Forum     Ryty tybetanskie Strona Główna

Wokół treści Krzewicieli Kultury
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pon 11:02, 28 Lis 2005    Temat postu:

Cytat: proszę nie mylić pojęć egregora z samsarą. Marian, jeżeli tą uwagę skierowałeś do mnie to nie widzę związku, o ile do brze orientuję się w tych wschodnich terminach Samsara to cykl narodzin-cierpienia-śmierci. Co to ma wspólnego z archetypem ludzkości jako całości do którego przyrównałem egregora?
Cytat: Przecież wy nic nie rozumiecie. Ja walczę ze złem, a nie z jego ofiarami. Jeszcze raz to przeanalizujmy. Jeżeli miał na myśli zło fizyczne czyli komunę to jest ono jak najbardziej zewnętrzne. Jeżeli miał na myśli zło energetyczne-emocjonalne. jakież ono może być skoro to co wewnątrz nas czyli Duch jest czysty jak kryształ jest samą miłością!
Czyż Jezus nie mówił do uczniów swoich "Idźcie i wypędzajcie z ludzi demony"? CZyżby to znaczyło, że każdy się już rodzi z demonem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven0m
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 14:44, 28 Lis 2005    Temat postu:

Ludzie nierodzą się z demonami, tylko z grzechem pierworodnym, który to jest ograniczonym dostępem do wiedzy. Następnie poprzez doświadczenia, plan duszy, zaangażowanie, istota ludzka rozwija się w kierunku zaplanowanym, badź, jeżeli (niestety) czasami jej plan polega na staniu się niewolnikiem, to jest bardzo mało prawdopodobne że sama bez pomocy z zewnątrz uda jej się dotrzeć do wiedzy. Tak naprawde złem jest brak wiedzy, ponieważ pozwala na manipulacje ciemnym, złym i negatywnym energią(żeby nienazywać po imieniu). Na wyższym statnium rozwoju, można skutecznie blokować swoje kanały energetyczne przed wpływem tych energi. Jednak do tych działań trzeba chociaz miec pojęcie i o 4 gęstości i zająć się rozwojem swojej energetyki. Pozdrawiam
ps. Marianie, mam pytanie , nie masz może brata Adriana?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomek
Forum Admin



Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Skąd: U.K.

PostWysłany: Wto 20:05, 29 Lis 2005    Temat postu:

Pojęcie "egregor" przypisane jest syntetycznemu tworowi powołanemu do istnienia przez poświęcanie energii podążającej za uwagą, jednej idei czy myśli .
Taka jest przynajmniej jako taka definicja psychotroniczna.
Mylne jest zatem mości Piramidonie nazwanie czy też porównywanie owego tworu do Archetypowych praprzyczyn naszego istnienia.
Również koncepcja "grzechu pierworodnego" jest naciąganym sloganem , który nie może wytłumaczyć skazy tej Ziemi meser venOm.


pozdrówki
Sun's Son


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Wto 20:35, 29 Lis 2005    Temat postu:

Swoje rozumienie egregora zaczernąłem z książek A.Podwodnyj. Fakt, że czytałem je dośc pobieżnie może więc źle zrozumiałem. Ale to tylko słowo. Nie zmienia to sensu mojego rozumienia wypowiedzi mariana W. Nie mnij dziękuję za zwrócenie uwagi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Wto 20:50, 29 Lis 2005    Temat postu:

Zafrapowałeś mnie swoim tłumaczeniem egregora, sięgłem więc do książki i oto co znalazłem
Cytat:
Egregora można sobie wyobrazić jako pewien jedyny rozwijający się w świecie subtelnym obiekt odpowiadający tej lub innej grupie ludzi lub czasami po prostu pewnej idei. I tak mówi się o egregorach religii, państ, rodzin, zawodów.
I dalej" Wysoka siła lub istnoścć na którą nałożono odpowiedzialność za wypełnienie określonego zadania na ziemi nazywana jest planetarnym logosem aodpowiiadający jej egregor-planetarnym
I dalej "Troistośc Boga, symbolicznie przedstawiona w wielu religiach w języku okultystycznym oznacza istnienie trzech głównych egregorów kierujących ziemskimi sprawami i inwoltujących bezpośrednio egregor planetarny W hinduiżmie odpowiadają im kolejno Brahma, Wisznu, Sziwa w crześcijaństwie natomiast Bóg-Ojciec. Bóg-syn, Bóg-Duch. Dalej następują opisy, które sobie daruję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven0m
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 20:53, 29 Lis 2005    Temat postu:

nie ma jednej prawdy która tłumaczy zło na ziemi, ja coraz bardziej skłaniam się ku twierdzeniu ,że działa tu poprostu prawo karmy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Wto 21:04, 29 Lis 2005    Temat postu:

Tak jak wyżej pisałem przychylam się do poglądu, że karma czyli prawo przyczyny i skutku ma zastosowanie tylko w pojedynczym życiu i nie przechodzi na następne wcielenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven0m
Gorąco dyskutujący
Gorąco dyskutujący



Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 21:27, 29 Lis 2005    Temat postu:

dla mnie karma jest prawem wszechświata, niejest oczyszczana po każdorazowej śmierci instrumentu ludzkiego, bo karma nietrzyma się ludzi tylko istot duchowych,cały wechikół zwany w mitologii wingmakers jako instrument ludzki rozpada sie obumiera w różnych procesach, czsem dłuższych czasem wolniejszych, pozostaje nieśmiertelna Istota, która jeżeli nazbierała, złą karme, czasami poprostu przez to że instrument ludzki poddał się manipulacjom, musi potem ponosić skutki zła. Też dzisiaj zastanawiałem się nad ideą trój podziału. Dla mnie to jest tak: Bóg-Ojciec : Pierwszy Stwórca , Bóg-syn : dusza-Istota(w tym przypadku Dusza Jezusa), Duch Święty - Energia Boska , Inteligencja Źródła.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ven0m dnia Śro 11:31, 30 Lis 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Śro 1:53, 30 Lis 2005    Temat postu:

Czytając posty w tym temacie ponownie przeżywam moją pokrętną drogę w poszukiwaniu prawdy. Dlatego odnoszę się z powagą i szacunkiem dla przedstawianych tu poglądów. Zachęcam do przeczytania (być może ponownego) moich wypowiedzi w temacie "Listy życiem pisane".

Jest pewna nielogiczność, która utrudnia człowiekowi pojmowanie Pierwszego Źródła, Boga. Ma On bowiem dwoistą naturę: jednościową i mnogą. Rozdrabnia się na mnogość ukazując Siebie w postaci Monad. Intelekt nie bardzo może sobie z tym poradzić, lecz taki jest istotny tok przejawienia. Monada (lub Istota) ma bowiem wszystkie cechy Boga, chociaż przejawia się w sferze mnogości. Jedność i mnogość Pierwszego Źródła są jak dwie strony tej samej monety.

Duch, który jest praprzyczyną wszelkiego przejawienia, wyłania z siebie pramaterię (energię). Monady nadają pramaterii materialne formy: cząsteczek elementarnych, atomów, pierwiastków, itd. Formy te podlegają rozwojowi (rozbudowie). Tworząc formy Monady "obdarowują" je cząstką siebie, świadomością. Tu właśnie powstaje "grzech pierworodny" (w którym trudno dopatrzyć się winy człowieka). Świadomość stanowi jakby "lepiszcze" bez którego nie mogłaby powstać żadna forma. Gdy forma jednak osiągnie określony stopień rozwoju wówczas identyfikacja z nią świadomości osłabia się, dając początek życiu.Oprócz królestwa minerałów powstaje świat roślinny, zwierzęcy i ludzki, a w dalszej kolejności świadomość wiąże się z coraz bardziej subtelnymi, niefizycznymi formami materialnymi, które stale zachowują naturę ludzką (pomimo, że nie muszą pochodzić z naszej planety). Odspojona od formy, luźno związana z materią świadomość, w drodze do zjednoczenia z Monadą (Jaźnią) jest w mniejszym lub większym stopniu oddzielona od Żródła, jest dotknięta niewiedzą, jest "niezupełna", stanowi "samoświadomość" ego. Mając jednak częściowo cechy boskie w pewnym stopniu włada materią, przy czym błądzi. Miłość stanowi "lasso", które sprowadza ego do Jaźni. Owo oddzielenie ego od Jaźni, spowodowane niewiedzą, rodzi lęk, który jest korzeniem zła, wszelkich sił destrukcyjnych.

Trzeba pamiętać, że całe to rozumowanie jest skażone pochodzącymi od materii pojęciami czasu i przestrzeni. Intelekt nie może sobie z tym poradzić i dlatego głębsze dotarcie do prawdy chyba można osiągnąć jedynie na drodze medytacji lub daru objawienia. Tak uważam.

A teraz coś o kierunkach niektórych badań ezoterycznych, zaprzątających umysły wielu ludzi. Ego zazwyczaj nie dostrzega zła w sobie, dokonuje projekcji psychicznej na innych ludzi, a gdy to nie wystarcza - piętnuje demony i inne czarne siły. Jest to skutek działania lęku, spowodowanego brakiem dostępu do ratowniczego lassa miłości. Zło, aby dotknąć człowieka, musi posiadać jego "przyzwolenie", często nieświadome. Musi mieć na niego przysłowiowego "haka". To dlatego demony bały się Jezusa, bo wiedziały, że nie mogą mu zaszkodzić. Mówi się, że "magiczne strzały" odbijają się od niewinnego jak promienie światła od lustrzanej kuli i trafiają w swego nadawcę.

Pytacie o egregora. Myślę, że idea egregora jest odbiciem Uniwersalnego Prawa Rozwoju. Polega na rezonansowym połączeniu licznych istności o podobnej wibracji, o podobnych cechach. Nie muszą to być cechy wysokiej klasy w sensie etycznym. Podam przykłady: każdy naród, każda religia, partia polityczna czy inny utrwalony związek ludzi, nawet małżeństwo, może mieć swego "ducha", swego egregora. Juliusz Słowacki, pisząc poemat "Król Duch", dostrzegał egregora w narodzie polskim. Jehowa jest egregorem narodu żydowskiego, uznawanym za Stwórcę. Wystarczy jednak przyjrzeć się przekazom biblijnym aby przekonać się jakie ludzkie cechy, oprócz boskich, posiada Jehowa: zazdrość, gniew, karanie, znęcanie się nad niewinnym Hiobem, pragnienie absolutnej uległości Abrahama, żądając by zabił swego ukochanego syna. Jezusowi chyba niełatwo było wkomponować swoje nauczanie o jednoczącej miłości w tę mozaikę namiętności i wierzeń, których nie dało się ominąć (C.G.Jung przeprowadził ciekawą psychoanalizę Jehowy). Egregor narodowy rodzi się wraz ze "świadomością narodową". Egregory mają różne okresy życia. Egregor chrześcijaństwa żyje już trzecie tysiąclecie. Owady społeczne (mrówki, termity, pszczoły) mają (także niefizyczne) egregory, ulokowane na różnych szczablach świadomości, do Monady włącznie, podobnie zresztą jak każdy gatunek zwierzęcy lub roślinny. Tłum ludzki, opanowany emocjonalną ideą, może utworzyć krótkotrwałego egregora. Przejawia się to w różnych manifestacjach politycznych, sportowych i innych. Dlatego mądre jest przykazanie buddyjskie, którego nie ma, niestety, w chrześcijaństwie: nie działaj w tłumie.

Natomiast samsara jest wirem energetycznym związanym z subtelną materią. Jest głównym budulcem stanów emocjonalnych.

Serdecznie pozdrawiam, Marian


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Śro 12:08, 30 Lis 2005    Temat postu:

W książce "Nauki i Życie mistrzów dalekiego wschodu" autor opisuje jak jeden z mistrzów (w Tybecie) ulepił z gliny małego ludzika (kukiełkę) a następnie tchnął w nią życie i kukiełka zaczęła sie poruszać. Jak to więc jest z tą świadomością jako lepiszczem? Wielu ezoteryków twierdzi , że dusza zasiedla ciało noworodka dopiero po jego narodzeniu, czasem nawet po kilku miesiącach. Zauważam jakąś nie spójnośc w Twoich wywodach. Najpierw Monady nazywasz istotą potem Jaźnią. Szczerze mówiąc pierwszy raz słysze takie określenie skąd je wziąłeś? Narobiło ono trochę zamieszania. W/g mnie Jaźń to jest to samo co Duch.
Cytat: "Monada (lub Istota) ma bowiem wszystkie cechy Boga, chociaż przejawia się w sferze mnogości"
Dla mnie to po prostu Dusza. Duch to zindywidualizowana świadomość samego Boga-Pierwotnego Źródła i raczej materia nie powstaje z niego a poprzez niego, inaczej tworzy ją ale nie z siebie.
Cytat: "Odspojona od formy, luźno związana z materią świadomość, w drodze do zjednoczenia z Monadą (Jaźnią) "Jeżeli świadomośc nie jest Jaźnią to czym? Ego jest przynalezne ciału fizycznemy jest tożsame ze świadomością jeżeli masz na myśli świadomość ciała fizycznego, które jednakże giną wraz ze śmiercią fizyczną.

Druga cześć Twojej wypowiedzi: A skąd się bierze lęk?
Zło i demony o których wspominasz w tej cześci wypowiedzi dotyczą naszych myślokształtów, które są formą żywych bytów. Ale to nie wszystkie formy zła z jakimy mamy do czynienia na ziemi.
Drogi Marianie widze, że nie czytałeś książek Z. Sitchina ani innych materiałów opisujących gliniane tabliczki z Sumeru bo wiedziałbyś, że Jehowa-Jahweh to nie energetyczny egregor ale istota z krwi i kości jak my, znana też z historii jako Madruk lub Egipski Ra, syn Enlila stwórcy człowieka, który wylądował na ziemi 450.000 lat temu w poszukiwaniu złota. A człowieka stworzył jako biorobota do wydobywania tego złota. Ulepszając go przez tysiące lat stworzył go w końcu na swoje podobieństwo w czym wydatny udział miał jego brat i siostra, aż w pewnym momęcie tego cyklu powstał człowiek współczesny, " I oto człowiek stał sie równy Bogom" Wszyscy bogowie znani z historii czy to egipskiej, rzymskiej, greckiej hinduskiej, indiańskiej, itd, to w gruncie rzeczy ci sami przybysze z planety NIbiru/Madruk różnie nazywani w róznych kulturach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sosnowiczanin
Myśliciel
Myśliciel



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:19, 30 Lis 2005    Temat postu:

a panie Marianie można cos powiedzieć o Reiki ? bo z jednej strony
sa tu inicjacje, znaki - charakterystyczne dla egregora, z drugiej - medytacja 2serc
zdaje sie łaczyć ze Źródłem - niebiańska chi wydaje sie być żywa i uniwersalna.


(kolor światła: biały z fioletowym błyskami, to na pewno zainteresuje pirami., o czywiście nie zignoruje tego posta jako kolejnego przejawu diabelskiego pomiotu muahahahahaha ) <<<<<<< żart, żart, prosze sie zajac Reiki

a i jeszcze: no i co z tego że tam tak pisze ? przeczytaęłm światna ksiazkę o twarzy z marsa ... niektórzy sie tam nawet dopatrzyli łzy, o jakie to wzruszające, co z tego że teraz sa lepsze zdjecia i to kupa kamieni.
no. ale na reiki też prosze odpowiedzieć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Czw 23:20, 01 Gru 2005    Temat postu:

Witaj Piramidionie!

Na początku mojego ostatniego postu zachęcałem, aby zaglądnąć do tematu "Listy życiem pisane". Pod koniec "Drugiej wypowiedzi" próbowałem określić tam mój pogląd na sprawę wszelkiego przejawienia. Postaram się teraz trochę rozwinąć ten temat. Powtarzam jednak, że o prawdziwość swoich poglądów nie zamierzam "kruszyć kopii". Jest to wiedza raczej intuicyjna, a nie objawienie.

Może zacznę od spraw językowych. Zgadzam się z Tobą, że słowa często prowadzą do nieporozumień. Na przykład słowo Monada pochodzi od greckiego "manas" (jedność, jednostka). Było używane w starożytności, a współcześnie opisał je matematyk G.W.Leibniz. W wiedzy ezoterycznej słowo to oznacza holistyczną cząskę Boga, zawierającą wszystkie Jego cechy. Rozróżnia się siedem planów istnienia: fizyczny, astralny, mentalny, intuicyjny, monadyczny, boski i duchowy (w różnych źródłach zresztą różnie są one przedstawiane). Jaźń jest równoznaczna z Monadą (lub z Istotą, wg terminologii Wingmakers).

Duch jest tym samym co Absolut, jest najwyższą, niezmienną substancją, nie dającą się zgłębić przez intelekt, niepoznawalną dla człowieka. Pierwotne Źródło jest przejawieniem Ducha. Przejawienie Ducha nie jest tym samym co Duch. Posiada ono pewne treści wyobrażalne lub poznawalne przez człowieka. Są to: Świadomość Kosmiczna (ŚK) i Pramateria - Energia (PE). Jest to tzw. Pierwotna Dwójnia. Oba elementy tej Dwójni są ze sobą związane komplementarnie, to znaczy że nie mogą one istnieć oddzielnie jeden od drugiego. Zawierają jednak przeciwstawne sobie cechy.
ŚK jest pozaczasowa (niezmienna), pozaprzestrzenna (nie zajmuje przestrzeni), posiada inwencję twórczą i tzw. płynną inteligencję.
PE zawira znamię czasu i przestrzeni. Jest zmienna, cechuje się ruchem, ale nie posiada inwencji twórczej i inteligencji, istnieje w chaosie. Stanowi więc tworzywo dla inwencji twórczej i inteligencji, którą ma ŚK.

ŚK tworzy materię nadając PE różne formy. W tym procesie ŚK przejawia cechę mnogosci (rozdrabnia się na holistyczne Monady, Jaźnie). Każda Monada wiąże się (identyfikuje) z odpowiednią (utworzoną przez siebie) formą materialną. Jej świadomość jednak traci swój kosmiczny charakter, zostaje ograniczona przez materialną powłokę. Dąży jednak do wyzwolenia rozwijając i łącząc swoją formę z innymi formami. Prowadzi to do osłabienia identyfikacji z materią. Rodzi się życie i kreuje się samoświadomość, w tym także ludzka samoświadomość. Na tej drodze rozwoju Monady odzyskują swą doskonałość i w procesie egregorycznym łączą się w jednościową postać Boga Osobowego, władającego wiedzą i doświadczeniem materialnym.

Zdaję sobie sprawę z tego, że opis ten jest spekulacją opartą na intuicji i jest skażony pojęciami czasu i przestrzeni. Znaczy to, że wszystko było zawsze, a przytoczone rozważania mają jedynie charakter analityczny. Nie znaczy to jednak, że wszystko zawsze przebiega jednakowo, że jest zdeterminowane. W grę bowiem wchodzi wola, którą obdarzona jest Jaźń.

Piramidionie, chciałbym teraz z Tobą porozmawiać na temat mitu. Wielu ludzi uznaje mit po prostu za bajkę. Jest on jednak przekazem prawdy, która nie może być powszechnie zrozumiana. To dlatego Jezus posługiwał się przypowieściami. Czasem nawet w bajce, jak w Czerwonym Kapturku, kryje się podtekst psychologiczny, mówiący o inicjacji dziewczynki w kobietę.
Źródłami wielkich religii są zwykle objawienia, które następnie przekazuje się w formie mitów. Fakty fizyczne nie mają przytym większego znaczenia. Przykrywa się je dogmatami. Być może Budda rzeczywiście porzucił życie rodzinne w książęcym luksusie i medytując pod drzewem doznał oświecenia. Trudniej natomiast jest uwierzyć, że bóg Kriszna prowadził długie rozmowy z wodzem Ardżuną w obliczu zbrojnych nieprzyjaciół, tuż przed bitwą - a jednak treść tych rozmów wypełnia Bhawagad Gitę, tę hinduską ewangelię. Przypuszczam, że podobnie jest z przekazami Wingmakers. Nie jest istotne czy w Nowym Meksyku rzeczywiście wykryto tajemne komory. Ważna natomiast jest treść przekazów.

Mówisz, że czujesz się chrześcijaninem. Ja też urodziłem się w rodzinie katolickiej, jako chłopiec służyłem do mszy i do dziś pamiętam fragmenty ministrantury w języku łacińskim. Cenię prawdę ewangeliczną. Nie chciałbym więc urazić Twoich uczuć. Czy pomyślałeś jednak o tym, że część życiorysu Jezusa mogła być przykryta dogmatami, bo przeszkadzała w mitycznej kreacji prawd chrześcijańskich? Masz rację, że nie czytałem Z.Sitchina. Wiem jednak coś niecoś o tablicach glinianych z pismem klinowym, a przekazy Sitchina, z którymi się też zetknąłem (z drugiej ręki), traktowałem zawsze jak mity, nie mające pokrycia w faktach fizycznych. Czy jednak poćwiartowanie ciała, które potem ożyło, nie przekazuje mitycznej prawdy o Świadomości Kosmicznej, która rozdzieliła się holistycznie na nieskończoną ilość Jaźni (Monad)? Ty natomiast Piromidionie, chyba nie czytałeś książki Wiesława Korabiewicza "Tajemnica młodości i śmierci Jezusa". Można przypuszczać, że gdyby nie skorzystano z przekazu mitycznego - nie dałoby się zbudować fundamentów chrześcijaństwa, które w swej istotnej wymowie głosi głębokie prawdy duchowe.Tak więc mit, na naszym szczeblu świadomości, chyba jest na razie niezbędny. Nie dopytujmy się także zbyt natarczywie, jak to niektórzy czynią, czy istnieją naprawdę komory pozostawione przez Wingmakers.

Witaj Sosnowiczaninie. Nie potępiaj zbytnio staruszków. Ja Ciebie rozumiem. Dla mnie przed dwudziestką też morze sięgało do kolan. O metodach "duchowego uzdrawiania", w tym Reiki, postaram się przedstawić swój pogląd przy innej okazji.

Serdecznie Wszystkich pozdrawiam, Marian


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marian Wasilewski
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: USA

PostWysłany: Pią 23:24, 02 Gru 2005    Temat postu:

W uzupełnieniu do moich wypowiedzi na temat zła załączam zapis wywiadu ze mną wyemitowanego przez radio "Głos Ameryki" w 1981-szym roku i opublikowanego, z komentarzem redakcyjnym, w "Nieznanym Świecie" nr 8/2004.


KORZENIE ZŁA - DLACZEGO TAK CZĘSTO RZĄDZĄ NAMI PSYCHOPACI?

CÓŻ TO JEST OWO ZŁO? JEŚLI UZNAĆ ŻE JEST PRZYCZYNĄ CIERPIENIA TO JUŻ BUDDA, NA SWÓJ SPOSÓB, ROZPRAWIŁ SIĘ Z NIM, A JEDNAK STALE ONO NAS NĘKA.
.
Mieszkając w USA miałem szczęście poznać Andrzeja Łobaczewskiego, który jako psycholog-klinicysta ukuł zaczerpnięty z greki termin PONEROLOGIA.
Terminem tym określił wyniki swoich wieloletnich badań, stanowiących swego rodzaju uzupełnienie etyki, ale w ujęciu niejako psychiatrycznym. Niestety, nie zawsze miał możliwość przebicia się ze swoją wiedzą i większość jego prac, o ile wiem, nie była opublikowana.
Bliższy kontakt z Andrzejem Łobaczewskim skłonił mnie do zapoznania się także z innymi materiałami o podobnej problematyce, przemyconymi z byłego Związku Sowieckiego i z Węgier. Ponieważ w tamtym czasie (był to rok 1984-ty) udzieliłem szeregu wywiadów związanych z wydaniem mojej książki "Psychiczne źródła komunizmu" - postanowiłem dodatkowo przeznaczyć jeden wywiad radiowy temu właśnie tematowi. Zawarte w nim wypowiedzi były poprzednio sformułowane wspólnie z Andrzejem Łobaczewskim, który w owym czasie nie ujawniał swego autorstwa. Chociaż było to dość dawno temu - przypuszczam, że temat nie jest jeszcze dostatecznie spopularyzowany.
Przytaczam więc wymieniony wywiad, przeprowadzony ze mną przez Andrzeja Holika, redaktora radia Głos Ameryki.

ANDRZEJ HOLIK: Mówił Pan kiedyś o wpływie osób dotkniętych pewnymi anomaliami psychicznymi - na rozwój stosunków społecznych. Także jeden z rozdziałów Pana książki ma tytuł "Społeczne struktury zła". Czy zechciałby Pan powiedzieć o tym coś więcej?

MARIAN WASILEWSKI: Cieszę się, że Pan o to właśnie pyta, chociaż temat częściowo wykracza poza treść opublikowanej pracy. Z niektórymi wynikami badań psychologicznych zetknąłem się już po jej napisaniu i dlatego chętnie o nich tu powiem. Wymagają jednak pewnej wypowiedzi przygotowawczej, bez której trudno uchwycić istotę sprawy.
Przede wszystkim chciałbym nawiązać do tzw. filtrów społecznych, stanowiących barierę ograniczającą świadomość normalnych, psychicznie zdrowych ludzi.
Wiadomo, że jednym z tych filtrów jest język. Z pełnienia przez język takiej właśnie roli pochodzi wieloznaczność, a właściwie dwoistość znaczenia słów, umożliwiająca ochronę naszego ja, w tym także racjonalizację psychiczną, ułatwiającą spełnianie egoistycznych pragnień. Innym filtrem jest dwuwartościowa logika (prawda - fałsz), dominująca w naszej kulturze. Jest przystosowana głównie do poznawania świata zewnętrznego, a nie psychiki człowieka. Jeszcze innym - społeczna treść doświadczeń. Każe ona przystosowywać się do postawy i poglądów innych ludzi, aby uniknąć izolacji w przypadku gdy nasze poglądy i postępowanie nie są powszechnie akceptowane. Ponadto istotną rolę pełnią wierzenia, stereotypy, nawyki, itp.
W tych warunkach wytworzył się system myślenia zdroworozsądkowego. Uszlachetniony zdrowy rozsądek usiłuje pogodzić realia świata zewnętrznego z całokształtem naszych reakcji uczuciowych i postaw emocjonalnych. Kształtuje normy współżycia, akceptuje moralne oburzenie w przypadku ich naruszenia. Jest - i słusznie zresztą - powszechnie szanowany.
Nasz zdrowy rozsądek zamyka się jednak w obszarze ograniczonym ową barierą, utrudniającą obiektywne spojrzenie na świat, a głównie na siebie, na innych ludzi i w ogóle na sprawy społeczne.

A. H. : Czy oznacza to, że psychologia może tę barierę przełamać?

M. W.: Może nie tyle przełamać, co przekroczyć. Chyba można już dziś twierdzić, że rozwój psychologii głębi, a przede wszystkim ogromny postęp w dziedzinie badań testowych, jaki dokonał się w ciągu ostatnich kilkunastu lat, umożliwia przekroczenie tej bariery w oparciu o obiektywne badania naukowe. Pozostaje jednak jeszcze do pokonania to, co można by nazwać bezwładnością paradygmatu naszej kultury. Trzeba także pamiętać, że naukowcy są też ludźmi podlegającymi owym ograniczeniom.
Powrócę jednak do głównego tematu. Otóż światowe statystyki wykazują, że w różnych krajach i warunkach życia od 2% do 4% ludzi stanowią jednostki psychicznie chore lub upośledzone. Mają one zwykle różnego rodzaju ubytki sprawności psychicznej, ale nie stanowią poważniejszego zagrożenia dla innych ludzi, a w każdym razie zagrożenia na skalę społeczną.
Ludzie normalni są zwykle bardzo zróżnicowani pod względem charakteru, typów psychicznych, kierunku zainteresowań i sprawności. Jest to wielkim darem natury, umożliwia bowiem wszechstronny rozwój ludzkości.
Istnieje jednakże pewien rodzaj chorób lub deficytów psychicznych, których objawy są na tyle umiarkowane lub pokryte dysymulacją, że otoczenie ich nie postrzega i ocenia zazwyczaj postępowanie takich osób w zdroworozsądkowych kategoriach moralnych.

A. H. : Takie choroby, jeśli istnieją, to prawdopodobnie musiały istnieć zawsze. Czy postrzeganie ich umożliwiają dopiero nowoczesne metody badań psychologicznych? Czy dawniej nic o nich nie wiedziano?

M. W. : Oczywiście istniały one zawsze i były postrzegane przez licznych specjalistów. Nie dostrzegało ich jednak i nadal nie dostrzega społeczeństwo, zwyczajni ludzie. Specjaliści natomiast mieli trudności w diagnostyce. Nowoczesna diagnostyka, a głównie metody testowe pozwalają dziś wyodrębnić tego rodzaju przypadki. Ich liczba przekracza około dwukrotnie liczbę innych osób chorych lub psychicznie upośledzonych w stopniu postrzegalnym dla otoczenia. Lecz tylko niektóre z nich, stosunkowo nieliczne, można uznać za złogenne, tzn. mogące szkodzić innym ludziom bądź to z ich bezpośredniego otoczenia, bądź też na skalę społeczną.

A. H. : Jakiego rodzaju schorzenia ma Pan na myśli? Czy może Pan podać jakieś charakterystyczne przykłady?

M. W. : Specjaliści wskazują na niektóre charakteropatie, spowodowane organicznymi uszkodzeniami mózgu. Na przykład pola frontalne kory mózgowej stanowią ośrodek wewnętrznej projekcji pojęć abstrakcyjnych i wyobraźni, pozwalający na ich ogląd i krytyczne przetwarzanie. Uszkodzenie tych pól, szczególnie dokonane we wczesnym dzieciństwie lub w czasie porodu, powoduje wyrastanie dotkniętych nim osób na patologicznych egotyków, mściwych fascynatów i fanatyków.
Jeżeli matka, na przykład, jest dotknięta takim ubytkiem psychicznym odbija się to nieuchronnie, w fatalny sposób, na wychowaniu dzieci, powodując u nich ciężkie dewiacje psychiczne. Wpływ matki przechodzi bowiem na dzieci na drodze identyfikacji, sugestii, fascynacji, albo wyzwalając postępowanie protestujące, odwrotne do tych wpływów.
Środowisko społeczne, jak już wspomniałem, uznaje zwykle takie jednostki za psychicznie normalne, a ich postępowanie interpretuje w kategoriach moralnych. Umożliwia to im fascynatorskie oddziaływanie, nieraz na szeroką skalę społeczną.
Wiele wskazuje na to, że do tej kategorii osób można zaliczyć Stalina, Pol Pota lub Chomeiniego. Na podstawie opinii specjalistów, których nazwiska nie mogą być tu podane, przekazanych głównie ze Związku Sowieckiego, można przypuszczać, że Breżniew nie zdradzał żadnych tego typu ubytków psychicznych. Natomiast u Andropowa dopatrują się wyraźnych symptomów psychopatycznych. Takie makroskopowe oceny powinno się potwierdzić szczegółowymi badaniami klinicznymi, co praktycznie nie wydaje się możliwe. Do anomalii psychopatycznej, jako szczególnie znaczącej, powrócę jeszcze później.
Innym rodzajem schorzenia organicznego są uszkodzenia międzymózgowia, które jest ośrodkiem regulacyjnym samej pracy mózgu. Utrzymuje także tonus hamowania w korze mózgowej. Ośrodek ten jest wrażliwy na agresje bakteriologiczne.
W celu zilustrowania tego typu schorzenia przytoczę tu wypowiedź pewnego polskiego klinicysty (niestety jeszcze nieopublikowaną), którego nazwiska również nie mogę podać:
"Proces myślenia przebiega u nich szybko, ale z obniżoną dokładnością. Bardzo łatwo spychają z pola świadomości skojarzenia niewygodne i przechodzą do wypowiedzi paralogicznych. Bywają skłonni do wyznawania różnych, niezbyt dojrzałych ideologii. Co obmyślą w ciągu bezsennych nocy, rano rzucają na papier z paranoidalnym poczuciem genialności. Są asteniczni i na codzień bywają łagodni, ale rzeczową krytykę przyjmują z urazą, czasem reagując epitetami pod adresem krytyka.
O jednym z cięższych przypadków tego typu tak pisał Wasylij Grossman: '... był zawsze delikatny i miękki, uprzejmy. A jednocześnie cechowała go niezmącona ostrość, bezwzględność i brutalność wobec przeciwników politycznych. Nigdy nie dopuszczał możliwości, że mogą oni mieć minimalną słuszność, lub że on sam może choć trochę nie mieć racji'.
Ludzie tacy wykazują pewną podwójność osobowości. Zachowują bowiem normalne ludzkie dziedzictwo, oparte na prawidłowym podłożu instynktowym. Ich twórczość, po odfiltrowaniu patologicznych zniekształceń, w wielu przypadkach może służyć dobru społeczeństwa". Dlatego trudno się dziwić, że często znajdują oddźwięk w świadomości innych ludzi, osłabiając ich zdolność do posługiwania się zdrowym rozsądkiem.

A. H. : Opis ten chyba odpowiada osobowości Lenina. Czy zgadłem?

M. W. : Być może. Myślę jednak, że należy zachować pewną powściągliwość w ocenie twórców ideologii. Chciałem tylko pokazać, że twórczość ta może być nośnikiem wpływów patologicznych, atakujących świadomość społeczeństwa. Na przykład dotychczas nie jest wyjaśniona naukowo zagadka, jak mogło dojść do tego, że naród niemiecki wybrał sobie na przywódcę psychopatę, a następnie wykonywał jego rozkazy także w czasie, gdy Hitler był już psychicznie chory w stanie kwalifikującym go do leczenia zamkniętego?
Omówię teraz pewną anomalię psychiczną, która ma zasadniczy wpływ na przebieg procesów złogennych w skali społecznej. Przedstawione już charakteropatie mają zwykle znaczenie inicjatywne, tworzą zaczyn chorobowy, wgryzający się w tkankę humanitarnych ideologii i działający fascynująco na otoczenie. Potem przychodzą inni, bez których procesy złogenne nie mogłyby rozwinąć się na tak wielką skalę, jaką wyrażają się dziś ustroje totalitarne. Ci inni to osoby dotknięte psychopatią.
Chyba większość specjalistów nie wątpi już dziś, że tzw. psychopatia właściwa przekazuje się dziedzicznie. Czestotliwość występowania jest w przybliżeniu równa czestotliwości daltonizmu i wynosi około 3-ch promili. Jednakże badanie samej anomalii i jej wpływu na procesy złogenne wymaga wyodrębnienia różnych odmian psychopatii właściwej od zjawisk patologicznych o podobnej symptomatyce, których jest ponad 10-krotnie więcej. Jest bardzo prawdopodobne dziedziczenie psychopatii właściwej (według wspomnianego psychologa-klinicysty) przez chromosom X, ale przez gen niezupełnie dominujący.

A. H. : Wspomniał Pan już kiedyś, że psychopata jest człowiekiem zdrowym ...

M. W. : Tak. Jest zdrowy psychicznie i fizycznie. Jego anomalia polega na wymazaniu pewnych rezonansów uczuciowych, właściwych normalnemu człowiekowi. Aby lepiej scharakteryzować tę anomalię - zacytuję znów fragment owej nieopublikowanej pracy klinicysty:
"Istotę zjawiska stanowi częściowy deficyt naturalnych, ludzkich odpowiedzi instynku, tego pierwszego wychwawcy człowieka. Na podłożu tego deficytu, w procesie rozwojowym, wytwarza się korespondujący deficyt uczuciowości wyższej oraz ubogie i zniekształcone pojęcia światopoglądu psychologicznego i społeczno-moralnego. To prowadzi do uczucia obcości w świecie, gdzie dominują ludzie normalni i który stawia im nader trudne wymagania. Buntują się przeciw takiemu społeczeństwu, gdzie się 'wciąż gada o tych głupich', niezrozumiałych teoriach moralnych, aby nimi potępić ich swobodę i radość życia.
Poczucie odmienności rodzi się u nich bardzo wcześnie (...). Podobnie wcześnie pojawia się charakterystyczna zdolność, pewien swoisty rezonans, który ułatwia im wzajemne rozpoznawanie się. Nie tylko tworzą szybko własne siatki więzi wewnątrz społeczeństw, ale także zdają sobie sprawę z tego, że istnieją wszędzie, we wszystkich grupach społecznych i we wszystkich krajach. Znają więc pewne fakty biopsychiczne, z których istnienia przeciętny człowiek nie zdaje sobie sprawy, a których nauka nie wyjaśniła jeszcze dostatecznie i nie spopularyzowała.
Typowych psychopatów spotykamy wszędzie gdzie działa już zło zapoczątkowane, gdzie działa się sprytem i bezwzględnością, i pogardza obyczajem normalnego człowieka. Organizowali czekę, byli i są komendantami, nadzorcami i esesmanami w obozach koncentracyjnych i w obozach zagłady, organizują mafie i handel narkotykami, stanowią główny człon bezpieki. Bywają (...) także pozornie gładkimi a odrażającymi dyplomatami."
Ciekawe jest, że inteligencja psychopatów niewiele ustępuje inteligencji ludzi normalnych. W teście Wechslera (na inteligencję) skala słowna jest u nich zawsze wyższa od czynnościowej. Są więc elokwentni. Brak tylko umysłów najwyższej skali uzdolnień. Ich świat jest zawsze podzielony na "my" i "oni".
Społeczeństwo, w którym władzę sprawują ludzie normalni, potępia psychopatów, podporządkowuje swoim prawom i spycha na margines życia, często przestępczy. Odczuwają to boleśnie, jako rażącą niesprawiedliwość. Dlatego, jak bakterie, aktywnie włączają się we wszelkie ruchy społeczne, a szczególnie takie, które noszą już w sobie patologiczny zaczyn, wprowadzany przez osobowości charakteropatyczne lub działające pod wpływem takich osobowości. Psychopaci znajdują dla siebie wyjątkowe szanse w ruchach rewolucyjnych. Budują sieć patologicznej tkanki i zaczynają naginać sens ruchu do swoich potrzeb. Pociągają za sobą ludzi u których inne deficyty psychiczne osłabiły krytycyzm, a także słabych i przeciętnych.
Ideologia stanowi dla nich nieodzowny pancerz. Im więcej niesie w sobie treści pozytywnych tym dłużej służy jako zewnętrzna forma, podczas gdy wewnętrzną treść ruchu toczy już tajemnicza choroba. Rzeczywistych wyznawców ideologii uznaje się wówczas za odszczepieńców i traktuje jak najgorszych wrogów, bo też w istocie są nimi.
Między omówionym tu społecznym procesem złogennym a przywłaszczoną przez niego ideologią zachodzi podobny stosunek jak między chorobą psychiczną, a systemem towarzyszacych jej urojeń.

A. H. : Jakie widzi Pan środki zaradcze? Jaka powinna być stosowana terapia do usuwania tej dziwnej choroby?

M. W. : Przede wszystkim należałoby mówić o profilaktyce. Już samo stworzenie warunków do prowadzenia nieskrępowanych badań naukowych w tej dziedzinie wymaga pokonania owej bezwładności wiedzy, o której mówiłem na początku naszej rozmowy. Nie jest to sprawa łatwa. Oprócz oporu wielu specjalistów, który jest zjawiskiem naturalnym, występującym w każdej dziedzinie wiedzy jako reakcja na fundamentalne koncepcje rozwojowe, należy również przekroczyć zdroworozsądkową postawę społeczną - na rzecz postawy obiektywnej, trudnej do zaakceptowania przez wielu ludzi.
Warto także wspomnieć o zarzutach, jakie wysuwa się przeciw takim badaniom. Mówi się mianowicie, że zmierzają one do ograniczania wolności osobistej, stwarzając możliwość przypinania ludziom etykietek. Takie niebezpieczeństwo oczywiście istnieje. Wystarczy wspomnieć, że psychiatrię w Związku Sowieckim zorientowano prawie wyłącznie na zwalczanie opozycji politycznej. Jednakże prawdopodobnie najskuteczniejszą terapią przeciw społecznym skutkom działania procesów złogennych będzie w przyszłości samo rozpowszechnianie wiedzy w tym zakresie, głównie w trakcie wychowania i kształcenia młodzieży. Uodpornienie tą drogą ludzi na fascynatorskie wpływy złogenne może działać jak uzdrawiający antybiotyk i dezintegrować, rozbijać społeczne struktury zła.
Zrozumienie tego makroskopowego zjawiska zła, które rozprzestrzeniło się na wielkiej części globu, a właściwie nęka wszystkich, gdyż infekuje resztę - nie wydaje się możliwe wyłącznie w obszarze pojęć zdroworozsądkowych i przy pomocy języka naturalnego. Leży bowiem poza zasięgiem stosowalności tego języka, podobnie jak budowa atomu leży poza zasięgiem geometrii euklidesowej. To jest także tajemnica potegi i nieuleczalności ustroju komunistycznego, jak również słabości demokracji, gdyż demokracja opiera się wyłącznie na afirmacji pojęć zawartych w języku naturalnym.
Opieka nad osobami, które zostały dotknięte złogennymi ubytkami psychicznymi, wymaga oddzielnych, rozległych badań. W każdym jednak razie powinna być nacechowana troską i - nie waham się powiedzieć - miłością. Należy postępować w taki sposób, aby eliminować negatywne skutki ich działania, a równocześnie unikać represji pochodzących z oburzenia moralnego.
Autorzy omawianych tu badań utrzymują, że moralne oburzanie się nie tylko nie prowadzi do przyczynowego przeciwstawienia się złu, ale wrecz przeciwnie: do moralizującej interpretacji przejawów patologicznych, do emocjonalnego zaangażowania, które rodzi żądzę karania i mściwe uczucia, wiodące z kolei do nowego zła.
Chciałbym jeszcze zauważyć, że niemożliwe jest przyczynowe, a więc skuteczne eliminowanie społecznych struktur zła, bez wyraźnego oddzielenia ideologii od ukrywającej się pod jej osłoną choroby. Jeżeli chcemy zrozumieć zjawisko w jego procesie historycznym, a następnie umiejętnie, przyczynowo przeciwstawić się jemu - najpierw trzeba wyróżnić te jego dwa człony.
Mówienie że jakaś ideologia jest fałszywa lub prawdziwa wynika więc z uproszczenia i jest z tego punktu widzenia niesłuszne. Atakowanie ideologii jedynie wzmacnia proces chorobowy. Zwalczanie ideologii odnosi podobny skutek jak bezpośrednia deziluzja obrazów imaginacyjnych u psychicznie chorego: nie łagodzi a raczej zaostrza proces chorobowy. Treść ideologii jest w tym przypadku sprawą drugorzędną, tak jak nieistotny jest rodzaj iluzji psychicznie chorego, chociaż ludzie, a czasem nawet lekarze, na podstawie treści iluzji utrzymują, że ktoś zachorowł na tę samą chorobę na tle seksualnym, religijnym, albo politycznym. Zafascynowanie treścią ideologii - co zwykle zachodzi w sferze zdroworozsądkowego myślenia - przesłania więc rzeczywiste przyczyny procesu chorobowego.
Istotnym krokiem terapeutycznym jest pozbawienie tej choroby jej oparcia ideologicznego, co należałoby osiągnąć odfiltrowując pozytywne treści ideologii i w miarę możliwości uwzględniając je w procesie rozwojowym społeczeństw.
Chciałbym zakończyć akcentem optymistycznym, wyrażającym niezmienność natury ludzkiej, ukształtowanej w oparciu o instynkt i zdolność myślenia, przekazane w drodze filogenezy pokoleń. Powtórzę więc powiedzenie owego psychologa-klinicysty:
"Gdyby władza, złożona z samych osobników, którzy nie rozróżniają kolorów czerwonych i zielonych, chciała zmusić całe społeczeństwo, aby przestało odróżniać pomidory dojrzałe, czerwone od zielonych - wówczas wielu obywateli, pod okiem srogich nadzorców, byłoby skłonnych jeść zielone pomidory. Po odejściu zaś przedstawicieli takiej władzy - zakropiliby jednym głębszym, a potem zrobiliby sałatkę z dobrze dojrzałych pomidorów."

A. H.: Dziękuję za tę ciekawą rozmowę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marian Wasilewski dnia Nie 21:25, 18 Gru 2005, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Nie 14:13, 04 Gru 2005    Temat postu:

Absolut jak sama nazwa wskazuje kojarzy mi się z absolutnie wszystkim a Duch nie jest wszystkiem nie jest np. materią. to zindywidualizowana świadomość Pierwotnego Żródła.
I owszem przytoczona przez ciebie teoria ma jakieś logiczny ciąg nie mniej dla mnie, laika w tych greckich filozofiach jest sporo niejasności.
łatwiej by było gdybyć stosował pojęcia i nazewnictwo takie jak np. Wingmakers, spróbujmy więc.
A więc Duch to Absolut
2) Pirwotne Źródło to przejawienie Ducha - Absolutu
Obrazowo: upraszczając Ja- Zbyszek jestem Absolutem jeżeli trwam w bezruchu, natomiast każda moja myśl, ruch lub czyn to juz Pierwotne Żródło?
Pierwotne Źródło wydziela ze siebie ŚK czyli Inteligencje Pierwotnego Żródła
Nie bardzo wiem jednak co mogłoby odpowiadać PE Może Stwórcy Skrzydeł?
Monada to chyba byłaby Indywidualna Świadomość Istoty

Cytat: Dąży jednak do wyzwolenia rozwijając i łącząc swoją formę z innymi formami." Jakie łączenie masz na myśli?
Cytat " Rodzi się życie i kreuje się samoświadomość, w tym także ludzka samoświadomość. Problem w tym, że życie można stworzyć niejako sztucznie bez udziału Ducha jako bioroboty. Stąd wniosek, że zycie nie jest pochodną ani zależną Monady. Oboje istnieją niezależnie.
Cytat: "Na tej drodze rozwoju Monady odzyskują swą doskonałość i w procesie egregorycznym łączą się w jednościową postać Boga Osobowego, władającego wiedzą i doświadczeniem materialnym. "
Czy mógłbyś to rozwinąć? Wynika z tego, że najpierw powstaje monada indywidualna a potem zbiorcza-czy tak. Wszystkie żródła filozoficzne, która zna podają kolejność odwrotną. Co masz na myśli pod procesem Egregorycznym?
Poniżej podaję jak to wygląda w mitologii Wingmakers w/g mojego jej rozumienia
P L A N E K S P L O R A C J I W S Z E C H Ś W I A T A
Pierwotne Źródło (Bóg, absolut, wszechświat)
Inteligencja P. Źródła (wydzielona część P. Źródła)
Duchowa esencja Inteligencji P. Źródła (wydzielona część I. P. Źródła)
Świadomość Indywidualna – (zbiorczo) wyodrębniona i prowadzona przez Nawigatora Całości, część Esencji Duchowej
Istota – (Dusza) miniatura P. Źródła, jego część i jednocześnie całość (zamieszkuje wszystkie ciała fizyczne (instrumenty), przez które doświadcza stworzenia
Świadomość Istoty -„JAM JEST”– (Duch) wydzielona z i przez P. Źródło w formie cząsteczek światła (fotonów) w oddzieleniu od P. Źródła. Jest nieomylnym obserwatorem, doświadcza i scala doświadczenia wszystkich ciał fizycznych, w których istnieje a które dają jej poczucie prawa i niezależności działania od P. Źródło
Uwaga: Poczucie niezależności jest główną częścią planu tworzenia wszechświata.
Świetlne ciało – pierwsze ciało (instrument) fizyczne, stworzone podobnie jak Świadomość Istoty z i przez P. Żródło z cząsteczek światła (fotonów) tyle, że zagęszczonych, które uzyskawszy oddzielenie zaczęły samodzielnie zasiedlać Wszechświat z wyjątkiem jego krańców, gdzie z powodu dużej gęstości wibracji czas uległ spowolnieniu zwiększając odległości prawie w nieskończoność. To spowodowało, że ich celem stało się skonstruowanie „pojazdu” (instrumentu, ciała) dla zindywidualizowanej świadomości by w ten sposób mogła badać najdalsze krańce tworzonego Wszechświata (niczym nurek dno oceanu w skafandrze). P. Źródło mogło odczuwać, postrzegać te najdalsze światy ale nie mogło ich badać. Tym pierwszym instrumentem (kreacją, pojazdem, skafandrem), który mieścił zindywidualizowaną świadomość Istoty, byli „Stwórcy Skrzydeł”
Stwórcy Skrzydeł, jako projektanci stworzyli ciało (instrument) ludzkie w całym Wszechświecie w różnych odmianach. Zindywidualizowana Świadomość każdego z nas żyje równocześnie w różnych światach, na różnych platformach, nie potrafi jednak tego przekazać do świadomego fizycznego umysłu. Częstotliwość wibracji światów fizycznego stworzenia jest tak spowolniona, że cząsteczki „krzepną”, scalają się w grupy przedmiotów. Czas spowalnia do następujących po sobie układów (żyć, istnień fizycznych), co pozwala Świadomości Istoty badać jednocześnie od 100 do 1000 światów w pojedynczych życiach (ramach), dając złudzenie postrzegania przeszłości i przyszłości (przeszłych i przyszłych żyć, wcieleń). Jesteśmy nieśmiertelną świetlną świadomością P. Źródła (częścią Boga). Urodziliśmy się z niej. Nie możemy jej odrzucić. Jesteśmy tym samym co P. Źródło. Jesteśmy Bogiem. Wewnątrz nie mamy żadnych wątpliwości co do tego. Ale dlaczego zostaliśmy oddzieleni od P. Źródła?
Cały Wszechświat został stworzony aby go doświadczać ale nie w sensie fizycznego poznania lecz emocjonalnego odczuwania, w celu uczenia się i wyrażania mądrości. Początek istnienia każdego z nas to bezkształtna Świadomość Istoty. Oddzieliliśmy się od swego Pierwotnego Źródła – Boga, aby indywidualnie wyrazić siebie. Wybraliśmy świat 3-wymiarowy aby móc stworzyć każdą okoliczność przeszkodę możliwą do wymyślenia naszym fizycznym umysłem na drodze ponownego połączenia z Pierwotnym Źródłem.


Co do mitologii oczywiście masz rację.
Nie napisałem, że jestem chrześcijaninem lecz, że wychowałem się w tradycji chrześcijańskiej. W kościele natomiast pojawiam sie jedynie z okazjo Chrztu, Ślubu czy śmierci a więc tradycji.
Iowszem słyszałem coś o tym, że historia życia Jezusa zostało zaczerpnięta z jakiś wcześniejszych Egipskich mitów. To nie istotne jak w szczegółach wyglądało jego życie. Istotne sa jego nauki i tożsamość duchowego nauczyciela nawołującego do jedności w Bogu. Przy czym podpieram nie tyle przekazami Biblii co wewnętrznym prowadzeniem. Do Jezusa przekonuje mnie nie tyle chrześcijańska ewangelia co książka "W poszukiwaniu prawdziwego Jezusa" gdzie autor-Hindus opisuje życie Jezusa po ukrzyżowaniu w rejonie Indii Kaszmiru Tybetu, znanego tam pod imieniem Isa.
Mylisz się również jeżeli twierdzisz, że informacje podane przez Sithina na podstawie odczytanych tabliczek z Sumeru (a nie jego przekazy, jak piszesz) nie mają potwierdzenia w nauce a szczególnie w Archeologii nie mówiąc o świętych księgach i podaniach wszystkich starożytnych kultur. Trudno wyrobić sobie prawdziwy obraz na podstawie czyichś subiektywnych ocen. Powinieneś więc je jednak przeczytać. Polecam również książkę o wyzywającym tytule "Ręce precz od tej książki"
Scalenie (połaczenie) poćwiartowanego ciała świadczy tylko o zdolnościach i możliwościach tworzenia życia przez naszych Bogów-stwórców z planety Nibiru, a potem wiązania czy zachęcenia, przekonania Duszę aby zamieszkała (zasiedlił) utworzone ciało (przewoźnika dusz).
Poćwiartowane ciało to tylko ludzka powłoka, pojazd. Nasi Filipińscy Halerzy również potrafią poćwiartować ciało i na powrót je "posklejać" w trakcie swoich beskrwawych operacji gołymi rękoma.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piramidion dnia Nie 18:39, 04 Gru 2005, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piramidion
Poszukujący Drogi
Poszukujący Drogi



Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Nie 14:25, 04 Gru 2005    Temat postu:

Jeżeli chodzi o tą drugą Twoją wypowiedź o Twoim rozumieniu zła to jest ona interesująca z naukowego punku widzenia psychiki człowika, jest tylko jedną z przyczyn, którą ezoterycy nazywają myślokształtami Wprowadzasz mnie tym w pewien dylemat. Z jednej strony mówisz o Monadach o duchowych źródłach naszego istnienia a z drugiej czysto naukowe podejście przyczyn zła. Nie wiem jak to łaczysz?! Wskazuje to na wielką uniwersalność i elastyczność, gratulacje.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piramidion dnia Nie 18:49, 04 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Ryty tybetanskie Strona Główna -> Moje przemyślenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin