Strona Główna
|
Szukaj
|
Użytkownicy
|
Grupy
|
Galerie
|
Rejestracja
|
Profil
|
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
|
Zaloguj
Forum Ryty tybetanskie Strona Główna
->
Lyricus
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Rytuały tybetańskie
----------------
Postawy, technika ruchu, przygotowanie-
Jak zacząć?
Wpływ Rytuałów na codzienne życie
Kiedy nadejdzie kryzys i niechęć...
Ryty a ośrodki energii ciał subtelnych
Klub Przyjaciół 5 Rytuałów
Strony w tematyce 5 Rytuałów
Ogólnie
rozmowy o wingmakers
----------------
Filozofia
Poezja
Muzyka
Obrazy
Synteza
Lyricus
Życie z Głębi Serca
Wywiady z Nerudą
Zmiany na Ziemi i poza
Moje przemyślenia
Rozmowy ogólne
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Jolanta Niemczuk
Wysłany: Pią 12:56, 23 Paź 2009
Temat postu:
Dziekuje Elorin...
Elorin
Wysłany: Pią 23:58, 16 Paź 2009
Temat postu:
......
Tomek
Wysłany: Pią 20:59, 08 Maj 2009
Temat postu:
Wydarzenie 3
swiatynia duchowego zaangazowania
http://www.wingmakers.com/downloads/evt3_spiritual_activism.pdf
ponownie James zainicjowal obraz, ponownie skomponowano tekst.
Tlumaczenie w toku. W nowosciach na
www.wingmakers.pl
pozdrawiam
Ss
Radek3500
Wysłany: Sob 17:43, 21 Lut 2009
Temat postu:
Elorin, to wyjaśnienie jest tak trafne, nic dodać, nic ująć.
Odnośnie zbieżności słów Jamesa z książkami Castanedy to nie są one przypadkowe. James w wywiadzie z Project Camelot wspomina o pochodzeniu wiedzy Majów. Wiedza don Juana to spuścizna tamtej wiedzy, choć po przejściu różnych kryzysów modyfikowana i dostosowana do nowych czasów. Pierw była ona przekazywana po więzach krwi, ale ostatecznie przełamano tę barierę. W czasach don Juana członkowie grupy stanowili już mieszankę ras.
Ważną jeszcze rzeczą w tym temacie jest sprawa naguala i tonala. Nagual odnosi się do tego co my tutaj nazywamy obecnością kwantową, a tonal to świat umysłu, emocji, nasze ciało, ubiór. Z pewnością zbieżności jest więcej.
Elorin
Wysłany: Pią 20:22, 20 Lut 2009
Temat postu:
http://www.wingmakers.fora.pl/lyricus,5/okreslenie-kwantowa,217.html#2067
Radek3500
Wysłany: Śro 0:36, 18 Lut 2009
Temat postu:
Mnie to śmieszy używanie tego słowa "kwantowa", w spawach nie związanych z fizyką. Zaczął go używać Deepak Chopra (nie przepadam za Choprą). On stwierdził, że takie unowienia lingwistyczne są na czasie i pobudzają, więc będą miały wzięcie wśród czytelników. James podobnie dostraja słownictwo pod czytelników, że niby takie wyrażanie się pobudza. Nie wiem czy pobudza mądrość czy głupotę i czy reakcja jest rzeczywiście taka dobra. Ja jak piszę po polsku na przykład to staram się trzymać słowiańszczyzny, bo w jednolitości językowej jest większa harmonia. Słowo "kwant" właściwie jest określeniem matematycznym i znaczy "porcja". W odniesieniu do opisanego oddechu chodzi o to, że można wyróżnić 4 porcje. Nasz oddech jest trochę bardziej sinusoidalny, ale niech tam będzie.
Tu chodzi o to, że zazwyczaj działamy zaprogramowani, jednego nie skończymy robić a już myślimy o drugim. Nie sposób to przezwyciężyć afirmacjami, bo afirmacje co robią to naginają to co jest trochę inaczej. Właściwie sednem problemu jest pewna dwoistość między tym kim jesteśmy a uwagą, która kieruje życiową energią. Skupienie nasze dotyczy tego czym nie jesteśmy. Na bazie tego powstają konflikty, jest to zarazem motorem ruchliwości, wciąż nowych pragnień do zaspakajania. Musimy się połączyć z każdą rzeczą którą, nie jesteśmy i stać się nią, doświadczyć. W ramach pewnego kompromisu istnieje umysł, który zachowuje te wszystkie pragnienia do chwili, gdy mogą zostać spełnione, albo, jeśli coś się da zrozumieć w odniesieniu do innego doświadczenia, to można to uznać za zaliczone, nazwane.
Opisany oddech jest symetryczny. Wdech jest referencją dla wydechu, a pauza powoduje możliwość porównania, umysł chwilowo zostaje zaspokojony, wydech nazwany jest wdechem, wszystko się zgadza. Wtedy na krótką chwilę zostaje dostrzeżona dwoistość obserwator obserwacja i poprzez wieczność następuje natychmiastowy impuls (można odczuć, że jestem bezgraniczne wszystkim) czyli jedność obserwatora i obserwacji w uwolnieniu od konstrukcji czasoprzestrzeni. Nie ma potrzeby aby komukolwiek mówić cokolwiek. Nie ma potrzeby zmiany, bo oto obecność jest pełnią, choć jest czysta jak nieskazitelna pustka.
Jak wygląda świat z tej drugiej strony, gdzie panuje wolność od dwoistości? Może lektura Bhagawad Gity o Krisznie będzie tu natchnieniem. Są tam dwie praktyki, jedna to praktyka bhakti, czyli odkrywanie we wszystkim całości, druga to uwolnienie się poprzez dopełnienie oddechu. Jednak wspominając o Krisznie znowu otwiera się kolejny rozdział kontekstu historycznego zanurzonego w mitologii. Czyżby Pierwsze Źródło, albo Suwerenna Całość lubowało się w mitologiach?
Pozostaje jeszcze tylko dodać, iż mitologia jest ostatnią podporą, jest tak odległa, że aż bliska i pod tym względem przezwycięża ją tylko teraźniejszość, ta która nie może być nazwana.
----
Jak przyjechałem do Buenos Aires wysokie budynki wielkiego miasta i obfite słońce Ameryki Południowej zmieniły moje fantazje z podziemnych tuneli między zamkami, na rezydencję na dachu wieżowca. Co prawda widziałem bajkę gdzie bohater sobie przeniósł zamek na szczyt wieżowca (Gargole), ale mnie zamki tak nie pociągały, z czasem tunele też zostawiłem. Nie wymyśliłem co prawda basenu na dachu, ale była tam rezydencja, dom z ogrodem. To było miejsce wolne od presji świata, choć może nie od osobistych trosk. Nie myślałem o skakaniu, ale powstała powierzchnia status, po której można było wyjść poza obręb dachu w przestrzeń wokół budynku. Powierzchnia status była niczym siatka orientacyjna tam gdzie nie ma grawitacji. Z czasem ogród wypełniał cały budynek, to znowu, był on centrum korporacji, to znów zamieniał się w tajemniczy monolit, albo szklany pałac na wyspie. Możliwy był kontakt z różnymi istotami. Jednym słowem był to symbol, ostoja ziemskiej rzeczywistości w fantazji. Wszystko w nim było płynne, mógł być nawet samoświadomą istotą, jedynym stałym atrybutem było jego istnienie, istnienie niczym łąka usiana polnymi kwiatami w świetle słońca. Ten obiekt ze świata zewnętrznego pozwalał mi sięgać dokądkolwiek poprzez sen na jawie nie tracąc łączności z moim życiem na Ziemi. Jednak kierowany pozytywnym nastawieniem podążałem w kierunku oceanu energii podobnej do morza i nieba przy wschodzie czy zachodzie słońca i tam wciąż był ten kryształ, ale już do niczego nie pasował, a moja istota zaczęła odczuwać energie niewspółmierne z jej instrumentem i los mojego życia został skierowany w inną stronę.
Tak, ale ta budowla, referencja zewnętrznej rzeczywistości pozwalała podróżować do ciemniejszych obszarów, czego jednak nie poczyniłem zbytnio.
(w tej chwili spojrzałem na tekst, który napisałem i właśnie przypomniałem sobie, jak wczoraj myślałem, że piszę coś na tym forum, i właśnie to słowo "zbytnio" było ostatnie, chyba to co zamierzałem później napisać, nie byłem pewien czy to pisać)
Sugestia: By coś wyraźniej dojrzeć nie należy się nad tym zbytnio skupiać, bo wtedy naciskamy na ekran percepcji i się rozmywa, do tego niepotrzebnie energia skupia się w jednym miejscu. Należy przenosić wzrok w różne miejsca i powracać, w normalnym życiu jak coś badamy też tak robimy, choć nie przywiązujemy do tego wagi.
Tomku, skoro opanowuje cię śmiech niewątpliwie wyzwala się energia gdy docierasz do tej powierzchni. Uwalniasz się ze świata, z zagmatwania, ale nie wiem co to za powierzchnia gdzie docierasz. Może to ma związek z czakrą splotu słonecznego. Nawet jak bym wiedział to mogło by nie być żadnej referencji nawiązującej do znanej nam rzeczywistości, by coś o tym napisać.
Tomek
Wysłany: Wto 23:27, 17 Lut 2009
Temat postu:
Radek
Mam pewne przecieki czy przeblyski z przeszlosci .
Klka lat temu nurtowalo mnie uciazliwie pytanie powstale po ujawnieniu sie wizji.
Bawilem sie jeszcze wtedy obe ,rv,itp bzdurami. Podczas przemieszczaniania punktu postrzegajacego, odnalazlem albo zostalem pokierowany w cos lub gdzies , czego nijak nie potrafilem zklasyfkowac a przynajmniej powiedziec - " e, jakies majaki..".
"Budzac sie tu" , przywloklem ze soba cos uporczywie domagajacego sie nazwania.
Nie porafilem sobie z tym poradzic ani po ludzku ani po "nie-ludzku".Zadawalem pytania prywatnie ludziom , szukalem odniesien w dostepnych zrodlach ale nie znalazlem info, ktore mogloby ugasic pragnienie dowiedzenia sie z czym sie zetknalem. Wyszedlem z tym na publiczne forum kilka lat temu i odpowiedzi jakie otrzymalem byly wymijajace albo przekierowujace do przewodnikow,medytacji i takich tam. Ogolem nie lubialem i nadal nie lubie podlegac autorytetom stad czy tamtad.
I tak jest do tej pory. Poza jednym. Kilka lat temu impuls czy sygnal jaki mnie wtedy dreczyl jakby wygasl. Lecz teraz znowu powrocil. I wiesz co go wywolalo?
- Nie cala historia o naszym skomplikowanym wiezieniu , jego uwarunkowaniach itp, .
Kiedy tylko zobaczylem diagram przedstawiajacy graficzne ujecie techniki oddechu nazwanej "kwantowa pauza" doznalem wstrzasu. Cos do mnie docieralo z bardzo daleka odbijajac sie w umysle niczym dzwiek w gorach. Jakies echo wskazowek.
Nawolywania...sam nie wiem jak to powiedziec.
Instynkt- moj dobry przyjaciel mowi mi ze wiaze sie z tym kilka spraw.
1 Moja wizja z przeszlosci, ktora pozostala niedokonczonym pytaniem.
2 graficzny obraz pauzy oddechu, a wlasciwie ksztalt ukazany za pomoca lini prostych...
3 rytualy jakie cwicze i pojawiajace sie w oddechu zjawisko -kwantowa pauza.
4 zloto lub jego symbolizm.
5 powracajacy sygnal uspiony i zapomniany i co ciekawe-zaczyna byc czytelny
6 powiazanie pieciu powyzszych w odniesieniu do geometrycznych znaczen zawartych w wizji. ( napisze o tym obszerniej za jakis czas)
Zbyt wiele podobienstw by je zignorowac i przejsc obojetnie .
Znowu powiekszony radosny stan wyczekiwania niespodziewanego a jakby znajomego odczucia...- tu chyba Zbyszek moglby cos dopowiedziec lub zbadac ..
Cos sie dzieje . Wierze, ze razem czegos sie dowiemy.
Badz czujny.
http://www.wingmakers.fora.pl/ogolnie,16/sex-i-rytualy,24-45.html#2052
pod tym linkiem juz zaczelismy z Jabu pogawedke w temacie .
Lubie Jabu za to iz stoi na Ziemi prawie obiema stopami...
A nie bawem znajde ten stary post i przykleje go , wtedy poprosze Was o pomoc .
Sun's Son
ps
znalazlem te posty wiec wkleje cale
Autor: tomek70-70
Wysłany: Sie 16, 2005 - 10:17 PM
Zostanę w tym temacie odnośnie wskazówek ale innych niż pytałem początkowo.
- Małe wprowadzenie-
Basen na dachu wieżowca połączonego z urwiskiem skalnym jak monolit. Kąpiemy się.
Jest pogoda i i kilkoro ludzi. Zaczyna kołysać sie ta budowla , woda faluje a podłoga pęka. Wstrząsy są tak silne ,że przewracam się i dotykam rękami podłogi, wtedy odzyskuje większą widoczność . Wieżowiec pochyla się a ja trące równowagę i zaczynam spadać...lece i nabieram prędkości ...w dole widzę ulice i samochody...uśmiecham się spokojnie....i....
Kiedy "spadam" i mam otwarte nie fizyczne oczy uważnie obserwuje drogę jaką przebywam od momentu zapoczątkowania "upadku" do ...właśnie , do przeniknięcia w inny stan postrzegania .Raczej innej bardziej realniejszej wizji otoczenia , i to dziwnego otoczenia. Mijam "podłoże" i spokojnie , prawie z uśmiechem odnajduje siebie(?)
w tym stabilnym otoczeniu. Udaje mi się to tylko wtedy , gdy postrzeganie jakie odbieram przebiega bez zmiany /zakłóceń\-( zamknięcie oczu)
Co to może być -
Przestrzeń jest ciemna i wyczuwam ogrom jej położenia we wszystkich kierunkach, ale jak tylko zaczynam sie koncentrować nad szczegółami , jakby "pode mną " jawi mi sie „podszewka”(nie wiem czemu nazwałem to podszewką...) tej przestrzeni, w postaci żółto złotego koloru obiektów przypominających drukowaną literę "T" w jej oddolnym lustrzanym odbiciu, zapełniają obszar postrzegany pode mną szczelnie i niesymetrycznie ułożone względem siebie.
Przylegające do siebie owe „T” pulsują i tworzą jakby warstwę rozciągającą sie we wszystkich kierunkach . Jednak widzę to tylko wtedy , gdy patrzę "pod siebie" .
Nawet bym nie wspomniał o tym gdyby nie jeden szczegół- widziałem to już 5 razy i zawsze w tym samym położeniu po przedostaniu się lub dostrojeniu jaki nastąpił w momencie mającego nadejść „zderzenia”. Podjąłem próbę przedostania sie przez to pole czy też to co postrzegam jako pole lub płaszczyznę ale nie udało sie . Za to po tych próbach kiedy prawie natychmiast wzbudzam sie do Tu ,ogarnia mnie taki nastrój jakby radość wylewała sie ze mnie wraz z humorem. Normalnie ciężko to opanować! śmiałem sie w nocy do siebie jak głupi do sera
i nie wiele mogłem poradzić na to. I jeszcze ta pewność jaka odczuwam granicząca z bezgranicznym zaufaniem, a właściwie nie wiem do czego mógłbym je podpiąć , czy z jakiej przyczyny ten stan.
Ponieważ nie zlokalizowałem obiektu( a może przegapiłem..) któremu mogę ową wdzięczność przekazać czy podzielić sie
No postawcie sie sami w tej sytuacji i powiedzcie co to niby ma być? I jeszcze to że, cholernie jest trudno opisać to dokładniej bo struktura opiera się obserwacji! I kończy mi się pobyt poza „Tu”.
A powtarzalność jest bardzo wysoka na 10prób 5 w ten sam rejon.. ktoś coś podpowie co z tym zrobić? Macie takie coś?
Tomek
drugi post
Autor: tomek70-70
Wysłany: Sie 23, 2005 - 10:11 AM
Yorkie-tnx
Mój angielski słaby... ale "u nas -Tu" . bo Tam to lepiej mi idzie
stanowczo lepiej.
Przyjrzałem sie tej strukturze koniuszek bliżej i musze sprecyzować, skorygować obserwacyjne doznania.
Przede wszystkim nie są to "literki T" w ich odbiciu a raczej ...
coś jak
miniatury kości , kostek, jak te z dziecięcych bajek animowanych a krawędzie , którymi dotykają sie owe kostki są niestabilne w obserwacji i rozmywają sie kiedy przesuwam świadomość "bliżej
" .Opis tego jest utrudniony bo odnoszę wrażenie ,że -w tym rejonie, miejscu, focusie, czy jak tam inaczej-moja percepcja jest sferyczna . Co ciekawe nie odnoszę uczucia "góry" czy "dołu" , a obserwować tą "sieć kostek" moge tylko wtedy , gdy "odchylam" punkt obserwacji z "przed siebie" patrzącego na "podsiebiepatrzącego".
I wiele wskazuje - jak napisałaś- że to jest żywe, pulsuje, ..jakby oddycha
łagodnym kojącym rytmem , falującego oceanu światła żółto/złotej nie kończącej sie "sieci" ciepła ...już ..juz ..prawie moge to "dotknąć"...-znowu ciało , 3,40 , uśmiech jak po orgazmie stulecia, potęga odprężenia i poczucie dotarcia do czegoś...dla mnie, dla NAS ...nie wiem jak oddać słowami ów stan...
Efekt uboczny tej eksploracji - cały dzień nie opuszcza mnie myśl o tym czymś, ciągle mam tego obraz w wewnętrznym oku -wyobraźni -matrycy obrazów.
Skupić sie na zadaniach w pracy jest trudniej i to utrzymujące sie rozluźnienie...
Wewnętrzny gaduła jakby zawstydzony, siedzi cicho i tylko co kilka minut coś pozwala sobie "powiedzieć/pomyśleć" .
Tylko jeszcze ten dźwięczny śmiech , prawie chichot ..gdzieś w oddali zewnętrznego wnętrza .. jakby nie chciał/chcieli zepsuć mi zabawy(?)
http://www.forum.focus-x.org/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&t=754&postdays=0&postorder=asc&start=15
- pod tym linkiem zostalo to pirwszy raz opublikowane w 2005 r ale mozna obejzec tylko po zarejestrowaniu sie.
Padlo w tamtym watku kilka rad i komantarzy lecz nie wiele wniosly one w odpowiedz.
Radek3500
Wysłany: Wto 22:47, 17 Lut 2009
Temat postu:
Te reklamy nie są takie straszne. Jak wyskakują w okienkach i trzeba gonić myszką krzyżyk to dopiero jest zabawa..., ale takie między postami łatwo ominąć. Mi odpowiada forum w tej postaci, nie widzę naglącej potrzeby zmiany. Jeśli jednak zmieniać to na lepsze.
Od jakiegoś czasu tu nie zaglądałem, ale wczoraj pomyślałem sobie, by sprawdzić czy tu się jeszcze tli jakie życie. Jak widać życie forumowe jest umiarkowane, ale ten wywiad Jamesa z Camelot porusza bardzo obszerny temat. Jak otwarłem dokument po neuronach obleciały mi iskierki, zanim zacząłem czytać.
Pragnę podziękować Elorinowi za świetne tłumaczenie.
Środowisko kontrolujące, które nakreśla James ukazując jego dziewięć komponentów jest dość złożone. Z tego co zdołałem ustalić to najlepszym sposobem, by się w tym połapać jest postępowanie zgodne z intuicją. Praktyki cnót serca, czy kwantowy oddech rozwijają zdolność działania opartego na intuicji. Kluczową sprawą w ujawnianiu Suwerennej Całości jest zrezygnowanie ze świata autorytetów na rzecz równości. Jest to nie rozumowe, a intuicyjne właśnie działanie. Tak jak to przedstawia praktyka oddechu kwantowego równość ta wyrasta z symetrii i Pierwsze Źródło, czym by nie było leży u podstawy symetrii, gdyż w odróżnieniu od wszelkiej rzeczy, które mierzą się za pomocą innej (schemat autorytetów) symetria jest swoją miarą (będąc miarą siebie samej cechuje się równością).
James wprowadza tu do kontekstu historycznego Annunaki (nie doczytałem się tego w poprzednich wypowiedziach). Znane są książki Zecharii Sitchina na temat jego interpretacji starożytnych glinianych tabliczek sumeryjskich. Można też spotkać w dziełach innych autorów wzmianki o kopalniach złota w Afryce i do tego jak Annunaki potrzebowali tego złota, by napełnić nim atmosferę swojej planety, bo coś tam...
Animus (czy też sprawa Lucyfera), Atlantyda i Annunaki są to trzy elementy kontekstu historycznego o którym możemy się dowiedzieć z literatury badającej sprawy mitologii, bo z pewnością nie są to fakty historyczne ze szkolnych lekcji historii. Trudno to wszystko ogarnąć.
Tomek
Wysłany: Wto 21:17, 17 Lut 2009
Temat postu:
Widze ze humor dopisuje Radkowi i bardzo dobrze
-( i za to tez Cie polubilem..
)
Taaa...te reklamy sa irytujace, ale nie wiele mozna z tym zrobic.
Albo ignorujemy jak sie da , albo zmieniamy srodowisko... jakies sugestie?
PS
Odezwe sie rychlo.
S
Radek3500
Wysłany: Wto 0:06, 17 Lut 2009
Temat postu:
Proszę, proszę jaki ładny niebieski obrazek i wzory jak w świętej geometrii, kwiat życia, dna i cała energetyka.
Dlaczego można się się dopatrzeć związku z Castanedą? Cóż ci Indianie od don Juana, dynamiczni spadkobiercy prastarej tradycji poczyniali? Działali z dyscypliną na jaką może zdobyć się człowiek, by przekroczyć te granice, które może i przekraczali je najlepiej jak mogli. Czyż i tu nie jest mowa o przekraczaniu granic?
A więc tu gdzie się kąpiemy (po obejrzeniu tego filmiku o mocjach i polach elektrycznych, magnetycznych, nasuwa się na myśl, iż kąpiemy się w elektromagnetycznym oceanie, chociaż równie dobrze możemy dostrzegać nasze małe jeziorko) chodzimy sobie po tej planecie z większym lub mniejszym poczuciem celu. Nie wszystko jest ujawnione, są zakonspirowane działy, ale ocean tętni życiem i wszystko to świadomie lub nie wyławiamy. I tak to się dzieje w naszej zatoczce i co wiele poradzić można?
Można wysłać impuls (niech to sobie będzie ten oddech kwantowy). Impuls ten polega na czystości (jest impulsem jedynie). To powoduje, iż nie rezonuje z harmiderkiem jeziorka, a rezonuje z impulsami mu podobnymi. W związku z tym wzmagamy swą świadomość na poziom rzeczywistości rezonacyjnej impulsu i cała sprawa z jeziorkiem staje się bardziej przejrzysta, gdyż wzmaga się wiedza o różnych jeziorkach. Jednak nie chodzi tu o wiedzę w postaci statycznego załadunku, a raczej o siłę sprawczą dynamiki jeziorkowej.
NAGU
Wysłany: Sob 19:34, 07 Lut 2009
Temat postu:
.....
ven0m
Wysłany: Sob 3:00, 07 Lut 2009
Temat postu:
no musimy starać się wykorzystać wszystkie dane nam możliwości aby wyzwolić się z iluzji hms. poznać go, opisać (rozpoznać wroga;). kierować się intuicją, pracować nad wierzeniami, uważnie obserwować, nauczyć się milczeć itd
dobrze jest zaopatrzyć się w dokładnie odzwierciedlającą teren mapę oraz umiejętność/techniki podróżowania
im bardziej szeroka ta mapa, tym większe mamy pole manewru
ale także im dokładniejsza tym lepiej będzie nam się podróżowało do celu
celem oczywiście jest wyzwolenie się i życie zgodnie z prawdą
trudna kwestia jest taka, że tereny o których mówimy są słabo zbadane
więc ciężko jest nam stwierdzić która mapa najlepiej oddaje to-co-jest
i jest najbardziej adekwatna
a także które techniki pozwolą nam sprawniej podróżować
myśle, że tutaj jedynie praktyka jest w stanie to zweryfikować
dobrze więc jest dzielić się swoimi spostrzeżeniami i relacjami z podróży
pozdrawiam
ps. bez sensu jest spierać się o adekwatność mapy gdy nie ruszyliśmy w podróż i sami tego nie sprawdziliśmy, niestety w wielu kwestiach musimy narazie zadowolić się wiarą i próbować samemu weryfikować czy to w co wierzymy i jaką posługujemy się mapą/modelem jest zgodne z rzeczywistością
NAGU
Wysłany: Sob 0:57, 07 Lut 2009
Temat postu:
....
ven0m
Wysłany: Śro 0:20, 04 Lut 2009
Temat postu:
a mi kwantowa pauza wydaje się momentem w którym wciągamy określony myślokształt - to wygląda troche tak, że jak robimy po wdechu pauze , to czuje i widze jak porusza się wokół mnie jakiś wir myślowy/mentalny który wraz z wdechem chce zostać wciągnięty do mojego systemu i tym samym zostać tak jakby zasilony
takie wrażenia podczas tego ćwiczenia, no i pozwala uspokoić zgiełk emocjonalny jeśli takowy wystepuje
Tomek
Wysłany: Wto 22:19, 03 Lut 2009
Temat postu:
...kwantowa pauza przypomina emitowanie sygnalu o ustalonej czestotliwosci. Ciekawe przez kogo moze byc odebrany i jak zlokalizowany.
Iciekawe jak sie to cwiczenie oddechu..a raczej manipulacja oddechem , jak sie to laczy z rytami tybetanskimi?...ktos sie zastanawial ?
Bo juz mi sie zbiera na pisanie od jakiegos czasu na ten temat.
Sa pewne wspolne odzcucia i przemyslenia.
.
pozdrawiam
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin