Autor |
Wiadomość |
jolkaz |
Wysłany: Pią 9:45, 24 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Awatar mam nadzieję,że nie odszedłeś i jeszcze jesteś z nami.Chciałam Ci odpisać ale miałam kłopoty z logowaniem więc robię to teraz z nadzieją ,ze to przeczytasz.
Zgadzam się z Tobą,że wszystko w Zyciu jest ważne.bo przecież to co się dzieje wokół nas jest też naszą cząstką i nie ważne na czym skupiamy naszą uwagę i "którymi drzwiami wchodzimy do budynku-jak pisze James"ważne żebyśmy do niego weszli.Każdy wnosi swój wkład w tę społeczność i ma coś do przekazania a więc nie zniechęcaj się-życie to ciągłe wyzwania.Powiem Ci,że ja też prześledziłam dużo wątków z teoriami spiskowymi -widać do czegoś jest nam to potrzebne ale nie wywołało to u mnie przygnębienia tylko posłużyło jako informacja.W takim świecie żyjemy i dotyka nas to w mniejszym lub większym stopniu i myślę że dobrze jest wiedzieć co się dzieje i dlaczego.Jeśli James zamieścił wywiady z Nerudą to myślę,że jest to dla nas ważne-Stwórców Skrzydeł bo wszyscy chcemy nimi być choć podążamy różnymi drogami.
Chciałam tylko żebyś wiedział,że jesteś tu mile widziany muślę,że nie tylko przeze mnie,Z wdzięcznością Jola
Ps W Szydłowcu uczył się mój szwagier i mieszka jego brat który był dyrektorem technikum-może go znasz?
buziaczki będzie dobrze |
|
|
Tomek |
Wysłany: Pon 22:27, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Czytasz w moich myślach sun999. Zgadzam się z Twoim komentarzem w całej rozciągłości. Taki pomysł juz zaczynał rodzic się w momencie , gdy zdałem sobie sprawe co to Forum oznacza dla przynajmniej niektórych z Nas ...na prawdę nie podejrzewałem jak wiele..
Avatar888 -Marcin zaproponował utworzenie następnego pod fora/działu związanego tylko z nadchodzącym rokiem 2012. Odmówiłem. Potem sprawy potoczyły się tak jak widać.
Osobiście przydział for do moderowania i pobudzania wyglądał w zamyśle prawie tak samo jak to przedstawiłeś .Zatem zabierzemy się od jutra do pracy.
Tymczasem witamy "nowych" aktywnych członków forum.
Witaj Piotr. Dziękuje za wszelkie sugestie i przybliżenie własnego punktu widzenia.
Jesienna deprecha…kto wie?
Sunson |
|
|
sun999 |
Wysłany: Pon 21:28, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
..... |
|
|
ixtlan62 |
Wysłany: Pon 12:06, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Odpowiadam tak ogólnie na kilka różnych tematów zawartych w tym poście, acha i też bym przeczytał ten 1 post Elorina co zniknął....
To oczywiste że na zło trzeba reagować, a najlepiej zrobić to tak by nikomu nie zrobić zbyt wielkiej krzywdy, która później napędzi jeszcze większą spiralę przemocy odwetowej. Ponieważ zła mana kumuluje się i szuka ujścia/połączenia z podobną sobie niską wibracją. Żeby zrównoważyć ewidentne zło i je zatrzymać je to trzeba użyć innej przeciwnej energii w takiej ilości która przywróci równowagę w danym układzie sił.
*
Co do Wing Makers generalnie.
Dla mnie człeka prostego i słabo zaznajomionego z całością treści przekazu to WM jest tylko nową jakąś Techno-Filozofią używającą wydumanych Techno-Określeń na to co jest Żywe, no i WM trochę słabo ma się do rzeczywistości fizycznej. Sam Oddech Kwantowy to trochę za mało. Być może faktycznie nasza przyszłość idzie w takim kierunku i stąd bierze się potrzeba takich, a nie innych Wielkich Określeń ? To nie mnie oceniać, życie samo zweryfikuje tą sytuacje.
A teraz coś z innej beczki.
Przyziemna odpowiedz na filozofię.
Ciało fizyczne ma swe chemiczne nawyki i żadna najwspanialsza nawet filozofia nie ma szans powstrzymać nasze ciało fizyczne przed upadkiem np w irytowanie sie się o byle co lub depreche ... jesienną.
- Czemu filozofia nie jest w stanie powstrzymać ciała przed głupotą ?
- A skąd ta deprecha lub agresja się bierze ?
Ano stąd że aby pewne procesy chemiczne w ciele mogły się odbywać potrzebne jest np odpowiednie ciśnienie krwi, nasze ciało aby wytworzyć sobie odpowiednie ciśnienie krwi nauczyło się poprzez procesy socjalne ze najłatwiej osiąga ten "efekt" gdy sie wkurwi - wszystko jedno na co ... (viede permanentny przykład 1 rodzaj kobiet tzw "piekielnice" one wkurwiają się po to by móc funkcjonować) to samo tyczy sie deprechy wszelakiej. Ludzie którzy sami siebie nie znają oraz nie mają bladego nawet pojęcia o tym co się z nimi dzieje zwalają winę na wszystko dookoła siebie byle by tylko usprawiedliwić własny bajzel / lenistwo w organizmie. Vide myślenie: religia-kara-grzech, albo "nikt mnie nie rozumie a przecież chcę tak dobrze" to są tylko wybiegi potrzebne do utrzymania pewnego statusu chemicznego, bo tak jest wygodniej i zwylke leniwiej. Piszę tak trochę szybko i w prosty sposób, ale ten temat jest bardzo dobrze opisany już 5000 lat temu w Tybecie i medycynie Chińskiej którą to trochę poznałem dlatego w ogóle ośmielam sie coś
pisać na ten temat.
(To dlatego starożytni Grecy najpierw szli na olimpiadę lub wojnę a dopiero w wolnej chwili zajmowali się filozofowaniem.)
*
- Wszystko to co nowe wywołuje strach.
- Ponieważ nie wiemy co nas spotka dlatego obawiamy się wszelkich nowości. Jest to naturalny ludzki odruch.
A jednak....
Weźmy takiego wojownika, on szanuje życie, stąpa ostrożnie, i dotyka z szacunkiem wszystko to co spotyka na swej drodze. Ponieważ pokornie podchodzi do Całości to nawet jak natknie się na swej drodze na coś "nieznane" to nie musi od razu obawiać się tego co go spotyka. On wtedy nie buduje połączeń energetycznych z tym czymś opartych na: rutynie, strachu, agresji, uprzedzeniach, urazach z dzieciństwa. Zamiast tego może używać wtedy innych narzędzi badawczych też przydatnych w życiu i poznawaniu rzeczywistości tj: miłość, śmiech, wiedza, nauka.
Zbyt długie przebywanie w jakiejś określonej energii powoduje jej zastój i upadek tj zagęszczenie. Mam na myśli to że chemicznie jak i energetycznie długotrwałe przebywanie np w samej "głowie" powoduje wyczerpanie się zasobów energii i innych miejscach, a co za tym idzie ---> Całość zawsze dąży do stanu optymalnego tj równowagi układu sił +/- w danym zbiorze. (Czy człowiek to jest zbiór komórek ?)
Zatem skąd deprecha ? Lub "zabieramy zabawki i idziemy do innej piaskownicy" ?
Widocznie tak trzeba, ludzie jadą np do Indii tylko po to by tam uświadomić sobie o co "chodziło" w tym co ich spotkało tu na miejscu.
Cała sztuczka polega na tym by w porę (przed uczestnictwem) uchwycić środek i odpowiedzieć na pytania:
- Kto nawiguje do celu ? Kto to powiedział / pomyślał ? Kto obserwuje te (...) sytuacje w życiu ?
- Ja, czy Całość to pisze / czyta >>> ?
- Znam odpowiedź a Ty ?
Serdecznie pozdrawia
Piotr F
¶ |
|
|
MuadDib |
Wysłany: Pon 10:40, 20 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Cieszę się niezmiernie, że post otwierający temat wrócił.
Co prawda, można znaleźć te informacje w materiałach WM, jak pisałeś,
ale jak wszyscy widzimy, każdy odbiera je w różny sposób.
Twoja synteza akurat rezonuje z moim odbiorem tych materiałów, w obecnym czasie, a dodatkowo forma w której przekazujesz swoje przemyślenia bardzo mi odpowiada i jakby odkrywa pewne kwestie, których po prostu nie dostrzegłem.
Pozdrawiam Cię serdecznie Elorin |
|
|
Tomek |
Wysłany: Nie 23:33, 19 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Przeczytałem kilkakrotnie wpis @avatar888- Marcina.
Jeszcze nie tak dawno bo miesiąc temu , z podobnych pobudek jakie stały się przyczyną frustracji dla Marcina, zamierzałem skończyć forumowa przygode z wingmakers. Wydawało mi się wtedy ,że moja cierpliwość do "konsumowania" zawartosci stron Jamesa dobiega końca. Nie jestem pewien, ale widze podobny niesmak u tego młodego człowieka- @avatar888- który wniósł w to Forum sporo życia.
Robił to na przekór wielu swoim przekonaniom. Tak sobie myślę …trudno odmawiać takim ludziom jak on prawa do dociekania spójnej całości.Prawa do uporządkowania sobie niezrozumiałych zależności zamieszczonych gęsto w Jamesowym micie . Ten mit nie jest w niczym lepszy od innych bogato występujących w ludzkiej historii . Dlaczego w imie praktykowania 6 cnót serca mam odmawiać innemu człowiekowi możliwości odbioru tej samej zawartości intelektualnej, która tak czy inaczej musi podlegac zrozumieniu, jeśli jedna z sześciu cnót jest "zrozumienie"? Być może ktoś z nas , kto zaczął postrzegać większą perspektywę całości ze strony "współodczuwania" ma trudność ze zrozumieniem i postanowił przystać do szeregu osób wierzących ,że rozum to ułomne narzędzie nieustannie zwodzone prze HMS- System Ludzkiego Umysłu. Tymczasem nasuwa się wiele skojarzeń .A jednym z nich jest to jak bardzo jesteśmy uzależnieni od tego wadliwego umysłu. Nawet by odczytać te słowa. To nie jest takie proste wziąć się w garść i zaprzestać wzmacniania "przytłumiających ubrań". Zwróćmy uwagę na taki trywialny mały fakt jak komunikacja w czasie rzeczywistym. Dlaczego tak niewielu znawców tematu o jakim tu mowa , nie jest skłonna wyrazić wole takiego kontaktu? Czyżbyśmy się czegoś obawiali, a może bali ? Że zabraknie elokwencji by odpowiedzieć w chwili na kłopotliwie postawione pytanie? A może dlatego , że bezpieczniej jest studiować te zawiłe zagadnienia w domowym zaciszu podczas gdy Internet kipi od nawału danych . Ktoś zupełnie nie obeznany z wmm może taką grupe jak tu uznac za przejaw nowatorsko opakowanej formy samo-narzuconego subiektywizmu. Już w podobny sposób zostałem oceniony kilka działów poniżej przez znawcę ludzkiej psychiki. W sumie się nie dziwię..
Mam prawie czterdziesty drugi rok na karku i dalej tak mało wiem i tak daleko do domu. Co może myśleć i czuć @avatar888 mający lat dwadzieścia kilka w tych dziwnych pokręconych czasach ? Spodziewał się znaleźć więcej na tym Forum, niźli "klepanie paciorków". Wielu z nas ma przewagę doświadczania życia i korzysta z niej subtelnie ustawiając się na pozycji "belfra" dla mniej doświadczonych. To nie fair Przyjaciele.
Jakiś czas temu otrzymałem list od niemego uczestnika tej strony , który zasygnalizował pewna obserwacje:
Material wmm można by skompresować do esencji kilku stron maszynopisu, gdyby przyswojenie jego zawartości nie musiało być poprzedzone procesem zwanym -myślenie. A gdyby mogło być pojęte "w lot".I tu się zgadzam. Informacja jest "rozwałkowana" maksymalnie by przesączać kilka kluczowych komend/instrukcji dla ludzi nimi zainteresowanych jak i takich , których życie czyni ich przygotowanymi do osadzenia kodów żródłowych .
Do tej pory dowiedzieliśmy się od Jamesa/ Lirycus iż jest to praca przygotowująca Nas do przygotowania się do nowych warunków i następnego "kręgu więzienia" (wywiad z P.Camelott)Co potem? - Nie wiadomo jeszcze. Zapewne niebawem się dowiemy z następnych opracowań.
Padło z mojej stony kilka pytań. Czy one umniejszają w czymś życie z głębi serca? Wprost przeciwnie.
Dlaczego zatem Marcin poczuł się zbytecznym w tym wirtualnym miejscu i zwinął żagle? Kto mu posłał cnoty serca i wsparł ? Ja tego nie zrobiłem i chyba nikt z Was tez tego nie zrobił. Bo widzicie…taki koles jak @avatar888 jest czasem tym , kogo ktoś zatopiony w samo pragnieniu wewnętrznego wzrostu postrzega jak
natrętna muchę przeszkadzającą w błogostanie medytacji. Tymczasem medytujący nie widzi lub nie chce, że z sufitu nad nim powoli odrywa się "kawał betonu" i zaraz spadnie. I czasem warto wstac i rozejżec się dookoła co jest grane, zanim będzie za późno.
Stawiam pytanie- kto z czytelników jest w stanie podczas kontrowersyjnej sytuacji wybrać, jaką cnotą serca się posłużyć/zastosować, by postąpic właściwie. Dylemat jest prosto skonstruowany- Idziesz ulicą i widzisz jak kilkoro wyrostków toczy walke. Jeden z nich ma nóż. Za chwile pada pchnięcie. Dzieciak krwawi. Jesteś sam, dzielnica niezbyt odwiedzana. Co robisz? "Dzielnie" śpieszysz na pomoc ratując życie , narażając własne?
Czy może wcześniej "Współodczuwając" cicho modlisz się za ocalenie wszystkich i odchodzisz bezpiecznie, by samemu nie oberwać? Jak wykorzystujesz cnote " Zrozumienia" w takiej sytuacji?
Może rozum/mienie podsunie Ci myśl żeby się ewakuowac bo to jest zasadzka na takich samotnych spacerowiczów jak Ty? A jeśli Ty zostaniesz ugodzony nożem .. czy" Wybaczysz" , jeśli wylądujesz na wózku inwalidzkim do końca swoich dni? A może @avatar888 nie był zbyt "Skromny" w tym co pisał?
Bo zadaje pytania z rodzaju wprawiających w irytacje?
Drodzy Uczestnicy dyskusji.
Codziennie miliony ludzi zmuszani są by użyć instynktu przetrwania poprzedzonego ostra uważnością i działaniem bez namysłu. To jest fakt. Oczywiście, w domowym zaciszu, gdy lodówka pełna i jest ciepło w domostwie , ten fakt z lekka blaknie w porównaniu do naszego wzrostu osobistego dążącego do Suwerenno Integralności. Tylko że,Suwerenointegralność nie jest i nigdy nie będzie stanem istnienia człowieka jakiego znamy. Nie na Ziemi i nie w tym systemie. Dlaczego zatem mam wrażenie , że coś spieprzyłem i pozwoliłem przez zaniechanie by stała się taka sytuacja z Marcinem ?
Że zawsze jestem krok w tyle. A tyle już o sobie wiem . A to ciągle zbyt mało..
ps
Marcin wracaj, bo ja Ciebie potrzebuje ,Bracie. |
|
|
sun999 |
Wysłany: Sob 8:53, 18 Wrz 2010 Temat postu: |
|
.... |
|
|
avatar888 |
Wysłany: Pią 21:15, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
Widzę, że na polu dociekań zostałem sam. Cóż, chciałem dobrze. Przez długie tygodnie to forum przymierało. Ciężko było nie reagować. Ale ja nie jestem Wam do niczego potrzebny. Widzę to na każdym kroku. Widocznie pomyliłem adresy.
Zwijam żagle. |
|
|
star777 |
Wysłany: Pią 14:34, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
... |
|
|
avatar888 |
Wysłany: Pią 13:45, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
To wszystko brzmi bardzo pięknie, ale pozwolę sobie na komentarz. Sun's Son z jakichś powodów, nie do końca wyjaśnionych chciał zamknąć to forum. Zastanawiałem się dlaczego robi to teraz, przed całym tym szumem 2012. W końcu to właśnie teraz jest czas na takie dyskusje. Ale chyba rozumiem, co chodziło mu po głowie, kiedy czuł zawahanie co do sensu tego forum. Popatrzmy na stronę główną: ile w niej propozycji. Jest filozofia WM, jest poezja WM, jest Lyricus, jest Synteza, jest Neruda, są Zmiany na Ziemi i poza, jest forum Pana Wasilewskiego, jest Hyde Park, czyli rozmowy ogólne. Załóżmy, że swoją przygodę z materiałami Jamesa zacząłem od wywiadów z Nerudą, potem była książka. Jednak w myśl tego, co powiedział James w wywiadzie z Markiem Hempelem, nie zatrzymałem swojej eksploracji na tych materiałach, szukałem dalej. Mimo to, miałem problem z absolutnym zaakceptowaniem wiary bezpodstawnej. Kiedyś byłem bardzo wierzącym katolikiem, dziś bliżej mi do agnostycyzmu. Dlaczego? Bo przestałem ufać z założenia. Potrzebuję dowodu. Ten pokręcony świat potrzebuje drogowskazu, przypieczętowanego wielką zmianą orkiestrowaną przez "COŚ" lub "KOGOŚ". Kiedy pytam wyraźnie zdradzając swoją intencję, otrzymuję pełen patetyzmu i frazesów przekaz o swojej wewnętrznej potędze. I kiedy już prawie w to wierzę, pojawia się myśl: "Po co człowiekowi liberte, egalite i fraternite, gdy nie ma za co żyć"?
I dochodzę do bolesnego wniosku. Jeśli przymierasz głodem, Twój jedyny cel to znaleźć pożywienie. Nie możesz cieszyć się życiem, kiedy umierasz bez dachu nad głową, bez pracy, bez nadziei, bez żadnej, nawet najmniejszej szansy. Całe czas czuję, że wszyscy potrzebujemy ostatecznego szoku. Wydarzenia, które kończy pewne rozdziały definitywnie. Tym czymś powinna kierować względna jawność, przerodzona w skromność. Jakiś nieoczekiwany wybawiciel, który wcale nie musi być znany, ale musi dawać różnicę. Ja póki co, nie widzę różnicy. A dzięki całej tej otoczce WingMakers są w pełni odpowiedzialni za lawinę pytań, jaka spada na mnie i na Was. Gdyby chodziło tylko o wewnętrzną przemianę, cała koncpecja budowana by była inaczej. Wychodziłaby poza konstrukcje HMS, takie jak słowa, dźwięki czy obrazy. Wychodziłaby poza szeregi trudnych terminów, poza wątpliwości co do natury twórcy tych przekazów. Mówiąc bardziej konkretnie, działałaby poza Naszą bezużyteczną ludzką logiką. A tu każdy fakt można sobie do czegoś dopasować. Nie tego oczekuje się od istot, które są o miliardy lat przed Nami.
Tracimy swoją tożsamość, przygnieceni ciężarem swoich odkryć. Media kłamią, ludzie kłamią. Wszędzie tylko wyzysk i pogoń za przyjemnością. Wszędzie pojawiają się siatki zależności. Nawet w świecie mistrzów duchowych, jeden jest zaleźny od drugiego, bo przechodzenie na wyższe poziomy jest niebezpieczne i wymaga koordynacji. Jak to się ma do koncepcji nieistnienia modelu mistrz-uczeń. To oznacza, że każda religia jest pozbawiona sensu, bo opierała się na relacji guru do jego fanatycznie oddanych wiernych. Dlaczego wszechpotężna Wyższa Jaźń, nie potrafi przebić się przez pancerz skończonych ludzko-nieludzkich struktur uciśnienia. Gdzie leży przyczyna słabości Jaźni, w Nas, a może w samej Jaźni? Naturą filozofii było stawianie pytań. Więcej, czasem pytanie stawały się ważniejsze od odpowiedzi, na które nikt nie czekał, przeświadczony, że nigdy takowe się nie znajdą. Czy człowiek, którego rodzina ginie na bezsensownej wojnie, jest w stanie ot tak wybaczyć i zastosować cnotę zrozumienia dla głupoty tego świata? Skoro Pierwsze Źródło jest ekspresją wszystkiego: bólu, cierpienia, szczęsćia, nienawiści, miłości, pokoju, mądrości, idiotyzmu itd., to gdzie leży jakiś motyw?
James rzuca jak z rękawa odniesieniami do Nieskończoności i Wieczności. Ale nie opisuje ich natury.
Elorin, sun999, Sun's Son i wszyscy inni, ja nie jestem Waszym adwersarzem, nie jestem Waszym wrogiem, jestem człowiekiem, który szuka prawdy. I na dzień dzisiejszy to wszystko brzydko pachnie.
NIC byłoby tak samo dobrym wyjściem jak COŚ. Dzięki czyjemuś widzimisię, zostaliśmy wrzuceni w kocioł zmagań z każdą słabością, zmuszeni do trywialnych uciech, do wchodzenia w tryby machiny. Odkąd istnieje człowiek? Ten rozumny ze 100 tysięcy lat. Ów człowiek odkrył ogień, koło, liczbę zero i matematykę, pismo, druk, rolnictwo,a przede wszystkim odkrył pieniądz. Czy ktoś z góry nie spóźnił się z interwencją? Mógł Nas oświecić zanim powstały nadwyżki żywności, rodzące nierówności społeczne, zanim powstały sytemy wierzeń, które zrobiły Nam wodę z mózgu.
A tak, mam obalić wszystko, nie wiedząc nic. Jak długo będę szukał? Jeśli to wszystko z natury rzeczy nie ma ani grama sensu, to po co ktoś to tworzył? Po to, żebym ciągle czekał, ciągle umierał, błądził, rodził się, znowu umierał?
Istota Nieskończoności jest w stanie wygrać walkę z Systemem. Może My po prostu nic nie znaczymy.
Może najzwyczajniej w świecie, porzućmy naukę, technologię, postęp, religię i wróćmy do stanu pierwotnego. Może wtedy zauważymy Serce... |
|
|
sun999 |
Wysłany: Pią 12:18, 17 Wrz 2010 Temat postu: |
|
.... |
|
|
Elorin |
Wysłany: Pią 11:00, 17 Wrz 2010 Temat postu: TO, CO TERAZ ROBIĘ |
|
To, co każdy z nas teraz robi, to tym samym WZMACNIA.
Proste tego przykłady możemy zauważyć w niemal każdej aktywności naszego codziennego życia. Kiedy często ćwiczymy jakąś dyscyplinę sportową, skupiamy na niej większość czasu i energii, to z czasem zaczynamy wykonywać ją coraz to perfekcyjniej. Kiedy często stymulujemy do działania mięśnie naszego ciała fizycznego, na siłowni lub poprzez inny wysiłek fizyczny, to z czasem rozwinie się jego muskulatura.
Dzieje się tak, gdyż skupialiśmy się na tym, a tym samym wzmacnialiśmy to.
Zasada ta ma takie samo działanie w prawie każdej aktywności naszego życia. Doświadczamy życie w pojeździe nazywanym umownie terminem: instrument ludzki. Instrument ludzki to połączone ze sobą trzy pola:
1) pole fizyczne (nasze ciało materialne)
2) pole emocjonalne (odczuwane przez nas emocje)
3) pole myślowe (nasze myśli)
Każda z rzeczy jakie robimy wzmacnia jedno, dwa, lub trzy powyższe pola. W ten sposób każde z trzech pól naszego instrumentu ludzkiego coraz bardziej zmierza w jednym z dwóch kierunków:
kierunek 1) wzmacnianie narzuconych nam "ubrań przytłumiających"
albo
kierunek 2) wzmacnianie obecności naszej istoty nieskończoności na planie ludzkim
Pierwszy kierunek prowadzi do stopniowej destrukcji człowieka, a w konsekwencji czego do zużycia się instrumentu ludzkiego, który to umożliwia nam eksplorację świata czasoprzestrzeni.
Drugi kierunek prowadzi do uwolnienia się od "ubrań przytłumiających", pozwalając nam tym samym na wyłonienie się w instrumencie ludzkim jako istota nieskończoności.
Poprzez nasze codzienne zachowania, aktywności i działania wzmacniamy któryś z tych kierunków, w każdym z trzech pól naszego instrumentu ludzkiego. Brak zdecydowanej inicjatywy z naszej strony, w obecnym czasie oznacza kierunek destruktywny. Aby nasze życie obrało kierunek konstruktywny, potrzebne jest nasze zdecydowane wzięcie się w garść i wytrwałe skoncentrowanie się na własnym wnętrzu (obecności kwantowej, subtelnych polach własnego istnienia).
Kiedy nasze codzienne działania odzwierciedlają wzmacnianie "ubrań przytłumiających" (kierunek destruktywny), to trzy pola składające się na nasz instrument ludzki stają się coraz bardziej przytłumione. Wówczas:
- DNA, jako szablon ciała fizycznego, staje się napięte, skurczone, i ustawia się w konfiguracji generującej ciało fizyczne zamknięte lub mocno ograniczone na przewodzenie częstotliwości naszej istoty nieskończoności, która je zasila. Każda z komórek ciała fizycznego wymienia się. Styl życia w kierunku własnej destrukcji powoduje takie ustawienia w DNA, że stare lub chore komórki ciała wymieniają się bardzo powoli lub wcale, a te które się wymieniają bardzo słabo przewodzą częstotliwość obecności kwantowej.
- Coraz trudniej jest połapać się we własnych emocjach. Osoba się przytłoczona, doświadcza skoków nastroju, z czasem dochodzą ataki nagłego gniewu lub rozpacz i depresja. Może ona doświadczać sytuacji, że niby wszystko jest ok, aż nagle zaczyna miotać nią jakieś "niewidzialne pole emocji", emocje obezwładniają ją i kierują jej poczynaniami według wytycznych programów przytłumiających.
- Powstaje coraz większy nieład w myślach, doświadcza się wewnętrznej "paplaniny", w głowie pojawia się mnóstwo pytań z nadzieją uporządkowania nieładu myśli. Osoba staje się niewolnikiem myśli, niewolnikiem wiecznych pytań. Coraz więcej myśli przesiąkniętych jest lękiem, złością, niższy umysł dostarcza myśli stymulujące do postrzegania świata wokół jako "dżunglę przetrwania", jako coś agresywnego. Człowieka wpada w spiralę lęku i oddzielenia.
Kiedy nasze codzienne działania odzwierciedlają wzmacnianie obecności naszej istoty nieskończoności na planie ludzkim (kierunek konstruktywny), to trzy pola składające się na nasz instrument ludzki coraz bardziej relaksują się i oddychają pełną piersią wolne od przytłumiania. Wówczas:
- Nasze DNA rozluźnia się i ustawia w konfiguracji, która generuje ciało fizyczne coraz intensywniej przewodzące częstotliwość naszej obecności kwantowej. Wymiana i regeneracja komórek odbywa się sprawnie, ciało fizyczne jest pełne sił witalnych, a częstotliwość Miłości naszej istoty nieskończoności coraz bardziej uaktualnia nasze DNA, stopniowo transformując ciało w dynamiczne jednostki światła nowego rzędu.
- Coraz rzadziej popadamy w wahania nastrojów. Gdy coraz bardziej uwalniamy się od Systemu Biegunowości, to życie w rzeczywistości niebiegunowości staje się naszą rzeczywistością. Naszym nastrojem jest prosta, naturalna równowaga, uczucie jedności z całością, świadomość piękna i perfekcji świata na jego poziomie Serca. Pole emocjonalne staje się naszym użytecznym narzędziem, jesteśmy w stanie precyzyjnie i w samodzielnie wybranej przez nas chwili intensyfikować we własnym instrumencie ludzkim takie emocje, które w konstruktywny sposób wspierają ludzi, zwierzęta i resztę życia.
- Znika z głowy wewnętrzna "paplanina". Uzyskujemy wymarzony spokój, w którym nasze myśli poruszają się sprawnie według naszych wskazówek i pojawiają się wtedy, kiedy chcemy je używać. Wiedza jaką posiadamy układa się elegancko, dostrzegamy że odpowiedź na większość pytań już znamy, tylko przedtem trudno nam było je dostrzec w bałaganie myśli, a resztę możemy uzyskać poprzez wgląd we własne wnętrze. W kolejnych krokach wyłaniania się naszej istoty nieskończoności na planie ludzkim stopniowo wzmacnia się nasza intuicja, wyższe zmysły, a z czasem przypominamy sobie obsługę wyższego umysłu.
Wszystko to, co robimy za pomocą naszego ciała fizycznego, emocji, oraz myśli:WZMACNIA w destruktywny albo w konstruktywny sposób każde z trzech pól naszego instrumentu ludzkiego (fizyczne, emocjonalne, myślowe), modelując tym samym naszą całościową osobowość ludzką.
Z mojego Serca do twojego,
Elorin
...... |
|
|