Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ven0m
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 1:45, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Właśnie, gdzie są ramy i ograniczenia. Wiedza daje wolność, jeżeli poznalibyśmy swoje przeznaczenie, może moglibyśmy wtedy na nie wpłynąć?
Więc jeżeli przeznaczenie ma pozostać przeznaczeniem, chyba nam się nie ujawni. Co nie znaczy, że nie warto szukać i dązyć do wolności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Piramidion
Poszukujący Drogi
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Sob 10:44, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Przeznaczenie jest niezmienialne jak twierdzi Enki i nawet wiedząc o nim nie możemy na niego wpłynąć. Wolność, jak sądzę to własnie wiedza o istnieniu przeznaczenia i pogodzenie się znim, w myśl słów Mariana "Świat jest taki jaki powinien być" Przeznaczeniem było np. zderzenie się w zamierzchłej przeszłości planety naszych Stwórców Nibiru z planetą Tiamat, której to fragmentem jest nasza ziemia, pozostała jej cześć to pas asteroid za Marsem. W wyniku tego zderzenia Nibiru zasiało na ziemi ziarno życia. Również ich przybycie na ziemie w poszukiwaniu złota uważają za przeznaczenie. Nie jest nim natomiast w/g słów Enki użycie w walkach pomiędzy sobą broni atomowej 4000 lat temu (Sodoma i Gomora). Wydarzenie to było bezpośrednia przyczyną spisania przez Enki (egipski Ptah) tego przekazu abyśmy w czasach gdy potrafimy to zrozumieć wiedzieli, że on jako nasz "Niebiański (i fizyczny) Ojciec" nie jest temu winny, że nie chciał zagłady swojego stworzenia. Po tym zdarzeniu panowanie nad ziemią objął Madruk (egipski RE), właśnie jego i egipt, którym wówczas władał chciano zniszczyć bronią atomową, tyle, że wiatr zmienił swój kierunek i fala radioaktywna poszła na Sumer, ziemie, którymi władali Ci którzy tych pocisków użyli. Przeznaczenie? Mardruk to równiez żydowski Jahwe (Jehowa). W ówczesnych czasach nie był to bynajmniej Bóg miłości. Być może zaspokoiwszy pragnienie zemsty ochłoną i sumienie nakazało mu wynagrodzić jakoś nic nie winnym ziemianom cierpienia jakie im sprawił z powodu zatargów pomiędzy bogami (braćmi, jako że wszyscy byli ze sobą w jakis sposób spowinowaceni) Aby na ziemi nigdy więcej brat nie podniósł ręki na brata. Znając prawo cykli, które rządzi przeznaczeniem, najwyraźniej chce je zmienić. Tylko czy jest to wogóle możliwe. Możliwe też, że to nie on szerzy doktrynę miłości a któryś z jego braci, może sam Enki. Najbardziej wojowniczą, krwawą i jednoczesnie mściwą z pośród Bogów była Innana (Isztar). Stała sie taka po zabiciu się jej ukochanego Dimuziego, brata Madruka, którego ten z obawy przed utratą władzy wywiódł na śliskie kamienie, na których Dimuzi sie poślizgną i zabił. Od tego czasu zaczeła sie jej wojna z Mardrukiem i kto wie czy nie trwa po dziś dzień. Co ciekawe Isztar przedstawiona jest w kartach tarota jako diabeł! Karty tarota mają inne znaczenie gdy wykładają się normalnie i inne gdy są odwrócone do góry nogami co by świadczyło o dwoistości natury Bogów a tym samym człowieka. Jednym sprzyjają innym nie. Być może więc to ona stoi za całym złem na ziemie??? Przyszło mi do głowy jeszczo jedne skojarzenie z WM. Otórz twierdzą oni, że są nami z przyszłości co bardzo pasuje do naszych starszych braci z Nibiru. Enki twierdzi, co już cytowałem, że to co się dzieje na ziemi działo sie już kiedyś na ich planecie z czego wynika, że w przyszłości dojdziemy do punktu w którym oni są teraz a że jako ich fizyczne dzieci jesteśmy identyczni z nimi, oprócz wiedzy duchowej i świadomości istnienia co być może jest częścią przeznaczenia, której nie da się przyspieszyć lub dojść do niej na skróty, stąd stwierdzenie, iż WM są nami z przyszłości jest bardzo zasadne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piramidion
Poszukujący Drogi
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Sob 11:12, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Venom Twoje spostrzeżenia na temat religii są w moim odczuciu trafne. Tyle, że nie doszukiwałbym się ich zmian w naszym rozwoju duchowym, z założenia duch jest istotą doskonałą i nie może mieć wyższego stanu. Możemy mówić co najwyżej o wzroście świadomości. Nie da się również zrobić genezy czy analizy religii i wierzeń z pominięciem ich twórców i centralnych postaci jakimi sa nasi starsi bracia z Nibiru To tak jakbyś chciał opanować program studiów bez szkoły średnie, mając wiedzę z podstawówki. Pozostaje dziura, którą starasz się zatkać róznymi filozoficznymi teoriami tworząc w ten sposób nie strawialny twór. Prawda jest prosta. To zło wybiera zawsze zawiłe i pokrętne drogi. Bierzmy zycie jakie jest i prawdę jak się nam jawi. Bez kokonów, o których piszesz a które jednocześnie sam tworzysz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ven0m
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 11:40, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Co do kokonów, które wg. ciebie tworze, są to obrazy myślowe, które ilustrują moje odcuzcia na temat religii. Jaka jest nasza dusza tego nie wiem, mogę jedynie wysuwać wnioski na podstawie moich odczuć , wglądów i wiedzy z jaką miałem do czynienia.
Moim zdaniem dusza rozwija się tak samo jak wszytko inne. W manifeście Suwerennej Całości WM napisali:
"Doskonałość jest koncepcją wynikającą z błędnego zrozumienia Całości"
Skoro dusza byłaby doskonała, nie potrzebowała by inkarnowac, samo założenie inkarnacji odnosi się moim zdaniem do nauk jakie dusza pobiera podczas wcieleń doświadczając okreśnonej rzeczywistości.
Możliwe, że mitologia z jaką się spotkałeś ma odniesienie do rzeczywistości (jak każda mitologia po części). Jednak nie sugerowałbym się zabardzo jakimikolwiek przekazami, są to jedynie drogowskazy (pobudki) do naszych wewnętrznych poszukiwań. Oczywiście koncepcja bogów-ojców jest ciekawa, myślę, że jak istnieją naprawdę, można bez problemu nawiązać z nimi dialog:)
Jeżeli masz te przekazy w formie elektronicznej podrzuć mi, z chęcią przeczytam żebym mógł wypowiadać się dokładniej, a co do dalszej rozmowy na temat przekazów Enki, przenieśmy ją może do innego działu.
pozdrowim
aha jeszcze jedno, nie oceniam religii jako czegoś złego, wręcz przeciwnie moim zdaniem odegrały one i odgrywają bardzo ważną rolę w procesie ewolucji gatunku ludzkiego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piramidion
Poszukujący Drogi
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Sob 17:03, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Nieco inaczej postrzegam inkarnację dusz. W/g mnie nie po to inkarnujemy aby sie czegokolwiek uczyć bo wygląda to troche tak jakby nauczyciel chciał uczyć sie od swojego ucznia. Przecież Duch jest nadrzędny nad Duszą, którą zamieszkuje a ta jest nadrzędna nad fizycznym ciałem (umysłem-swiadomością), które zamieszkuje. Inkarnujemy aby doświadczać stworzenia, które sami jako Duch w jedności z Bogiem stworzyliśmy w jego/naszym (bodskim) umyśle. Coś na wzór spektaklu teatralnego opartego na boskim scenariuszu albo przynajmniej założeniach/prawach. Czy aktor uczy się czegoś grając jakąs rolę? Grając mordercę nie staje sie mordercą, grając amanta też się nim nie staje. Owszem jeżeli gra to z pełnym zaangażowaniem może poczuć się jak postać którą gra a my gramy swoje role z wyjątkowym zaangazowaniem, chyba że jesteśmy wyzwoleni czyli wiemy, że tolko gra i podchodzimy do niej z dystansem wręcz obojętnie. Czy aktor cierpi gdy ktoś na planie zrobi mu krzywdę? Nie bo ma świadomość, że to tylko gra i tak naprawdę żadna krzywda mu sie nie dzieję ajedynie postaci która gra. Inkarnacja to rozrywka jaką zafundował sobie/nam Bóg. Inkarnujemy bez żadnego wzniosłego celu, przypadkiem dobierając poszczególne wcielenia (nieskończoną ilość kombinacji wydarzeń) Czyż nie mówi się, że powinniśmy traktować zycie z dystansem i dobrze sie nim bawić.
Mówiąc o przytoczonej książce nie możemy mówić o mitologi. To sprawozdanie spisane na glinianych tabliczkach w języku wczesno sumeryjskim 4000 lat temy co potwierdziły naukowe badania znaleziska. Książka jest wiernym tłumaczeniem zawartych na tabliczkach tekstów i nie ma tam ani jednego słowa autora ksiązki. To nie powieść, to nie rozprawa filozoficzna to raport z przeszłych wydarzeń i to spisany (podyktowany) prze samego pra Ojca. Dlatego jego wiarygodność przenosze nad wszelkie inne przekazy. Nie mam niestety wersji elektronicznej. Książka ukazała sie nie dawno. Zawsze jednak mozna złozyć się w kilka osób i kupić niewielkim kosztem w księgarni lub przez internet.
Nie powidziałem, że uważasz religie jako zło. Sam uważam, że ma swoje dobre strony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: USA
|
Wysłany: Sob 19:47, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Witaj venOm. Popieram Twoją propozycję, aby dalszą rozmowę na temat przekazów Enki przenieść do innego działu, jeśli Sun's Son wyrazi na to zgodę. Ja po prostu nie mam siły w tym uczestniczyć, choć jestem przyjaźnie nastawiony do Piramidiona i myślę że rozumiem go, także w innych sprawach. Na razie nie widzę jednak szans wzajemnego zrozumienia. Z ciekawości zamówiłem kilka książek Zecharia Sitchina (także w języku polskim wydano 9 pozycji), ale odbieram je (na podstawie już odczytanych skrótów) w zupełnie innym kontekście.
Bardzo zainteresowała mnie natomiast Twoja wypowiedź, w tym temacie, z 15 czerwca 06. Widzę, że nadajemy na tej samej fali. Wprawdzie w kolejnym poście zwróciłem uwagę na różnicę między zadaniem a środkiem do jego wykonania, ale w gruncie rzeczy myślę, że i w tym względzie jesteśmy zgodni.
Kinddevil, pięknie mówisz o lęku niemowlęcia. Chociaż może to wydać się dziwne (także dla mnie), ale dobrze pamiętam pewien przebłysk z czasu, kiedy z pewnością nie umiałem jeszcze mówić. W nocy zaatakowały mnie jakieś dziwne, straszne stwory. Chyba bardzo płakałem. Wystarczylo jednak, że matka włożyła rękę do kołyski i natychmiast wszystko zniknęło.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Nie 0:13, 18 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ven0m
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 20:46, 17 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Piramidion tu nie chodzi nauke wg. schematu nauczyciel-uczeń. Tylko naukę jak sam napisałeś poprzez inkarnacje "aby doświadczać stworzenia, które sami jako Duch w jedności z Bogiem stworzyliśmy w jego/naszym (boskim) umyśle." Jeżeli użyłeś analogii odnoszącej się do doświadczeń świata codziennego także posłuże się taką. Jako Duch w jedności z Bogiem stworzyłeś świat w umyśle niczym architekt tworzący projekt domu. Następnie projekt został wdrożony w życie i wykonany powiedzmy przez Istoty, którym to zleciłes. Jako projektant znasz najdrobniejsze szczegóły tego domu, ale masz to jedynie na papierze. Dopiero kiedy sam wprowadziłbyś się do tego domu, pożyłbyś wnim przez pewien czas, byłbyś w stanie doświadczyć tego jak naprawdę mieszka się w tym domu. Jedynie wtedy byłbyś w stanie poznać poprzez własne doświadczenie jakie są niedociągnięcia w twoim projekcie i dzieki temu kolejny projekt stworzyłbyś bogatszy o te doświadczenia. Czy możesz powiedzieć, że to nie jest nauka??
Najlepsi aktorzy są nalepsi dlatego, że potrafią utożsamić się z odgrywaną rolą. Wystarczy poczytać wywiady w których aktorzy mówią jak to niektóre role odmieniły ich życie. Dlaczego odmieniły? Ponieważ byli w stanie spojrzeć na niektóre sytuacje od środka, wyobrazić sobie i doświadczyć położenia osób których role odgrywały.
Widze, że z uporem dążysz do twierdzenia, że dla Ducha i Boga tak naprawdę jesteśmy nikim, i to co się z nami stanie jest im wszytko jedno, byle by się dobrze bawić... no cóż, jak dla mnie rodzice (Bóg/Duch) raczej tak nie traktują swoich dzieci (nas). Oczywiście bywa tak, że rodzice są różni, tak samo nasze dusze,może jedne wiedzą jak opiekować się dziećmi i prowadzić je przez życie, a innym zależy tylko na zabawie i własnych korzyściach. Możliwości jest nieskończoność, a my jesteśmy jedną znich. Jeżeli mamy jeszcze jakieś wątpliwości, to załóżmy temacik gdzieś w innym dziale - nie mieszajmy więcej u pana Mariana:)
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piramidion
Poszukujący Drogi
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie 0:44, 18 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Chyba nie ma sensu przenosić tej dyskusji na inne forum, przynajmniej do czasu przeczytania przez Ciebie czy też Mariana tej książki.
Książka "Zaginione księgi Enki" jest inna niż pozostałe książki Sitchina choć traktuje o tych samych sprawach lecz w oparciu o inne źródła. W większości się pokrywają ale są i róznice. Ta książka to kwintesencja pozostałych. W zasadzie wystarczy przeczytać tylko ją. Widze Marianie, że chcesz rozmawiać tylko z tymi, którzy mają podobne poglądy a szkoda, ja z kolei wolę słuchać poglądów przeciwnych. Więcej można się nauczyć a przynajmnie poddać konstruktywnej krytyce, próbie innego spojrzenia, nasze własne poglądy. Nie przeszkadza mi bynajmniej, że Ty czy Venom macie inne zdanie i spieracie się ze mną o swoje racje. Na tym polega dyskusja na argumentach i kontrargumentach. I póki sie tego trzymamy wszystko jest O.K. Nie bardzo rozumiem dla czego irytuje Cię, że wskazuje na pewną niespójność słów które piszesz lub przytaczasz za innymi autorami? Jak mówi przysłowie "Diabeł tkwi w szczegółach. Chcę Cię zapewnić, że mój szacunek do Twojej wiedzy i doświadczenia jest niezmienny, tymbardziej upoważnia to mnie do zadawania Ci trudnych (być może z Twojego punktu widzenia naiwnych) pytań. Czy Cię czymś uraziłem poza dociekliwością? Jeżeli znasz alternatywę dla Enki jako naszego pra Ojca przynajmniej tak samo udokumentowaną, chętnie jej wysłucham, wysłucham także każdej innej co najwyżej wskazując jej słabe strony oczywiście w moim mniemaniu. Tak rozumię dyskusję.
Venom: Jeżeli tak rozumiesz naukę jak to opisałeś wyżej zmienia to postać rzeczy z poprzedniego postu zrozumiałem to inaczej. w przeważającej części jesteśmy zgodni co do joty. Natomiast w przeciwieństwie do Ciebie sądzę, że nie chodzi o to by następnym razem zrobić coś lepszego, sprawniejszego lecz innego, czego jeszcze nie było co daje inne spektrum odczuwania, emocji. Nie sądzę aby isniało coś nawet hipotetycznie co nie byłoby znane Bogu w najdrobniejszym szczególe. Nie da się chyba uczyć odczuwania. Sądzę, że on (mówimy o pierwotnym Żródle a nie o Enki i jego towarzyszach) się dym degustuje tak jak my winem. Jednym odpowiada smak cierpki innym słodki. Jemu najwyrażniej jeden i drugi. Nie ocenia ich, nie klasyfikuje, przyjmuje takimi jakimi są bez żadnych podtekstów. Czy więc możemy mówić o inkarnacji dla nauki?, rozwoju duchowego. Popatrz na tych co żyją z dnia na dzień, Używają zycia takiego jakie im sie jawi, nie anakizują nie zamartwiają się i w ten sposób nieświadomie spełniają Prawo Boże - doświadczają, czy uważasz że są mniej szczęśliwi od nas, którzy łamiemy sobie głowę nad istotą rzeczy. Jezus nazwał ciało ludzkie bez Ducha ścierwem a ty oczekujesz, że Pierwotne Żródło będzie przejawiać jakiekolwiek nim zainteresowanie. Jak bardzo interesujesz się swoimi skarpetami, koszulą, spodniami? Czy stawiasz je na równi z sobą. To tylko narzędzie. Na koniec zasłyszany tekst. "Mój umysł nie szuka bo wie, że nie ma nic do znalezienia, jest pusty i jest mi z tym dobrze". Być może dojdę kiedyś do tego stanu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ven0m
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 1:35, 18 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
No widzisz piramidion potwierdzasz moją tezę jakoby wszyscy ludzie we wszystkim się zgadzli jedyne co to słów używają innych Jeżeli chodzi o stwarzanie światów innych, to dalej upierałbym się, że nie tylko czegoś zupełnie innego, jednak lepszego w sensie możliwości wyrażania się Ducha i Siły Boga. Czasami miewam takie odczucie, że mam w sobie coś tak wspaniałego i niesamowitego, tylko że nie mam tego jak wyrazić, nie mam narzędzi ekspresji, kanału dla tej niesamowitej siły spowijającej moją wewnętrzną istotę. Więc szukajmy możliwości wyrazu siebie samego bo chyba to jest to.
Myślę że łamanie sobie głowy nad istotą rzeczy jest właśnie poszukiwaniem takiego sposobu na wyrażenie siebie. Jeżeli ludzie używając życia takiego jak im się jawi spełniają Prawo Boże, to my też to robimy, ponieważ mi życie jawi się w ten sposób i postawiło mnie teraz tutaj (a raczej posadziło) przed tym komputerkiem i klepie w klawisze bo nie mam na teraz lepszego zajęcia i też spełniam Prawo Boże jeżeli tak je rozumiesz. Co do hipotez na temat tego kim/czym jest Pierwsze Źródło to myślę, że zanim umysł nie obejmie tego co dzieje się w jego życiu tuż obok, to nie ma co startować z intencją poznania Źródła wszytkiego.
Mój umysł jest tancerzem napędzanym wiedzą. Tańcze w rytmach granych przez życie. Koncepcje wydaja się stałe - życie płynne. Sokrates podobno mówił o tym że stoi w przeciągu myśli i nie stara się ich łapać(może dlatego nic nie pisał??) mi pasuje taki przeciąg, poprostu niech płyną.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piramidion
Poszukujący Drogi
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie 10:53, 18 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Wygląda na to, że istotnie różnica zdań pomiędzy nami wynika głównie z różnych wzorców pojęciowych. Byłbym jednak ostrożny z używaniem słów "lepszy i gorszy" w stosunku do stworzenia, wszak świat jest "taki jak być powinien" co wyżej zacytował Marian.
Cytat:
"Czasami miewam takie odczucie, że mam w sobie coś tak wspaniałego i niesamowitego"
Wyobraź sobie, że ja też miewam takie chwile i chyba wielu, wielu innych i to jest to. To przebłyski boskiej ekspresji. Kanały są wszedzie w koło Ciebie, nie szukaj i nie wybieraj, poddaj się tej fali, zyciu jakim sie jawi, np, zrób zchorowanemu sąsiadowi zakupy. Ekspresja ta to nie tylko tworzenie rzeczy wielkich i doniosłych w ludzkim mniemaniu tego słowa. Niech zwykły życzliwy uśmiech będzie wspaniałąucztą Ducha. Ja przynajmniej to tak odczuwam. Często z takiego usmiechu mam więcej radości niż ze zrobienia czegoś "ważnego" Ostatnie zdanie ma wiele mądrości.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ven0m
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 13:35, 18 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
w takim razie słowo lepsze zamieniam na efektywniejsze
Masz racje kanały są wszędzie, jednak łatwo sobie zarzucić ideoologiczną bądź inną zasłonę na oczy i ich nie dostrzegać. Porzucić wszytko, niech życie płynie swodobnie.
ps. sprawdź w dziale filozfoia temat "strofy wiary w umysł"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: USA
|
Wysłany: Pon 3:06, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ukształtował się mój światopogląd, doszedłem do zgody ze sobą. Dużo zrozumiałem i starałem się podzielić tym z innymi. Stąd "Afirmacja". Wiem jednak, że język i logika formalna nie mogą w pełni przekazać doznanych przeżyć. Pomocny jest mit i sztuka, i właśnie dlatego nabrałem przekonania do przekazów "Stwórców Skrzydeł". |
Moi drodzy, zacytowłem fragment mego artykułu załączonego do tematu Listy do Redakcji NŚ, żeby wykazać, że także przeżywam chwile, w których odczuwam trudność wyrażenia tego co czuję i przeżywam. Adam Mickiewicz w "Wielkiej Improwizacji" napisał (broń Boże, nie porównuję się z nim, poza tym piszę z pamięci): Gdybym swą siłę i wolę wyświecił - może bym sto gwiazd zgasił, a nowe sto wzniecił.
Masz rację, Piramidionie, gdy przeczytam Sitchina warto jeszcze będzie porozmawiać. Głównie jednak chyba ze względu na osoby, które czytają nasze posty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ven0m
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 13:02, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Marianie napisałeś "Ukształtował się mój światopogląd" , czy to znaczy, że stworzyłeś matryce, którą projektujesz na rzeczywistość i jest ci ona wystarczająca? Bo koncepcje i poglądy na temat tego jaki świat jest to nic innego jak takie właśnie martyce poprzez które postrzegamy otaczającą nas rzeczywistość.
Wszytko jest płynne a umysł próbuje uchwycić i zamknąć tą rzeczywistość podlegającą nieustannym fluktuacjom. Moim zdaniem to jak próba wybudowania domu na ruchomych piaskach bądź pogoń za wiatrem.
Kiedy stworzymy sobie swój światopogląd to jest taka bezpieczna forteca, z której oglądamy otaczający nas świat. Wszystko wydaje się sprawne, poukładane i przedewszystkim jest bezpiecznie. Z czasem zapominamy że oprócz widoku który dostrzegamy z okien naszej fortecy może istnieć jeszcze inny....
Castaneda napisał : "Definicje zmieniają się wraz z przyrostem wiedzy"
trafne trafne
To taka moja krótka relfeksja dotycząca światopoglądów...nie postuluje oczywiście czegoś takiego jak zaprzestanie tworzenia tych światopoglądów bo są one czasami praktyczne, jednak zaznaczam, że żaden obraz (nawet bardzo realny) nie jest w stanie oddać tego jaka jest rzeczywistość. Pisze o tym ponieważ sam nie raz wpadłem w pułapkę światopoglądów. Teraz widze, że jest to życie w świecie iluzji, w świecie swojej wyimaginowanej rzeczywistości, w wyobrażeniach na temat tego jaka rzeczywistość jest. Nawet "prawa nautry" udowodnione naukowo, nie są prawami ostatecznymi i nie sprawdzają się we wszystkich przypadkach.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: USA
|
Wysłany: Pon 14:52, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Dziękuję venOm za celną uwagę. Sformułowanie "ukształtował się światopogląd" nie jest adekwatne do tego co chciałem wyrazić, gdyż "kształt" jest czymś stabilnym. Należałoby raczej powiedzieć "wyrobił się światopogląd". A konkretnie chodzi o to, że wytworzył się pogląd na rodzaj i charakter postrzeganych zjawisk i procesów z którymi człowiek jest związany. Pogląd ten, bez względu na stopień w jakim wyraża prawdę, w subiektywnym odczuciu nie rodzi niepokoju, lęku przed zmianami i wskazuje optymalną postawę w życiu (w każdym razie dla mnie, a może i w ogóle). Natomiast nie uważam, że słowo "światopogląd" wyraża stabilność postawy człowieka i że światopogląd nie może się zmieniać. Myślę, że poprzez zmiany (pogłębienie) może zbliżać ku prawdzie. Nie lękam się pułapek o których piszesz, gdyż zdaję sobie sprawę z tego jak skłonny jest umysł do tworzenia dogmatów lub uleganiu swego rodzaju autohipnozie.
Z drugiej strony, dostrzegam możliwość wpływu człowieka, a jeszcze bardziej zbiorowości ludzkiej, na rodzaj i kierunek zmian w świecie. Sądzę, że dokonuje się to dzięki zdolności do koncentracji i twórczej wyobraźni.
Pozdrowienia, MW
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ven0m
Gorąco dyskutujący
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 16:44, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Właśnie dlatego zastanawiało mnie co rozumiesz pod tym pojęciem. Ponieważ dostrzegam, że niektórzy ludzie, którym ukształtował sie światopogląd, zamykają się w jego ramach a wszytko co do nich nie pasuje, uznają za nieprawdziwe. Jeżeli nasz umysł jest otwarty, światopogląd podlega nieustannym zmianom a jednoczesnie tak jak powiedziałeś proces ten może zbliżać ku prawdzie.
Co do tego, że zdolność do kocentracj/skupienia uwagi jest bardzo potężnym narzędziem nie mam wątpliwości. Sam czasami afrimuje sobie :
"Jestem tam gdzie jest moja uwaga"
Ostatnio właśnie na bazie moich doświadczeń z uwagą, przyszła do mnie ciekawa inspiracja. W skrócie miałby to być projekt, w którym uczestnicy podczas swojej codziennej aktywności, zajmowaliby sie badaniem danego zagadnienia z jak najszerszej perspektywy. Całość miałaby dotykać jedynie najistotniejszych spraw życia jednostek. Na przykład: grupa wybiera takie zagadnienie jak przebaczenie. Nastepnie każdy biorący udział w eksperymencie stara się podczas dnia przyglądać się otoczeniu i sobie mając na uwadze to własnie zagadnienie i starając się dotrzeć do jak najszerszego aspektu postrzegania tego czym jest przebaczenie. Mozliwe, że odkrylibyśmy, że przebaczenie zawiera się/jest składową jeszcze szerszego zagadnienia. Mogłoby to doprowadzić do naprawdę ciekawych praktycznych korzyści.
Tak w skrócie przedstawia się klucz wg. którego będzie działał ten projekt. Narazie staram się sformułować postulaty z technicznego punktu widzenia.
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany współtworzeniem tego projektu, serdecznie zapraszam, narazie wszytko jest we wstępnej fazie rozwoju.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|