Autor |
Wiadomość |
Radek3500 |
Wysłany: Nie 21:07, 14 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
|
|
nieznajoma13 |
Wysłany: Nie 12:15, 10 Sty 2010 Temat postu: Re: Czarnobyl |
|
nieznajoma13 napisał: |
A kto by chciał mieszkać w Czarnobylu??
|
Ci, którzy tam mieszkają nadal.
Moze niekoniecznie chcą, a muszą, bo: Nie mają pieniędzy - by wyjechać. Rodziny - by im pomogła. Miesjca - gdzie moga sie podziać po opuszczeniu miejsca zamieszkania...
Każdy wie, co się tam działo, jak tam teraz jest, co ci ludzie przeszli...
A widzieliście zdjęcia lub filmiki o Prypeciu, wiosce oddalonej od Czarnobyla o 4 km? Ci ludzie w ciągu paru godzin mieli się wynieśc ze swoich domów.
Niezmiernie zachęcam was do objerzenia tego filmiku:
http://www.youtube.com/watch?v=MNnFFdIbBNc
Filmik nagrany przez ludzi zwiedzających tamto miesjce. Dzięki niemu bez wyjeżdżania na Ukrainę można zobaczyc, jak to wygląda. Poprzez muzykę, jaka dobrana jest do tego filmiku, staje się on wg mnie straszny. Mnie to przeraża. jak ludzie pozostawiali wszysztko, co mieli. Poprzewracane pianina, ubikacje na środku ulicy, szkoła, w której na tablicy widnieje jescze temat tamtej ostatnije lekcji, powyrzucane na podłogę hektolitry ksiązek w szkolnej bibliotece... Naprawdę bardzo wam polecam jego obejrzenie.
Pozdrawiam,
Agnieszka.
Ps. Mnie tam podatki nie dotyczą |
|
|
Aylon |
Wysłany: Pon 18:39, 04 Sty 2010 Temat postu: |
|
A ja sobie pracuje i zadni urzednicy nie okradaja mnie z moich poborow |
|
|
Jerzy Karma |
Wysłany: Nie 10:56, 03 Sty 2010 Temat postu: |
|
P.s.
Ludzie zaczeli kolejny Nowy Rok, by komuś zapłacić podatki i z tego powodu są tak szczęśliwi, że świętują. |
|
|
Jerzy Karma |
Wysłany: Nie 10:44, 03 Sty 2010 Temat postu: Czarnobyl |
|
nieznajoma13 napisał: |
A kto by chciał mieszkać w Czarnobylu??
|
Ci, którzy tam mieszkają nadal.
Istnieją też inne powody, oprócz katastrofy, przyczyny wtórne, dlaczego ludzi tam coraz mniej.
Zacytuję fragmenty z obszernego reportażu Eleny, która od lat podróżuje po Krainie Wilków - jak nazywa wyludnione rejony Czarnobyla.
Jest przeciwniczką energetyki atomowej i córką fizyka. Zamieściła niezwykle interesujące relacje.
Kraina Wilków jest większa niż wielu myśli, i stale się zwiększa. Aktualnie rozpościera się przez 300 km z południa na północ i 100 km ze wschodu na zachód.
Oczywiście ludzie nadal mieszkają w różnych miejscach w obrębie terenu skażonego, ale nie znajdziesz tutaj młodych, zamożnych i wesołych ludzi. W większości mieszkają tu starsi ludzie, którzy chcą spędzić resztę swojego życia w miejscu gdzie się urodzili... Niektóre miejsca są bezpieczne do zamieszkania, ale infrastruktura tego regionu jest w ostatecznym rozkładzie i nie ma tu już pracy, ani niczego, co mogłoby zainteresować młodych ludzi. Ten region wymiera.
http://mojasd.ovh.org/lotw/chapter47.html
Teraz głos prof. Zbigniewa Jaworowskiego:
Jaka więc była prawdziwa skala skażeń?
W pobliżu elektrowni jest niecały kilometr kwadratowy tak skażony, że tuż po wybuchu wyginęły tam drzewa. Reszta tzw. zamkniętej zony nadaje się do zamieszkania, włącznie z wysiedlonym i pustym do dziś miastem Prypeć, położonym 3 km od elektrowni czarnobylskiej. Poziom promieniowania jest tam taki jak w Warszawie. Na najsilniej skażonych terenach Białorusi, Rosji i Ukrainy roczne dawki promieniowania, spowodowane katastrofą czarnobylską, wynoszą ok. 1 mSv (milisiwerta). Dla porównania, są rejony na świecie (np. we Francji, Brazylii i Iranie), w których roczne naturalne dawki promieniowania z gleby i skał sięgają dziesiątków, a na nawet setek milisiwertów. Ludzie żyją tam od wieków i cieszą się dobrym zdrowiem. Nikomu nie przychodzi też do głowy, by ich wysiedlać. Dodam, że w Polsce w ciągu pierwszego roku po katastrofie dawka odczarnobylska wynosiła 0,3 mSv.
http://www.kapitalizm.org/?action=show_article&art_id=5211
Osobiście wiele rzeczy, które mówi profesor brzmia bardziej politycznie, niż naukowo.
Relacje Eleny są bardziej wiarygodne. Pokazują tez nam, jak silne bywają przyzwyczajenia.
Ten staruszek mieszka w rejonie Czarnobyla. Jest jednym z 3.500 ludzi którzy odmówili ewakuacji bądź powrócili do swoich wiosek po katastrofie z 1986 r. Podziwiam tych ludzi, ponieważ każdy z nich jest na swój sposób filozofem. Gdy ich zapytasz czy się boją, odpowiedzą że woleliby umrzeć w domu z powodu napromieniowania niż zejść z tego świata w nieznanym miejscu, z powodu tęsknoty za domem. Żywią się warzywami wyhodowanymi w swoich ogrodach, piją mleko od swoich krów i twierdzą że są zdrowi.....ale ten stary człowiek jest jednym z 400 ludzi którzy przeżyli tyle czasu. Może on niedługo dołączyć do swoich 3.100 sąsiadów, którzy spoczywają w swojej rodzinnej ziemi. Wydaje się, że ludzie najodważniejsi najprędzej tutaj giną. Być może jest to prawdą nie tylko tutaj.
http://mojasd.ovh.org/ghosttown/chapter3.html
nieznajoma13 napisał: |
Jedni są już tak przyzwyczajeni do życia w mieście, ze nie zamieniliby go na inne... |
Tak. Jest ogromna grupa ludzi przyzwyczajona do życia w gwarze miejskim.
"Przyzwyczajenie jest drugą naturą."
Są jednak też ludzie, którzy już z natury mają pociąg do gwaru - do grupy. W końcu człowiek jest choćby statystycznie istotą społeczną.
Jednak nawet osoba o introwertycznym usposobieniu, typ samotnika, do tego wychowana na wsi, gdy zamieszka w mieście przez kilkadziesiąt lat, nawet cały czas marząc o mieszkaniu na wsi, to gdy znajdzie się sama na polu, czy w pustym domku na wiosce - nie będzie się już czuć tam tak, jak sobie to wyobrażała...
Inna jest cisza miasta, a inna cisza wsi.
Inna cisza dnia, a inna nocy.
Pamietajmy jednak, że wielu ludzi urodziło sie na wsi, a ich marzeniem było życie w mieście.
To też o czymś świadczy.
Nie należy demonizować miasta.
Ma ono swoje plusy, jak i minusy.
Minusy można likwidować.
To jest bogactwo możliwości: wybór. Każdy realizuje swoje potrzeby.
Gdy zrealizuje. Będzie realizował następne. Aż we wszystkim ujrzy to samo. I wszędzie dostrzeże wartość.
Miasto widmo - Prypeć
Cisza
To miasto mogłoby być atrakcyjnym miejscem dla turystów. Niektóre biura podróży próbowały organizować wycieczki po Mieście Widmie, ale pierwsza grupa turystów stwierdziła, że cisza tutaj jest denerwująca, wręcz UPIORNA. I taka jest. Zapłacili 1.200 hrywien za 2-godzinną wycieczkę, a już po 15 minutach chcieli uciec z tego miasta. Tutejsza cisza jest ogłuszająca.
http://mojasd.ovh.org/ghosttown/chapter10.html
________________________________
nieznajoma13 napisał: | Zostają, i żyją w nędzy, albo się wyprowadzają.
|
Tak. Tak bywa. Ruch, to życie.
Nie wszyscy i nie zawsze mogą zmieniać miejsce. Ograniczenia narzucają inni ludzie.
Oprócz przyzwyczajenia i lęku.
Jeśli zaś szanujemy człowieka, to szanujmy też jego lęk - niczym złamaną nogę. Wymaga kuracji.
________________________________
Radek3500 napisał: | /.../ w Szwecji gdzie trzeba przygotować się do długiej zimy, myśleć przyszłościowo, przygotować pożywienie na zimę i ciepłe ubrania panuje dobrobyt. A w Afryce gdzie kij w ziemię wsadzisz i wypuści zielone listki ludzie z głodu umierają.
/.../ nie powinniśmy myśleć, że jest nas za dużo na tej Ziemi, że czas wybierać kto zostaje a kogo do likwidacji, a może w kosmos? Miejsca jest dosyć, tylko właśnie potrzebna jest przemiana naszego sposobu myślenia i postępowania. Nie oczekuję, że wszystko nagle się odmieni. Mam nadzieję, że mimo głosów bijących na alarm mamy czas i małymi kroczkami, ale solidnie dojdziemy do celu.
/.../ tu gdzie jesteśmy też jest miejsce, wystarczy, że nabędziemy umiejętności wzajemnego porozumienia /.../ w szerszym horyzoncie postrzegania. |
Masz rację Radek,
Ziemia jest ogromna. Lądów jest sporo. Miejsc dość. Zaś żywnosci mnóstwo się marnuje, gdy miliony ludzi głoduje.
Problem z dystrybucją z powodu ogromu ziemi.
Także problemy z wytwarzaniem żywności tam, gdzie jej brak.
Zatem kwestia umiejętności, oraz sprzyjających okoliczności.
Przecież głodni i bezdomni są także w zamożnych krajach.
To jest właśnie zadanie. Tworzyć Królestwo Boże na ziemi. Nie tak jak dotychczas - nie metodami tego świata, nie rywalizacją. Tą metodą ma być współpraca.
_________________________________
Radek3500 napisał: | nie łatwo jest poczynić zmiany, ilu nas pragnie mieszkać w drewnianych chatkach otoczonych zielenią, leśnych osadach, dla ilu to jest możliwe? Ile osób odczuwa potrzebę, jest uświadomionych natury, harmonii z przyrodą?
/.../ Czy jestem w potrzebie i w stanie zbliżyć się do większego doświadczania przyrody, odnajdywania weń mądrości i większej jakości życia?
|
Dokładnie, bo każdy pragnie wg własnych potrzeb. Nie można swoimi pragnieniami oceniać potrzeb innych ludzi.
nieznajoma13 napisał: | jeśli ktoś od urodzenia wychowuje się i mieszka w dużym mieście, to trudno mu jest sie przestawic na mieszkanie w jakiejś małej wiosce w Szwecji, gdzie jest kilka domków na krzyz i mnóóśtwo zieleni, pół, łąk. Ktoś moze nie być przyzwyczajony.
Natomiast temu, kto wychował się na wsi jest łatwiej mieszkać w takich warunkach.
My, ludzie mieszkający w klimacie umiarkowanym, nie mozemy nagle przeprowadzić się na pustynię do Afryki. Bo to inny klimat i mozemy miec ogromne trudności z przyzwyczajeniem sie do nowych warunków życiowych.
Tak więc chodzi tu też o przyzwyczajenie... Chyba... |
Oczywiście.
Istnieją jednak także przyzwyczajenia karmiczne, które mogą nagle się obudzić /pod wpływem odpowiedniego zdarzenia/ i zupełnie odmienić nasze życie.
Jolanta Niemczuk napisał: | przenioslam sie z miasta na wies, znuzona "miejskimi luksusami".
Pochodze z miasta Gliwice - ponad 200 tys. mieszkancow.
Gdzies kolo trzydziestki |
Jolanta Niemczuk napisał: | za zarobione pieniadze najpierw wykupilam, a po paru latach sprzedalam mieszkanie w betonowym, azbestowym bloku.
Kupilam dom z zabudowaniami, polem, laka i sadem na wsi.
Zaczalam sadzic rosliny ozdobne i siac warzywa.
Z uzywania tylko gotowych przypraw ziolowych przeszlam tez na ich uprawianie.
Wglebialam sie w wiedze o gatunkach botanicznych.
Potem zaczelam uczyc o zwiazkach roslin z owadami.
O leczniczych wlasciwosciach roslin. |
Jednak najpierw realizacja przebiegała w betonowym bloku. Coś musiało zostać tu przeżyte. Jedni przeżywają swoje coś w kilka lat, inni całe życie.
Oczywiście Twoje opisy i relacje Jolanto są i będą bardzo przydatne tym, którzy mają potrzebe realizacji tego co Ty.
Jolanta Niemczuk napisał: | dostrzezeniu cudow natury. |
Każdy jakieś cuda dostrzega, także natury. Każdy w jakimś swoim stopniu. Niektórzy widzą cud w dyskotece. Bo przez cud rozumiemy w tym miejscu to, co kogoś zachwyca.
Pewna osoba powiedziała mi, że nie chce Królestwa Bożego na ziemi, bo nie będzie boksu.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich i sorki za długość, ale Wasze wypowiedzi były bardzo wartościowe, że nie mogłem się oprzeć - by ich nie zacytować.
Wszystkiego Najlepszego każdemu - komu zaczął się jakiś Nowy Rok |
|
|
Zbyszek |
Wysłany: Czw 17:41, 31 Gru 2009 Temat postu: |
|
Cholewka, czytam po łebkach, ale w tym wątku sieje histeria.Na mnie mówili w szkole, ze mam skazę psychiczna, bo się od PO- szkoleniu obronnym przejąłem wojna atomowa.
Hm, dobrze , ze mi potem przeszło:)Ta 15-stka najlepszych to kolejna kpina.
Trzeba sobie trochę polatać niefizycznym ciałem, wtedy mniej się człowiek boi i nie wierzy tak łatwo w bajki.
Najlepszego w nowym roku, siostry bracia, kosmiczni:) |
|
|
nieznajoma13 |
Wysłany: Pon 14:55, 12 Paź 2009 Temat postu: |
|
Mieszkałeś w Szwecji??? Kurczę, ale super. Uwielbiam Szwecję, jej język... Strasznie chciałabym tam pojechac... Juz bytłam po stronie szwedzkiej, 100 km od Sztokholmu, ale wylądowałam na Westerplatte... In the other side of the sea...
NO, może nie wszędzie zdażają się srogie zimy, ale w niektórych miejscach, tak jka mówiłes, blizej koła podbiegunowego jest już chłodniej...
Szwecja ma 450.000 km (kwadratowych) powoerzchni i tylko 8.9 milionów ludnosci kiedy Polska ma 138 km (kwadratowych ) mniej powierzchni a 4 razy więcje ludności... Coś jest na rzeczy, nie mieścimy się tu...
Jolu, trzymam cię za słowo |
|
|
planetariusz |
Wysłany: Pią 3:11, 14 Sie 2009 Temat postu: |
|
nieznajoma13 napisał: | Są miejsca mało zaludnione, ghdzie mozemy się spokojnie wprowadzić??
A kto by chciał mieszkać w Czarnobylu??
Albo w jakiejś małej afrykańskiej wiosce, gdzie nie ma wody pitnej i nic do jedzienia?
Kto się wprowadzi na Antarktydę z normalnych ludzi oprócz Eskimosów??
Albo do mało zamieszkanej Szwecji, gdzie jest ok. 8.6 mln ludzi? Szwecja jest blisko koła podbiegunowego i tam też bywają ostre zimy. Często są ogromne śnieżyce. To jest mało zamieszkany kraj. Dokoła same pola, pastwiska. Wioski, gdzie mieszka po kilka osób na krzyż.
Owszem, to są obszary niezamieszkane. Moze nie do końcca, ale jest tam mało ludzi. Dlaczego nikt się tam nie wprowadzi? Przecież jest tyle miejsca. Właśnie dlatego, ze w takich miejscach moze nie być odpowiednich warunków do życia, może tam panować głód, mogą być nieodpowiednie warunki klimatyczne. GHdyby wszystko było Ok, w Szwecji mogłoby mieszkać tyle ludzi, ile w Polsce. A dlaczego mieszka tam cztery razy mniej ludzi?? Odpowiedź powyżej.
Takie jest moje zdanie. | Szwecja jest dużym krajem ale 3/4 kraju leży daleko od koła podbiegunowego,życie jest tam bardziej poukładane jak w Polsce .Lecz ludzie mają podobne zainteresowania i fora,wm.szwedzka też istnieje.Zimy nie są ostrzejsze niż tu ,chyba ,że na północy Sztokholm nie jest taki Mały 1,6milj. Goteborg
470 tys. zimy są tu ciepły i wilgotne z powodu Prądu golfstrom między Szwecją a Danią.Mieszkałem tam 35 lat i widzę to w zupełnie innych kolorach,natura jest piękna i nie tak grożna.Pozdrawiam Planetariusz |
|
|
Jolanta Niemczuk |
Wysłany: Śro 16:39, 29 Lip 2009 Temat postu: |
|
Och, Ago !
Nie dojrzalam, ze wybralas nature.
Co nalezy chyba rozumiec, ze wybralas opis spektaklu natury.
Przygotuje go. Troche to potrwa, bo spektakl odbywal sie w paru aktach.
Nara, buziaki |
|
|
nieznajoma13 |
Wysłany: Pon 13:00, 20 Lip 2009 Temat postu: |
|
Dziękuję.
Rzeczywiście, takie opisy pomagają niektórym w bliższym poznaniu świata z tej innej strony - z tej naturalnej.
Ale nie na każdego to działa.
Jedni są już tak przyzwyczajeni do życia w mieście, ze nie zamieniliby go na inne... |
|
|
Jolanta Niemczuk |
Wysłany: Pią 16:56, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
Musialas niedoczytac, ze jakis czas temu przenioslam sie z miasta na wies, znuzona "miejskimi luksusami".
Pochodze z miasta Gliwice - ponad 200 tys. mieszkancow.
Gdzies kolo trzydziestki coraz bardziej zaczelo mnie ciagnac do mieszkania wsrod samej przyrody, a nie kolo niej.
Wypady na i za obrzeza miasta przestaly mi wystarczac.
Obserwacje biedronek czy mrowczych wesel w duszne wilgotne dni tez.
W tym czasie pojechalam po raz pierwszy "na roboty do Niemiec".
A tam przy kazdym domu choc miniogrodek.
W kazdym z nich coraz to inne rosliny nieznane mi wczesniej. Nieznane mi wczesniej ich bogactwo.
Poczulam, ze baardzo chcialabym byc ogrodniczka.
Minelo pare lat.
W miedzyczasie za zarobione pieniadze najpierw wykupilam, a po paru latach sprzedalam mieszkanie w betonowym, azbestowym bloku.
Kupilam dom z zabudowaniami, polem, laka i sadem na wsi.
Zaczalam sadzic rosliny ozdobne i siac warzywa.
Z uzywania tylko gotowych przypraw ziolowych przeszlam tez na ich uprawianie.
Wglebialam sie w wiedze o gatunkach botanicznych.
Potem zaczelam uczyc o zwiazkach roslin z owadami.
O leczniczych wlasciwosciach roslin.
O szanowaniu rownowagi w przyrodzie.
Tak to wchodzilam w glab tego krolestwa jak po sznurku.
( pisze sie : wglab, czy w glab ?)
I tak doszlam do ekologii wszystkiego.
Opowiadaniem o tym, moge innym pomoc w zmianie priorytetow zyciowych.
Znikaniu z codziennego slownika kuszacego zabarwiania slow : kariera, trendy, rywalizacja, test, image, sukces, rozrywka masowa, cywilizacja techniczna, rewolucja...
A zmiana spojrzenia na powyzsze, umozliwi madrzejsze osiedlanie sie i zastopowanie nadmiernego rozrostu gatunku "homo sapiens".
Piekny jest ten Twoj opis okolic siedziby dziadkow Agusiu...
Oko masz juz nakierowane.
To to by bylo na tyle.
Caluski ogolnoekologiczne |
|
|
nieznajoma13 |
Wysłany: Pią 15:21, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
Chyba wybieram naturę.
A tnm, owszem, jestem z miasta, ale niewielkiego, trochę ponad 15 tys. mieszkańców, jak nie mniej, i mimo wszystko, wiele czasu spedzam na wsi, bo mój tata stamtąd pochodzi. Widziałam wiele pięknych krajobrazów, kiedy wstaję, ubieram się i wychodzę posacerować. jest to bardzo mała i cicha wioska. Mnóstwo zieleni, kiedy wyjdzie się za furtkę domu moich dziadków, dostrzega się wysoko unoszącą się wieżę satelitarną, a obok niej rozciąga się klasztor ojców Cystersów.
Wszytsko spowite jest jeszcze mgłą, oba budynki otacza niesamowita ilość drzew. To las jodłowy. Rozciąga się na baaaardzo dużym obszarze.
Lubię też chodzić, na, jak my to mówimy, w naszej rodzinie, bobry. Skąd ta nazwa??
Ponieważ znajduje się tam mnóstwo żerdzi, które zamieszkują te małe stworzonka.
Kiedy idzie się tam zimą, widac na śniegu ślady małych stópek bobrów.
Tamy, które znajdują się na tej małej rzeczce zbudowane zostały właśnie przez te zwierzaki. Doprawdy miło jest na to patrzeć, wyobrażając sobie, jak bobry, wspólnymi siłam, uzbierawszy mnóstwo gałęzi i kijków budują tame. Oczywiście nie robią tego przy nas, ludziach, bo się nas boją, ale łatwo jest sobie to wyobrazić.
Przez środek rzeczki biegnie kilka kładek, aby każdy mógł przejśc na drugi brzeg rzeki. Czasami trzeba sobie pomagać, zeby się nie skąpać.
To naprawdę piękne widoki.
I, jak widzisz, Jolu, coś chyba o tym wiem. Może nie tyle co ty. Bo nie wiem, czy się nie mylę, ale czyżbyś pochodziła ze wsi??
Jeśli tak, to wytłumacza to twoje wypowiedzi. Ja, mieszkając, w bądź co bądź małym miasteczku, nie mam szansy zobaczyć takich naturalnych zjawisk. |
|
|
Jolanta Niemczuk |
Wysłany: Pią 9:46, 17 Lip 2009 Temat postu: |
|
Moze pomoc Tobie, mieszczuchowi jak sadze, w dostrzezeniu cudow natury. Ich opis ma to do siebie na szczescie, ze nie da sie go roznie interpretowac.
Jesli chodzi natomiast o zywot Pana Rysia i Jego Brata soltysa - to tak.
No to co wybierasz : zwyczaje biedronek, czy spektakl natury ?
Pozdrawiam cieplo w ten deszczowo-burzliwy dzionek u mnie. |
|
|
nieznajoma13 |
Wysłany: Czw 12:57, 16 Lip 2009 Temat postu: |
|
Nie pogardzę,
Jeśli to ma mi w czymś pomóc... Moze ma mi pomóc w lepszym rozumieniu świata...
Tak, twoje opowieści mają pewne przesłania, ale kazda osoba interpretuje je inaczej...
Ciekawe, jak zinterpretuję następne??? |
|
|
Jolanta Niemczuk |
Wysłany: Śro 15:53, 15 Lip 2009 Temat postu: |
|
Poniewaz zapytalas, to winnam odpowiedziec prawde.
Polozylam przed Twoimi oczami lakomy kasek, ale nie wlozylam go do pulapki, jak wtedy, gdy sie chce kogos zlapac.
Mozesz do kaska podejsc, lub nie - droga otwarta we wszystkich kierunkach.
Moge polozyc i drugi kasek, ale tylko jesli Ty sie zgodzisz. To Ty decydujesz. Ja - proponuje.
Moja intencja natomiast jest pokazanie Ci piekna posiadania mozliwosci bezposredniego kontaktu z natura.
I tu dochodzimy do powiazania mojej opowiesci z tematem naszych postow dotyczacych zmiany ludzkich przyzwyczajen.
I do propozycji Radka, by mowiac o zmianie przyzwyczajen, miec i wlasna osobe na uwadze.
Rozwijajac natomiast obecnie dalej dodatkowy smaczek mej glownej opowiesci dorzuce, ze przedstawiana w filmie przez pania reporter rywalizacja pomiedzy panem Rysiem, a sasiadem - jest wymyslem pani redaktor "dla wzmozenia napiecia u widzow". Tak pomanipulowala ujeciami zdjeciowymi i komentarzem do nich, by widz odniosl wrazenie rywalizacji pomiedzy rolnikami.
Glosu napisanemu komentarzowi udzielil profesor Miodek, ktory nie uczestniczyl przy robieniu zdjec.
W ten sposob zupelnie nieswiadomie stal sie glosem oszustwa.
Nieprawda jest tez, ze soltys przyszedl do swietlicy wiejskiej, by z rozdziawiona geba przygladac sie stripteasowi.
Jest on malo podatny na wdzieki obcych kobiet i wogole bardzo rzadko chodzi do jakichkolwiek lokali.
Wtedy przyszedl, aczkolwiek niechetnie do swietlicy, bo byl wielokrotnie goraco namawiany przez pania redaktor, potrzeba zrobienia z nim tam wywiadu o sprawach wsi.
Gdy wszedl i zamowil piwo, pani redaktor dala znak striptiserce i kamerzyscie. Gdy zszokowany soltys otworzyl usta z zaskoczenia - zostal uwieczniony jako facet, co "slini" sie na widok golizny.
Pewne jest po tym wszystkim, ze nikt nie namowi nikogo ze wsi do niczego, chocby to bylo najwaspanialsze i najuczciwsze.
A juz szczegolnie zadna pani reporter. Bo w pamieci mezczyzn z wioski, najpierw utrwalilo sie ze to kobieta. Dopiero potem, jako rzecz wtorna, ze pelni zawod reportera.
Tak krece i krece wokol niby dwoch oderwanych tematow.
Laczy je jednak temat wspolny, mianowicie 2 glowne przeslania WM.
1. Potrzeba analizowania i rewizji wlasnych przekonan.
2. Nic nie jest takie jak na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka sie wydaje.
Wniosek : stale analizowanie i syntetyzowanie. Cale zycie. I byc moze takze i po.
Chcesz Agusiu prawdziwej historyjki o nieznanych zwyczajach porodowych biedronek, ktore podgladnelam swintucha ?
Albo opowiesc o podrozy nad Jezioro Bodenskie, niesamowitym spektaklu teatru natury i spotkaniu z karlem w lokalu "Manege" ? |
|
|