Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ixtlan62
Czytelnik
Dołączył: 17 Wrz 2010
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:48, 29 Wrz 2010 Temat postu: ścieżki, które wydeptuje |
|
|
Każdy człek ma jakieś tam swoje ścieżki, które wydeptuje.
Oto moje ścieżki:
Drogę duchową rozpocząłem ostro od spotkania z Carlosem Castanedą i eksperymentami z roślinami mocy. Potem było coraz trudniej bo na dokładkę wziąłem się za codzienne ćwiczenia Tensegrity i igranie z Mocą etc. Za co zapłaciłem upadkiem w doła i głupotę nieludzką bo zabrałem się za temat po szczeniacku i od niewłaściwej strony. (Bez pokory.)
Remont wewnętrzny przyszedł potem tj widocznie zejście z kursu było potrzebne by się połapać o co chodzi.
Nadeszła dla mnie era postów i głodówek oczyszczających, takie tam po 20 dni na samej wodzie, ale tez zaliczyłem tydzień bez wody nawet bez wzrokowego kontaktu z wodą i jedzeniem etc.
Oj to było dobre ! Polecam. Duża nauka.
Potem w ramach dalszej pracy trafiłem na Chen Style - taki bardzo stary chiński styl walki i uzdrawiania, tj kolebka Szaolin i Tai Chi. Też polecam, bardzo fajna sprawa nauka na całe życie. Można nauczyć się sposobów na ogarnięcia całego ciała tj mam na myśli np naukę o podwójnym ciężarze, naukę przenoszenia uwagi (obserwacji świata) z innego miejsca tj nie z głowy. (Środek Dan Tien i poruszanie całości ze Środka a nie z głowy.) Nauki właściwej postawy, to jest bardzo potrzebne, np taki prosty kręgosłup to jest już wielki sukces w tej paralitycznej cywilizacji.
Jednak mimo wszystko i z całym szacunkiem, te wspaniałe techniki słabo działają na głowę (przynajmniej na moją) i moje pole mentalne.
Jak się okazało, widocznie moje "męczarnie" zostały dostrzeżone bo ktoś mądry udzielił mi fachowej pomocy...
I tak oto zabrałem się za zwykłe bieganie... Takie tam normalne bieganie, najpierw biegałem jak dziadzio grzecznie na stadionie i po bieżni, teraz biegam w terenie ciut trudniejszym i mniej-równym, ale za to mam czystsze powietrze.
Cóż jest takiego wybitnego w zwykłym bieganiu ?
Praca mięśni.
Krążenie, dotlenienie.
Silnie dokrwiony mózg = można myśleć.
(Te rzeczy które powyżej wymieniłem są Wielką Tajemną Wiedzą, WTW i proszę się nie obśmiewać bo to co kryje sie za tymi wydawać by się mogło 3 zwykłymi zdaniami nie da się opisać w 1 książce na to potrzeba ze 4 książki.)
Dalej.
Biegnący Człowiek jest sam na sam z Człowiekiem Wewnętrznym, takie-tam 1:1. (tj. oczywiście jak nie ucieka od siebie) Można to ująć tak:
Jest sam na sam ze swymi słabościami i swymi strachami/lękami.
Będąc świadomie sam na sam za sobą tj 1:1 można obserwować procesy te co się dzieją w ciele fizycznym jak i to co mentalnie się nam przejawi w głowie. Oczywiście trzeba znać jakieś metody na porządkowanie siebie od wewnątrz i CHCIEĆ nad nimi pracować. Zwłaszcza chcieć.
Jestem pewien że praca mięśni wcześniej czy później pomoże wydobyć wszystkie zaległości energetycznie zalegające w naszym polu tj aurze fizycznej lub duchowej. (Ludzie Widzący Energie postrzegają to zjawisko jako kluchy, flegmy, czarne strzały, śpiki, itp rzeczy, które znajdują się w naszym polu energetycznym.) Widocznie tak już się dzieje że przy dużym wysiłku fizycznym jesteśmy w stanie samodzielnie poruszyć te rzeczy lub zaobserwować ich manifestacje i potem "zrobić coś z nimi" Już samo uświadomienie sobie pewnych własnych "treści" które są "nami" i tak bardzo przyzwyczailiśmy się do nich że uważamy je za coś oczywistego - jest sukcesem. Ponieważ po uświadomieniu siebie możliwa jest dalsza praca z tymi tematami, które się wtedy objawiają i są zaobserwowane niejako z nowego punktu obserwacyjnego pozwalając je na nowo ocenić.
Istotną rzeczą jest to, że biegnący człowiek który poddany jest długotrwałemu upierdliwemu zmęczeniu, siłą rzeczy staje się powoli świadomym świadkiem własnego dialogu wewnętrznego, a konsekwencje zrozumienia dialogu wewnętrznego i próby zatrzymania go są już "rzeczami" bardzo fajnymi.
Przykłady: Biegnąć potrafię rozbić np skurcze w łydkach, które można nabawić się np od siedzenia przy komputerze, ale nie radzę próbować komuś bez praktyki kto nie wie jak bo takie coś może skończyć się trwałą kontuzją. Dalej. Można regulować (jak się wie) pracę nerek wątroby śledziony, płuc. Dalej biegnąc można uczyć się o Woli. Dalej, biegnąc można Medytować (oczywiście jeśli wogóle wie się co to jest Medytacja/Koncentracja). Tak więc biegnąc można robić wiele różnych ciekawych i doniosłych rzeczy. Oczywiście dobrze jest wcześniej się trochę ogarnąć i uporządkować by nie ciągnąć za dużo brudów ze sobą bo one bardzo przygniatają do ziemi. Serio.
Reasumując i stosując analizę porównawczą względem wcześniejszych mych doświadczeń, uważam że biegnąc poczyniłem większe postępy wewnętrzno-mentalnej pracy nad sobą niż moje wszelkie wcześniejsze starania wynikające z samej tylko chęci szczerej i naśladowczej głupoty. Widocznie możliwe jest uduchawianie sobie ego brudów i kroczyć zawiłymi ścieżkami, ale po co to robić ? Chodzenie po rowach i chaszczach powoduje zmniejszenie widoczności i utrudnienia.
Do chodzenie prostymi drogami potrzebna jest intuicja, ale też przyda się czysty i sprawny umysł.
Gdy Celem jest RÓWNOWAGA, to do Celu idzie się środkiem i prosto.
Don Juan mawiał: "Kroczę ścieżkami, które mają serce, tylko takim ścieżkami warto chodzić."
"Życie to krąg."
Tyle, to "som" moje własne i w wielkim skrócie pobieżnie opisane takie-tam aktualnie wydeptane ścieżki do Celu.
Serdecznie pozdrawiam
Piotr
¶
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ixtlan62 dnia Czw 7:23, 30 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
planetariusz
Uczestnik
Dołączył: 22 Sie 2008
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czw 2:47, 30 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Wspaniała to rzecz tzn.bieganie,sam na sam z przyrodą,własnym oddechem,zapomnieniem bycia,swoisty rodzaj medytowania w samotności pulsu i tlenu wypelniającego komórki mózgowe świezym paliwem.Robilem to przez 6-7 tygodni może zbyt intensywnie nie przygotowywując się do kilkukilometrowych wysiłków.jedyną odpowiedzią był ból w stawach kolanowych który jeszcze po kilku latach wciąż czuję.Chodzę teraz na długie spacery,zachwycam się stworzeniem i jego pięknem bo cóż może być doskonalszego od przyrody.Ale to już nie to samo zapomnienie w oddaniu się bieganiu i swoistej,samoistnej medytacji.Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 9:23, 30 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Ixtlan 62 dzięki za ten opis.Ja niestety nie mogę biegać i szczerze mówiąc nie lubię się męczyć choć wiem,że ruch jest dobry na wszystko.Dawniej ze mną było lepiej teraz tylko wchodzę po schodach na 9 piętro i to wszystko ale może się zmobilizuję i będzie lepiej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sun999
Gość
|
Wysłany: Nie 19:44, 03 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
xxx
Ostatnio zmieniony przez sun999 dnia Pon 22:50, 04 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 11:10, 04 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Cieszę się że zacząłeś ja też muszę iść w Twoje ślady bo naprawdę warto -wiem coś otym.Ciało fizyczne nie może lezeć odłogiem -musimy zadbać o wszystkie nasze ciała nie tylko duchowe
buziaczki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jabu
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Pon 20:49, 04 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No, właśnie. "Duchowcy", że tak się wyrażę zapominaja, a wręcz świadomie unikają wysiłku fizycznego..bo to takie przyziemne, niskie energie, nie rozwijające i tp. A naprawdę pewnie chodzi o lenistwo i strach przed dyskomfortem. Bieganie, moim zdaniem, jest świetnym ćwiczeniem medytacyjnym. Ja, z braku czasu na bieganie, robiłem sobie po 1000 przysiadów. To było jedno z lepszych ćwiczeń na koncentrację-po jakimś czasie mięśnie przywykły, ale umysł długo walczył
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NAGU
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Wto 9:12, 05 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jestem również tego zdania , bieganie bardzo duzo daje , krajobrazy mozna przy tym podziwiac , jakie by nie były , najgorsze są początki , ale równym tempem spokojnym dopasowanym do siebie mozna duzo dłuzej biegac , skutecznie oczyszcza umysł .
Jabu: "..Ja, z braku czasu na bieganie, robiłem sobie po 1000 przysiadów"
, musze sprawdzic , mysle ze z 300 na poczatek , bo w tej chwili przy 1000 bym sie "opsrał" .
pozdrawiam Wszystkich , miłego dnia .
peace.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 9:13, 05 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Masz rację Jabu,że w głównej mierze to lenistwo jest przyczyną-na pewno w moim przypadku tak jest i trudność w zmobilizowaniu się aby zacząć potem już wpadam w rytm i jest ok.Ja ćwiczyłam ryty kilkanaście lat jogę i inne ćwiczenia energetyczne ale odkąd zaczęłam ćwiczyć kwantowy oddech to przestałam ćwiczyć i zastanawiam się czy to jest ze sobą jakoś powiązane?może ktoś ma takie doświadczenie.
Podziwiam Jabu twoje zdyscyplinowanie i hart ducha 1000 przysiadów-ho ho
buziaczki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jabu
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Wto 20:48, 05 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Oprocz oddechów coś bym jeszcze dodał. Cokolwiek. Jogę, siłownię, skakankę, rower, walki w klatce, lub coś co sprawia przyjemność, a zmusza mięśnie do pracy.
Z tymi przysiadami, to też nie było tak od razu. Najpierw zastosowałem taką sztuczkę: robiłem 5 przysiadów w ciągu minuty. To znaczy startowałem z przysiadami, zajęło to kilka do kilkunastu sekund i pozostałe kilkadziesiąt sekund odpoczywałem. Później znowu 5 i znowu odpoczynek. Umysł uznał, że to żaden wysiłek, ale po 20 minutach było 100 przysiadów, a po godzinie 300. To po to, żeby przyzwyczaić umysł do wielkich liczb. Po minięciu zakwasów, czyli po kilku dniach znowu trening, następnie znowu, ale w innym wariancie i w końcu doszło do 1000. To naprawdę nie jest jakiś wyczyn. Wyczynem jest policzenie do tysiąca bez pomyłki. Nie raz dokładałem sobie setkę, bo się pogubiłem i nie byłem pewien, czy zrobiłem 600 powtórzeń, czy 700
pozdrawiam, jabu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NAGU
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Wto 21:40, 05 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jabu :" Cytat: | Z tymi przysiadami, to też nie było tak od razu. Najpierw zastosowałem taką sztuczkę: robiłem 5 przysiadów w ciągu minuty. To znaczy startowałem z przysiadami, zajęło to kilka do kilkunastu sekund i pozostałe kilkadziesiąt sekund odpoczywałem. Później znowu 5 i znowu odpoczynek. Umysł uznał, że to żaden wysiłek, ale po 20 minutach było 100 przysiadów, a po godzinie 300. To po to, żeby przyzwyczaić umysł do wielkich liczb. Po minięciu zakwasów, czyli po kilku dniach znowu trening, następnie znowu, ale w innym wariancie i w końcu doszło do 1000. To naprawdę nie jest jakiś wyczyn. Wyczynem jest policzenie do tysiąca bez pomyłki. Nie raz dokładałem sobie setkę, bo się pogubiłem i nie byłem pewien, czy zrobiłem 600 powtórzeń, czy 700 " |
Dzieki za wskazówkę , jakoś nie miałem pewnosci , pamietam po sobie jak robilem pod rzad 60 przysiadow i, po 2 razy z przerwa i nogi dosc mocno bolaly ,zwłaszcza partie nad kolanami , pozniej ciezko sie chodzilo , sprobuje jutro Twoją technike Jabu .
"wyczynem jest policzenie do tysiąca bez pomyłki. Nie raz dokładałem sobie setkę, bo się pogubiłem i nie byłem pewien, czy zrobiłem 600 powtórzeń, czy 700 " hehe , pamietam jak skakałem w miejscu i liczylem do 500 co trwalo okolo 8 minut , i tez tak miałem ze sie myliłem ,moja metoda na rozwiązanie tego , byla taka ze liczylem do 100 i znow do 100 i znow aż było 500
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jolkaz
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 9:18, 06 Paź 2010 Temat postu: Scieżki które wydeptuję |
|
|
No super do czego panowie są zdolni mój podziw nie zna granic-my małe kobietki możemy tylko pomarzyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NAGU
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Śro 11:00, 06 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jolkaz : Oj tam ; ) ,
Jabu: Porobiłem dzisiaj przysiady Twoją technika , po 5 razy i kilkanascie sekund przerwy , nie wytrzymałem dłuzej niz kilkanascie minut ... , Oj biodra bolą , nogi sztywwne ...
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jabu
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Sob 14:47, 09 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
To i tak trochę ich zrobiłeś Tu liczy się tylko systematyczność i powolne dodawanie obciążeń. Większość maratończyków amatorów na jakimś etapie swojego życia traciło oddech po przebiegnięciu kilkunastu metrów. Po jakimś czasie osiągali rzeczy niewiarygodne dla nich samych i najbliższego otoczenia. Pomyśl, jaką kondycję będziesz miał robiąc w szybkim tempie 100 przysiadów? A, 300? A, jeszcze więcej?
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NAGU
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Nie 21:03, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Masz rację Jabu dzieki za to co napisałeś.
Rok temu biegałem .Pierwszym sukcesem dla mnie było to ze wogole osmieliłem sie biegac !. Potem sukcesem było to ze "codziennie " biegałem . Potem sukcesem było to , ze bieganie spawiało mi radosc , nastepnie było to ze biegałem ponad 2,5 h z przerwami , na chwilowy opoczynek , co była wowczas dla mnie szokiem , jako dziecko(podstawówka) dystans 1,5 km był wielką meczarnią jak pamietam, . Potem porażką było to że przestałem biegać , a lenistwo zwyciężyło . A teraz jest teraz , chociaz nie mam ochoty na bieganie , to mam ochote na przysiady .. , co moze ale nie musi, zmobilizować mnie z czasem do poworotu do biegania .,
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NAGU dnia Nie 21:08, 10 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jabu
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
|
Wysłany: Sob 11:18, 16 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
2,5 godziny biegu, to jak na mnie dużo. Nigdy nie udało mi się osiągnąć takiego czasu, bo gdy dochodziłem do jakichś 50 minut komforowego biegu padło najsłabsze ogniwo, w moim wypadku kręgosłup lędźwiowy. I wylądowałem w łóżku. To nie znaczy, że uważam, że bieganie jest złe, ale chyba za szybko dodawałem sobie minut. Teraz najchętniej uprawiam bieganie po schodach-kręgosłup tego nie odczuwa, a wysiłek spory. Szkoda, że nie mieszkam w wieżowcu, mógłbym częściej "trenować" Chociaż znam jedno miejsce, gdzie można przeprowadzić solidny trenig.. W samym centrum Paryża
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|