzena |
Wysłany: Pon 0:12, 07 Sie 2006 Temat postu: |
|
To, co napisze to tylko proba ogarniecia tematu. Dlatego nie bede nikogo przekonywac, sama trawie to, co pisze.
Myslac o wolnej woli biore pod uwage moje przezycia dnia codziennego oraz to, co poczulam , pojelam ze snu, ktory wciaz we mnie pracuje.
Tematem wolnej woli zajmuje sie od dawna. Urodzilam sie w malej miejscowosci, gdzie zdaje sie, ze wszystko jest przewidzianie, ustalono mi jak bede zyla i nikt nie myslal o tym, ze bedzie inaczej. Ale zawsze mnie cisnelo to , co mi wyznaczono, zaczelam czytac Milforda i zajmowac sie huna. W moim zyciu na skutek moich dzialan zwiazanych z moja wola zmienialam rzeczywistosc za kazdym razem kiedy czulam sie jak w tulnelu, wierzylam, ze mozna z niego wyskoczyc i tak tez sie dzialo.
Moje zycie toczy sie zupelnie odmiennie niz mi zaplanowano.
Czulam i czuje jak wielki wplyw na zycie mam, ale... Zaczynam patrzec na to z innej strony.
Jezeli w moim snie (opisanym w tem "synteza", ktory wiem, ze nie byl tylko snem) ten ktos, kto mial tak wielka wole zycia zostal zabity bo nie pasowal do koncepcji (to mnie w tym wszystkim najbardziej zabolalo) to co byloby, gdyby moje dzialania nie pasowaly do koncepcji? Poniewaz dbam o kontakt z moim W.J. to czuje, kiedy jestem na dobrej drodze, moznaby powiedziec, ze takie odczucie mowi o tym, czy sie pasuje do "koncepcji".
Ale co z wolna wola, kiedy sie do koncepcji nie pasuje? Wyglada na to, ze tam sie wolna wola konczy. Ale kto ja ucina? Tez ja , ja jako wieksza czesc Wielkiej Calosci.
Dlatego mysle, ze wolna wola jest i nie jest.
Na poziomie mnie swiadomej jest tak ,ze mam duzy zakres dzialania ale w pewnych ramach koncepcja ograniczonych,tak wiec na logike biorac ww jest iluzja, koncepcja utworzona przez te mnie wieksza.
Ta wieksza czesc mnie jest czescia czegos jeszcze wiekszego, wiec ma wolna wole, wole tworzenia takich a nie innych koncepcji jezeli zgadzaja sie one z koncepcja mnie jeszcze wiekszej itd.itd.
Tak wiec moge wysnuc wniosek, ze wolna wola jakoby nie istnieje, bo zawsze ograniczona jest koncepcja wytworzona przeze mnie wieksza ale istnieje, bo decyzje o koncepcji podjelam tez JA.
Wyglada na to, ze wolna wola istnieje w swej pelni tylko na poziomie mnie jako BOga, czyli JAM JEST.
Czuje jednak, ze to dazenie do wolnej woli mnie tu swiadomej to proba oderwania sie od calosci, to proba skazana na niepowodzenie, bo i tak jestem jednym , poza czym nie ma nic wiecej.Tak wiec chyba ma wiekszy sens zastanowienie sie nad tym, jaka jest moja wola jako Boga, tu wrocilabym do zdania, ktorego przez lata nie znosilam, czyli "niech sie dzieje wola Twoja".Bo ten, do ktorego sie zwracam to tez ja.
Powoli zaczynam rozumiec, ze to , ze tego zdania nienawidzilam jest kwestia tego, ze nikt mi nie potrafil tego wytlumaczyc, klepiac to zdanie tylko oddzielalam sie od Boga zamiast sie z nim laczyc.
Jakis czas temu czytalam bardzo ciekawy artykul o wolnej woli. (niestety nie mam go tu)autor dowodzil, ze nasze podejmowanie decyzji jet w gruncie rzeczy tylko nieprzyzwoleniem lub przyzwoleniem w danej chwili na to , co sie wydarzy.
Podobno istnieje 0,3 sekundowy poslizg w czasie jezeli chodzi umysl i dzialanie. Przyklad-wyciagam reke po telefon zanim pomysle, ze do kogos zadzwonie.
Na pewno kazdemu sie to zdarzylo. To tak jakby przyszedl rozkaz a dopiero potem zdaje sobie z niego sprawe, czasem cialo jest szybsze i juz zdazy zareagowac zanim mysl zostanie przeanalizowana.To jest te 0.3 sek, czas tak krotki, ze mozg nie zdaza zarejestrowac tego poslizgu (tak podobno stwierdzono naukowo).
Sri Aurobindo na drodze do oswiecenia zrozumial , ze WSZYSTKIE mysli pochodza z zewnatrz, nie tylko te, ktore docieraja do nas od innych ale tez te, ktore uwazamy za swoje. Obserwowal te mysli podobno mozna je w pewnym sensie widziec kiedy naplywaja,jezeli sie osiagnie pustke, wszystkie pochodza ze Zrodla, a my myslimy , ze sa nasze...
Ale poniewaz Zrodlo to my, to w tym sensie sa to mysli nasze jak i wola nasza... . |
|
|
Piramidion |
Wysłany: Nie 23:19, 20 Lis 2005 Temat postu: |
|
JESTEŚ TYM KIM MYŚLISZ ŻE JESTEŚ Tak, to bardzo mądra maksyma.
Sam ją bardzo często powtarzam znajomym, samemu jednocześnie nie zawsze postępując w zgodzie z jej przesłaniem. To bardzo trudne ciągłe kontrolowanie siebie w wirze codziennych obowiązków. Przypominania jednak o tym nigdy nie zadużo, dzięki!
Własnie to VenOm wyżej napisałem. tyle, że wszystkim nam do tego oświecenia bardzo daleko. Zastosować to w zyciu codziennym to jednak nie to samo co wyczytać w książce |
|
|
ven0m |
Wysłany: Nie 21:16, 20 Lis 2005 Temat postu: |
|
fajnie, jestem mistrzem duchowym hehehe , piramidion oświecenie i Bóg jak to powiedział Budda pojawia sie wtedy kiedy przestajesz tworzyc jakiekolwiek na ten temat pojęcia... pozdro |
|
|
To_masz_tu |
Wysłany: Nie 18:06, 20 Lis 2005 Temat postu: |
|
Piramidion podzielę sie z Tobą moim doświadczeniem. Słuchałem kaset hemi sync jest tam takie ćwiczenie polegające na zadaniu pytania. Kim jestem? Wiesz jaką dostałem odpowiedź? JESTEŚ TYM KIM MYŚLISZ ŻE JESTEŚ. Jak bardo trafna i dosłowna jest ta odpowiedź przekonałem się potem. Pamiętaj o tym poszukując drogi do prawdy. |
|
|
Piramidion |
Wysłany: Nie 1:44, 20 Lis 2005 Temat postu: |
|
Masz świętą rację. Oprzeć można się jedynie na prawdzie. Jedyną prawdą w tym zakręconym świecie jest Bóg i nie ma innej rzeczywistej prawdy!!! Wszystkie dyskusje, rozprawy, rozważania raczej oddalają nas niż przybliżają do tej prawdy. Oświecenie to nic innego jak pojęcie, że Bóg jest pustką i ciszą. (ZEN jednego umysłu) A to z definicji wyklucza wszystko co na tym forum zostało powiedziane i bardzo konkretnie nakreśla co powinniśmy robić aby doświadczyć Boga. Można by rzec "Pan Hilary zgubił swoje okulary......" To takie proste i tak trudne zarazem. Tak sądzę. |
|
|
ven0m |
Wysłany: Nie 1:06, 20 Lis 2005 Temat postu: |
|
nie widze zadnej napastliwosci w wypowiedziach tomasztu:) moim zdaniem Parmenides to co ty robisz to przez cały czas jest szukanie prawdy, szukasz czegos na czym możesz się oprzeć a tak naprawde oprzeć można się jedynie na prawdzie, co jest dla ciebie prawdą, to już sam musisz do tego dojść , ja nie mówie że to co uważam za prawde, jest już tą jedyną prawdą, bo nie ma jednej prawdy,ale wmiare rozwoju coraz jaśniej jawią mi się pewne sprawy, i wierze że dojde do takiego momentu że poznam to co jest obiektywną prawdą. pozdro pozdro |
|
|