Strona Główna
|
Szukaj
|
Użytkownicy
|
Grupy
|
Galerie
|
Rejestracja
|
Profil
|
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
|
Zaloguj
Forum Ryty tybetanskie Strona Główna
->
Rozmowy ogólne
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Rytuały tybetańskie
----------------
Postawy, technika ruchu, przygotowanie-
Jak zacząć?
Wpływ Rytuałów na codzienne życie
Kiedy nadejdzie kryzys i niechęć...
Ryty a ośrodki energii ciał subtelnych
Klub Przyjaciół 5 Rytuałów
Strony w tematyce 5 Rytuałów
Ogólnie
rozmowy o wingmakers
----------------
Filozofia
Poezja
Muzyka
Obrazy
Synteza
Lyricus
Życie z Głębi Serca
Wywiady z Nerudą
Zmiany na Ziemi i poza
Moje przemyślenia
Rozmowy ogólne
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
gewaz
Wysłany: Czw 16:07, 18 Cze 2015
Temat postu:
Mi film się podobał. Lubię filmy o końcu świata
. Zmieniłbym tylko trochę obsadę.
xero
Wysłany: Pią 17:42, 15 Maj 2015
Temat postu:
Był wielki szum przed premierą tego filmu, a po premierze okazało się, że to bardzo kiepski film (katastroficzny?). Liczyłem chociaż na spektakularne efekty specjalne, ale niestety zawiodłem się.
Michalczyk1
Wysłany: Śro 9:12, 29 Kwi 2015
Temat postu:
Bardzo dobry film, chociaż po pewnym czasie robi dużo mniejsze wrażenie...
Ciks
Wysłany: Czw 17:28, 26 Mar 2015
Temat postu:
Mnie ten film na prawdę bardzo się podobał. Byłem na nim w kinie i powiem wam szczerze, że zrobił na mnie na prawdę bardzo dobre wrażenie, super nakręcony
hokol
Wysłany: Czw 17:26, 05 Mar 2015
Temat postu:
Osoby, które nie oglądały nic nie straciły. Bardzo słabe kino. Brak spektakularnych efektów specjalnych i oczywiście główni bohaterowie są nieśmiertelni.
sgedek
Wysłany: Sob 14:41, 31 Sty 2015
Temat postu:
Czego by o Rolandzie Emmerichu nie mówić, trzeba przyznać, że jest reżyserem konsekwentnym. W "Dniu niepodległości" zdemolował Biały Dom i pół Ameryki, nasyłając na nie agresywnych kosmitów. Obcy są jednak zbyt abstrakcyjną figurą, by móc na poważnie przerazić widzów. Dlatego w kolejnym filmie niemiecki twórca postanowił urządzić demolkę za sprawą Matki Natury - w "Pojutrze" globalne ocieplenie doprowadziło do zamrożenia połowy Ziemi. Emmerichowi było jednak wciąż mało, w związku z czym w "2012" zniszczył całą planetę, pokazując tę tragedię ze szczegółami. Nawet sobie nie wyobrażacie, ile rozrywki może zapewnić widok zburzonej Kaplicy Sykstyńskiej, której szczątki przygniatają tysiące wiernych.
W pewnym sensie Emmerich doprowadził gatunek filmu katastroficznego do ściany - na dzień dzisiejszy kino nie potrafiłoby przedstawić zagłady ludzkości w bardziej widowiskowy sposób. Jednak, choć skala tego spektaklu jest kosmiczna, pod względem scenariuszowym stanowi on raczej krok w tył. Twórca "Gwiezdnych Wrót" wciąż korzysta z klocków, z których zbudował fabuły swoich poprzednich hitów. W apokaliptycznym kotle nie mogło zabraknąć wrażliwego naukowca (Ejiofor) odkrywającego, że zbliża się katastrofa. O dziwo, tym razem nie jest on jednak traktowany jak wariat - amerykański rząd przyjmuje jego rewelacje bez zastrzeżeń i od razu przystępuje do akcji ratunkowej. Mamy też odpowiedzialnego prezydenta USA (Glover) i jego empatyczną córkę (Newton) starającą się ocalić jak najwięcej arcydzieł sztuki. Wszystkie te postaci są jednak za wysoko postawione, byśmy mogli na poważnie przejmować się ich losami. Wiadomo, że przedstawiciele władzy mają niemal stuprocentowe szanse na przeżycie. Emmerich dorzucił więc wątek przeciętnej amerykańskiej rodziny (Cusack i Peet z dziećmi oraz drugim mężem), która próbuje przetrwać zagładę zapowiedzianą wieki temu w kalendarzu Majów.
Pierwsza godzina "2012" wydaje się nieco usypiająca. Reżyser kreśli kilka zszytych grubymi nićmi historii i wprowadza na scenę kolejne postaci, ale jego poczynania nie podkręcają zbytnio napięcia. Dopiero gdy w Kalifornii rozstępuje się ziemia i kolejne elementy krajobrazu metropolii zamieniają się w bezkształtną masę, akcja naprawdę rusza z kopyta. Twórcy nawet nie próbują powstrzymywać swoich niszczycielskich zapędów. Efekty specjalne to, oczywiście, majstersztyk, ale czasem odnosi się wrażenie przesytu. Jak długo można się bowiem delektować absolutną destrukcją?! Dobrze, że nieco kameralniej poprowadzona historia wspomnianej familii stanowi dla widza odskocznię od bombastycznych sekwencji rozwałki.
Emmerich nie byłby sobą, gdyby nie umieścił w filmie zatopionych w patosie scen przemów o poświęceniu i solidarności. W dodatku jego poprawność polityczna sięgnęła tym razem poziomu Himalajów - jedynymi osobami próbującymi stawić czoła nadciągającej tragedii są w "2012" Afroamerykanie i, ewentualnie, Hindusi. Nie muszę też chyba mówić, na którym kontynencie będzie można odbudować cywilizację, gdyby jednak zagłada planety nie poszła zgodnie z planem? Teraz zaczynam się jednak nadmiernie czepiać - przecież dobrze wiedziałem, co mnie czeka, gdy wchodziłem do sali kinowej z kubłem popcornu.
avatar888
Wysłany: Wto 21:28, 19 Paź 2010
Temat postu:
2012 - komercyjny megabadziew, pozbawiony tajemniczości i strachu. 200 milionów dolarów wyrzucone w błoto. Jak można było tak wykastrować ten temat? Film jest kwintesencją Hollywood, pustego gniazda rozpusty, które lubi bajeczki a nie znosi bólu.
nieznajoma13
Wysłany: Pią 17:10, 20 Lis 2009
Temat postu:
To ja też się włączę.
Drogi Sun`s Sonie!
Tak jak ty byłam na premierze filmu "2012" i tak jak ty jestem trochę rozczarowana, choć napewno nie dałabym mu oceny 0, tak jak ty.
Wielkokrotnie oglądałam zwiastun tego filmu, który bardzomi się podobał. Budził grozę, znalazła się tam świetnie dobrana muzyka. No poprosti bomba.
Pewnego dnia, w sali internetowej na spotkaniu naszej firmy zajrzałam na stroną o "2012" i znalazłam 5-minutowy fragment tegoś filmu. Myślę sobie "Muszę to zobaczyć!". Gdybym wiedziała, jak to się skończy, w życiu bym tego nie zrobiła.
Dlaczego?
Bo ten zwiastun pokazał mi prawei wszystko. Znalazła się w nim ta ucieczka (kurczę, mam sałbą pamięć, ale to bylo po tym telefonie tego pisarza do swojej byłej żony i ich dzieci, by uciekali z domu. Kojarzysz?). No więc potem ten dom zaczął się zawalać i dzieci wraz z matką, jej nowym mężem Gordonem i tym pisarzem zaczęli uciekać. Wątpię, by ktokolwiek miał takie sczęście, jak oni. Ulica się zawala, runie w przepasć, samochód leży na smochodzie, wszystkie budynki jakjeden mąż się zawalają, a oni mimo wszystko ucielki przed tym. udał się. Albo, kiedy byli w samolocie i cudem udało im się przeleciec pomiędzy dwoma zawalającymi się drapaczami chmur.
Trochę to udawane. Ale zaczęłam ten wątek, bo ten zwykły 5minutowy fragment to był jeden z "najstraszniejszych' momentów w tym filmie. Świat się niszczy w tak brutalny sposób... A potem w kinie siedziałam i tylko mogłam mówić bratu co się zaraz stanbie. Wszystko już wiedziałam. Więc film ten nie był dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo w zasadzie to co najwazniejsze juz wiedziałam. I zero emocji. Raz czy dwa zakręciła się łezka w oku na ten żałosny widok świata, z którego już prawie nic nie zostaje, ale to wszystko. Owszem, efekty - powalające, naprawdę, tu nie można zarzucić Emerrichowi lenistwa. Przecież nad samymi efektami specjalnymi ludzie z ekipy pracowali 2 lata. To sporo.
Ja nie będe tak bruatalna jak ty i dam 3 z dużym plusem. Lub 4 minus
Z początku uważałam, ze to bedzie naprawdę "odjechany na maksa" film. Będzie się go ogladało wtopionym w fotel. Moze inni tak go własnie ogladali, ale ja niestety nie.
Więc, gdybym wiedziała, że to co zobaczę na tym fragmencie opowie mi wszystko, nigdy bym go nie obejrzała.
Uf, nigdy nie pisze długi postów. To jeden z najdłuższych
Pozdrawiam,
Agnieszka.
Jerzy Karma
Wysłany: Czw 12:52, 19 Lis 2009
Temat postu: Życie poddane recenzji
Nie oglądałem filmu 2012, może dlatego, że nikt mnie nie namówił. Choć były filmy na które nie dałem sie namówić.
Ostatnio jednak byłem świadkiem ogladania programu w TV, gdzie dwie modelki oceniają stroje innych osób. Oceny były bardzo krytyczne. Następnie pokazano ludzi oceniających ubranie tych dwóch modelek - wiele osób oceniło ich stroje bardzo krytycznie
Zatem dokładnie tak, że jak w powiedzeniu: Kto chce uderzyć, to kij znajdzie
hehe
Oczywiście trochę sobie żartuję. Z zainteresowaniem wysłuchałem /odczytał mi program
/ powyższej recenzji. Słuchając myślałem, co Ci Drogi Sun's Sonie nie odpowiadało. Czy wizja roku 2012 jaką ukazano na filmie, czy sposób realizacji filmu?
Bo w sumie wizje można mieć jakie się chce.
Wiadomo też, że ten film był już z góry kręcony jak z serii katastroficznych.
Zatem musiało być zawarte przerażenie i "lęk bezbronnych narodów".
Na to miliony ludzi uwielbia chodzić... Ciekawe - prawda? Ciekawe, że tak lubimy oglądać to, czego w zyciu nie lubimy. Może w ten sposób /bezpieczny/ chcemy się z tym zapoznać, by ewentualnie być lepiej przygotowanymi, choćby i psychicznie. /Ewentualnie później mniejszy szok, a zatem więcej szansy na racjonalne działania./
Oczywiście krytyka nie zaszkodzi. Czasem rozwój polega na zrobieniu czegoś, a następnie na skrytykowaniu tego. To poszerza horyzonty
Sami nie za bardzo chcemy sie krytykować, to robią to dla na inni. hehe
I tak wzajemnie się rozwijamy... choć lecą przy tym wióry.
Pewnie z powodu przywiązania do ego własnego i postrzegania innych jako innych eg.
Napisałeś Sun's Sonie, że kolejnym przesłaniem filmu było wg Twojego odbioru /co zaznaczyłeś/, to iż "malutcy" przepadną, a "elity" wypłyną /"zawsze zdążą"/.
Czy w życiu tak statystycznie i historycznie nie działo się?
Jesli tak, to cóż - treść filmu w dość znacznym i realnym stopniu oddaje to, co najprawdopodobniej mogłoby mieć miejsce. Ale oczywiście statystyki nigdy nie są 100%-we. I wg proroctw biblijnych, nie ujdą w "owych dniach" ani wielcy, ani mali.
W tym sensie flim nie oddałby rzeczywistości. Rzecz jednak polega na zgadywaniu.
Także zgadywaniu, czy cokolwiek podobnego będzie miało miejsce w 2012.
Zatem każdy może zgadywać co chce.
A to nie film dokumentalny z przyszłości
Apropo scen z wiernymi na modlitwie, czy Bazyliką, przecież pamiętamy co było w Tybecie z klasztorami. Znaczzną część z nich zniszczyli Chińczycy, wymordowano tysiące mnichów. Jak napisałeś: "Bardzo wymowne" - tylko jak wymowne?
Apropo "chamskiego" pytania. Wg mnie świetne przesłanie. Daje ludziom lekcję PRZYDATNOŚCI. Ostatnio temat przydatności kilka razy poruszałem na innym forum.
Nie chodzi o przydatność człowieka, ale to, by człowiek umiał w życiu wybierać to - co jest PRZYDATNE. Oczywiście czytanie i pisanie jest przydatne, lecz do zdobywania innych - bardziej już praktycznych przydatności. Pisanie i czytanie same dla siebie są NIEPRZYDATNE.
Film doskonale ukazuje, jak życie to może zweryfikować - i wtedy albo prawda boli /"jakby dostał w pysk"/, albo oświeca. Większość wybiera użalanie się - czyli ból. Dziwne: Co?
Miałem nie iść na ten film, ale chyba pójdę, bo napisałeś:
"Także cała masa ujęć ujmujących i urągających naszej inteligencji czy dedukcji."
Ciekaw bowiem jestem, czym tak urągają.
Tym - co podsumowałeś: "Jakby przeciętny członek społeczeństwa g…wiedział"
A ile wie?
Wszyscy jesteśmy w określonym stopniu przeciętni. Niektórzy tylko są zainteresowani bardziej - i może marnują czas - inni /wiekszość/ nie chcą nawet słuchać o 2012 - i możeokaże się po 2012, że to oni nie marnowali czasu
Na zakończenie muszę koniecznie dopisać, że w niczym nie krytykuję tego, co napisałeś, bo i sam byłbym skłonny to napisać. Jednak do tego - co napisane - zawsze coś mozna jeszcze dopisać
Korzystając z tego ewolucyjnego prawa dopisałem. Stając na Twoich plecach.
Jak to ktoś kiedyś ujął: Dojrzałem więcej, bo stałem na plecach olbrzymów.
Serdecznie pozdrawiam
P.s.
Recenzję przeczytałem z przyjemnością i uważam ją za bardzo wartościową
Tomek
Wysłany: Czw 0:13, 19 Lis 2009
Temat postu: Film "2012" -recenzja.
Relacja -recenzja
2012 wielkie nic
Telewizji nie lubię i nie oglądam a kino to rzadkość w moim życiu . Jednakże poproszony przez przyjaciół , w drodze wyjątku zgodziłem się pójść wraz z nimi na premierę filmu 2012 autorstwa Rolanda Emmerich
Twórcy The Independent Day ( klasycznego gniota naszpikowanego tania propagandą pro amerykańskiego pseudo patriotyzmu ) a także The Day After Tomorrow( lepszego wstepniaka do kręcenia lodów pt: The Climatic Sfindle) Ale do rzeczy . Film odebrałem po swojemu i po swojemu go skrytykuje.
Filmidło to poza wartka akcja w stylu kowbojskim ,od poczatku do końca pełne jest wyraźnie czytelnych symboli dla widza przeciętnie uzdolnionego - jak ja na przykład- w odnajdywaniu cichych przesłań. To na symbolice głównie skupimy się w tej mojej recenzji .
- "Bój się!!!" - pierwsze z brzegu . Nie wymaga komentowania w tym miejscu.
- "Biedota, robole i życiowi lunatycy przepadną w czeluściach spękanej Ziemi , a ci którzy służą naszym interesom zawsze zdążą" - cisnie się na myśl oglądając rajd amerykańskiej limuzyny przemykającej zdemolowanymi ulicami o drodze tak spekanej , że nawet poduszkowiec z napędem hybrydowym by skapitulował.
- I mamy też hinduskich naukowców, dzięki którym ścisła elita członków klubu rządzących, z dwuletnim wyprzedzeniem dowiaduje się o nadciągającej katastrofie i ma czas uwić sobie gniazdko na "Arkach" budowanych na terytorium Chin. Ma też za nic poświęcenie i życie ludzkie oraz elementarne poczucie wdzięczności wobec powyższych ludzi.Gdy nadchodzi czas obiecanej ewakuacji, o ironio, nikt nawet nie pofatygował się by kłamać i udawać że cokolwiek chciano zrobić. Zwyczajnie pozostawia się ich samym sobie . Z niczym. Ludzie otaczający prezydenta USA to bezwzględni ludzie. Sam Prezydent to nieświadomy biedak wierzący w konstytucyjne brednie i ufający własnemu gabinetowi bezkrytycznie tak dalece, że w przypływie patriotycznego obowiązku postanawia "stawic czoło" nawet fali tsunami i erupcji wulkanu. Kolejny sygnał dla mas- " kiedy zajdzie potrzeba ,nasz człowiek zachowa się tak jak mu pozwolimy. "
- Dalej. Niesamowita, wykluczająca przypadek charakteryzatora scena, gdy tuz po wybuchu wulkanu w Parku Yelow Stone popioły zasypują resztki żywych ludzi, którzy do upadłego czynia swoja powinność ratując życie potrzebującym. Wszyscy są niesamowicie zakurzeni i brudni, Prezydent też. Na twarzy , ubraniu i w ogóle wszędzie jest potworny syf…ale nie na idealnie białym kołnierzyku prezydenckiej koszuli. Czysz to nie wspaniały zbieg okoliczności?
- By najmniej. To następny podpis The Wall Street World. Czytelny do bólu- " Pamietaj! kto tak na prawde się liczy .."tylko My!"
- Warto tez wspomnieć Lotniskowiec "Cennedy" rzucony fala tsunami na Biały Dom.
- Jest też motyw zniszczenia Watykanu i bezradność wiernych w modlitwie. Wyeksponowanej w obrazie naiwnych wierzeń do chwili ostatecznej, kiedy sklepienie Bazyliki watykańskiej pęka i rozpada się dokładnie w miejscu zetknięcia się "Boga i człowieka". Bardzo wymowne.
- Scena , kiedy chiński oficer werbujący Tybetańczyków do pracy przy tajnym projekcie "Arki" ,zarzuca chamskie pytanie - " Kto umie czytać i pisać?!...- Pojawia się las rąk w zgromadzonym tłumie oczekującym pracy.- " Opuścić!"…"Kto umie spawać!?"
- Nieśmiało , tylko jeden człowiek podnosi dłoń…"-Ty! , Masz ta robotę!"
- Tak sobie myślę, że w sumie to przecie scenariusz i masę ludzi pracuje nad kompilacją i poprawkami , i chyba ktos z nich zdał sobie sprawę, że intelektualista widząc taka scenę
- poczuje się jakby dostał w pysk. Wymowne do białej kości-" Z całym Twoim warsztatem intelektu i błyskotliwości jesteś niczym. Nieprzydatny i skazany na naszą niełaskę lub łaskę, w zależności od potrzeby wykorzystania Cie."
- Itd.,itp.. Sporo reklamy, manipulacji wizualnej dla przyszłych gadżetów w sprzedaży , czy kolejnej serii tasiemcowych odcinków pseudo kontynuujących zainicjowany w kinie wątek.
- To chyba było by na tyle. Acha . Była jeszcze gadka szmatka o nadziei i człowieczeństwie.
- Pod koniec ma się rozumieć. Po niespełna trzydziestu dniach od najwiekszej demolki od czasu ostatniego Paleozoliku na planecice Ziemia, ładna pogoda, niebo , słoneczko i nic tylko się opalać. Wstępuje nadzieja i po wyjściu z kina będziecie się czuć jak nowowyprani…eee -narodzeni. Także cała masa ujęć ujmujących i urągających naszej inteligencji czy dedukcji.
- Jakby przeciętny członek społeczeństwa g…wiedział, a film był edukującym go remedium ukazującym skomplikowane technologie kuriozalnie uproszczonymi.
- Po wzięciu głębokiego wdechu i wypuszczeniu go, decyduje przyznać ocenę 0 ( słownie -zero)
- Amen
-
-
-Sun's Son
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin