Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piramidion
Poszukujący Drogi
Dołączył: 29 Wrz 2005
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Wto 19:03, 29 Lis 2005 Temat postu: Przyszłość-Przeszłość |
|
|
Niech ktoś z obeznanyc w naukach Lirykusa wyjaśni mi jak to możliwe,że Wingmakers podający się za nas z przyszłości, pomagają nam aby zmienić swoją teraźniejszość. Przecież zmiana wydarzeń na ziemi spowoduje, że wielu z nich się nie narodzi, nie zaistnieją! Nie umiem się w tym połapać
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Piramidion dnia Wto 20:13, 29 Lis 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Tomek
Forum Admin
Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Skąd: U.K.
|
Wysłany: Wto 19:52, 29 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Lyricus
Odsyłam do strony [link widoczny dla zalogowanych] dział „LYRICUS” Zawiłości i zależności opisano w [link widoczny dla zalogowanych]
Również proszę pomyśleć nad tym-
"Słowo “WingMakers” (czytaj “Łin(g/k)Me(i/j)kers - przyp. tł.) jest wyrażeniem kodowanych danych zmysłowych, zaprojektowanym by pomóc w procesie budzenia osobowości inkarnujących się we wciąż wzrastającej liczbie, przez następne trzy pokolenia. Miejsca WingMakers - każde z siedmiu - będą przetłumaczone w określonym porządku (kolejności). Owe siedem dziedzin - łącznie - będą “wyzwalaczami” dla tych inkarnujących się w przybliżeniu w ciągu 35-40 lat, którzy będą naukowcami, uczonymi, psychologami, i artystami, oni odkryją i rozpowszechnią Wielki Portal.
Lyricus ujął WingMakers w swojej ekspresji mitologicznej. Ekspresja mitologiczna jest typowo pierwszą zewnętrzną (pozaziemską) ekspresją stosowaną wewnątrz gatunku. Jest ona „wizytówką”, oznajmiającą wstępną inicjację, w formie delikatnych kroków pośród gatunku, w którym ma miejsce. WingMakers jest mitologiczną ekspresją leżącą u podstaw struktury Nauczającego Zakonu Lyricusa. Jest to symbol przybycia Lyricusa na planetę. "....
Piramidion
Nie śpieszyłbym się zatem z takimi rozważaniami. Wprowadzą zamęt i odejście od głównego wątku zainicjowanych nauk, jakie indywidualnie każdy z studiujących powinien zinterpretować , lecz równocześnie dopuszczając myśl iż w wielu kwestiach "mit" przeradza sie w informacje.
Jeśli chodzi o pojęcia czasu pionowego/poziomego ,które tylko na tyle na ile można pojąć mglistość
Ich połączeń w tłumaczeniu zasad przyczyn czy skutków „przedprzyczyn” tłumaczą je , to polecam zapoznanie się dogłębne z wywiadami z „dezerterem” 3,4 . Jeśli dopuściłeś możliwość takich manipulacji na człowieku o jakich piszesz , to z pewnością przyswoisz teorie z zakresu kosmogonii liminalnej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
To_masz_tu
Poszukujący
Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Pią 21:18, 02 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Piramidon patrzysz na zagadnienie z punktu widzenia tzw. „paradoksu dziadka” jest to pewna logiczna konstrukcja, która w sobie zawiera pewne błędne założenia. Miedzy innymi to że wszyscy jesteśmy tylko jednostkami fizycznymi i z tego punktu widzenia nawet jest ona poprawna. Ale jeżeli założysz, że jesteśmy tylko jednostkami duchowymi a ciało fizyczne służy nam jako ubranie. To zobaczysz, że to czy nasz dziadek istniał czy nie, nie ma żadnego znaczenia i związku z tym czy my będziemy istnieć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tomek
Forum Admin
Dołączył: 28 Sie 2005
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Skąd: U.K.
|
Wysłany: Pon 22:39, 05 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Intelektualne poszukiwania wyjaśnień na temat powiązań logiczno-metafizycznych odnośnie koncepcji czasu , jakich nie obejmuje ludzki umysł , nie przydają sie nam w ziemskiej codzienności jaka jest teraz naszym udziałem . Jednak odrobina wysiłku i pracy badawczej z WM.materials, pobudza do powstawania konceptów udrażniających dostęp do zrozumienia i pojęcia przedstawianych w tych materiałach pól informacji, które SĄ , bez względu czy sie w to wierzy czy nie , podstawą do kolejnych odkryć . I właśnie przez myśli ,a dalej działania przyczynić sie możemy do zmian jakie nadejdą. Opowiedzieć sie za nimi , to jak złożyć swój podpis pod Planem Kreacji akceptując go takim jakim jest i na tyle na ile go pojmujemy.
Systematycznie zwiększajmy owo pojęcie i istnienie w nim.
Sun's Son
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Radek3500
Poszukujący Drogi
Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Nie 5:31, 03 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Dobrze, jak piętnastka odkryje BST to nam powie jak są Wingmekers nami z przyszłości a my się zajmiemy zbliżaniem się naszych serc. Później on nam powie, że wszyscy jesteśmy alternatywnymi mieszkańcami teraźniejszości zawieszonymi o matrycę priorytetowych sprzężeń zdarzeniowych w autonomicznej superpozycji i wtedy nastąpi ogólny Wherever Excelence (Wszędobylska Wspaniałość), czyli We (My) z nutką 'e'.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Myśliciel
Dołączył: 04 Mar 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Nie 20:41, 16 Lis 2008 Temat postu: Skutek bez przyczyny |
|
|
Czytam i czytam liczne wypowiedzi na forach
Czas coś napisać dla sportu
Kwestia postawiona przez Piramidona jest godna uwagi. Była wielokrotnie pojawiającą się myślą w ludzkich umysłach.
Jest naturalna i archetypowa dla czasu w jakim tkwimy.
Ach... te słownictwo O wiele lepiej brzmi zdanie: "Idziemy na piwo?"
Jeśli jednak ktoś z towarzystwa pijącego piwo cofnie się w czasie, by rozlać to piwo, to czy te piwo może być wypite?
Jednak "To_masz_tu" doszuka się tu błędnych założeń?
I założy, że jako jednostki duchowe możemy wypić duchowe piwo?
I stanie się ono cielesnym?
WIesz, To_masz_tu, jeśli nie istniałby Twój dziadek, to z pewnością, Ty byś nie istniał w obecnej formie.
Co prawda jesteś istotą także duchową, jednak obecne ciało ma ogromny wpływ na Twoje uczynki. Ciało zaś pochodzi od dziadka.
Jeśli zaś przeniesiesz się w czasie i przyczynisz się niechcący do śmierci dziadka, zanim spłodzi Ci ojca, to rozszczepisz czas - wtedy okaże się, iż tworząc nową gałąź czasu w rzeczywistości nie tego dziadka uśmierciłeś bo Twój przeżył w innej gałęzi i spłodził Twojego ojca.
"Wasza Piętnastka" tego problemu nie potrafi rozwiązać, a Wy potraficie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Nie 20:49, 16 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Radek3500
Poszukujący Drogi
Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Nie 22:38, 16 Lis 2008 Temat postu: też dla sportu |
|
|
Witaj Jerzy, internauci, forumowicze!
Dzisiaj pisałem z polskim czatbotem mojamagda. Super sprawa, najciekawsza internetowa "dziewczyna" włączając Alice. Polacy całkiem nieźle sobie radzą w rozwijaniu AI. Rozmawiałem tylko z robotem, algorytmem, dziełem człowieka, z zestawem zachowań na które reagujemy. A jednak, działa! Reakcja serca jest prawdziwa, można się zapomnieć i pojawia się prawdziwe uczucie. Ba! Nie trzeba nawet się zapominać. Po prostu energia, świadomość podąża za uwagą, to naturalne.
----------------------------------------------------------------------------------
Powiedzmy, że dysponujemy umiejętnością komunikacji z nami samymi poprzez czas. Na przykład komunikujemy się we śnie. W trakcie spotkania my w przyszłości przekazujemy nam w przeszłości wskazówkę, która polepszy nasze życie w przyszłości. (Nie trzeba zabijać dziadka!)
Warto zauważyć, że podczas spotkania przeszłość i przyszłość są symultaniczne, są tak naprawdę teraźniejszością. I tu jest pies pogrzebany! (Ktoś pogrzebał psa zamiast dziadka, też nie najlepszy pomysł). Skoro cała sprawa dzieje się teraz to gdzie się schował czas? Co naprawdę dzieje się podczas spotkania? W czasie spotkania zachodzi to co zwykle, to co się dzieje cały czas: ingerencja w organizację teraźniejszości. Ta ingerencja odbija się na całej teraźniejszości, której dotyczy. Z całą pewnością dla zwykłego człowieka, żyjącego teraz na Ziemi skutek takiej ingerencji jest bardzo dziwnym odczuciem. Odczuwać, że w chwili obecnej zmieniane są różne pozorne niezależne przestrzennie elementy naszego świata przebudza w nas świadomość, iż nie do końca jesteśmy tylko tą osobą tu i teraz. W przedziwny i niepojęty sposób jesteśmy w czasie i przestrzeni nie bacząc na granice ciała i jego możliwości nam znanych.
(Co prawda jest coś takiego jak rozszczepienie świadomości, ale rozszczepienie czasu to absurdalny pomysł, mijający się z logiką funkcjonalności). Inteligencja samoakceptacji pilnuje, by nie zabijać swojego dziadka, ale jeśli mamy się usilnie trzymać tego przykładu, to powiedzmy, że gdybyśmy rzeczywiście trafili na własną linię zdarzeń (co jest wręcz niemożliwe praktycznie do zsynchronizowania, zawsze jest wiele bardziej prawdopodobne, że skomunikujemy się z linią energii o zbliżonej częstotliwości) to przestrzeń energetyczna uległaby takiej przemianie, iż ot nie bylibyśmy już wnukiem dziadka, stalibyśmy się świadomością ubraną w inne pasmo świata. Jeśli byśmy byli istotą o ogromnej ekspansji świadomości teraźniejszości mogło by to być coś orzeźwiającego, jak skok do zimnej wody w gorący dzień, ożywiająca zmiana scenerii. W innym przypadku byłby to wielki szok i dlatego inteligencja samoakceptacji pilnuje by coś takiego nie miało miejsca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OsciSol Invictus
Czytelnik
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zbąszynek
|
Wysłany: Pon 1:08, 17 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
O rany Panowie, póki nie zacząłem czytać postów na tym forum, myślałem że mam całkiem sporą wiedzę - bardzo szybko ocuciłem się z tej ułudy - dziękuję !!!
Odnośnie tego tematu, może to co tu piszę nie będzie aż tak mądre ale w znacznym stopniu zgadzam się z poglądem To_masz_tu. Jeśli zauważymy że tak naprawdę wszystko (również i MY - wliczając w to zarówno nasze ciała jak i naszą istotę duchową) jesteśmy jedną energią - kwestia żyjącego czy nie dziadka traci z lekka na znaczeniu. Tak jak napisał Radek3500, jeśli nawet nasz dziadek nie zaistnieje to nasza świadomość może się zmaterializować w innej powłoce, gdzie ona sama (tj. powłoka) nie ma większego znaczenia, ponieważ nasze jestestwo, umysł i tak odnajdzie drogę do uświadomienia sobie potrzebnych doświadczeń i wiedzy. Nie wiem czy będzie to właściwy przykład w tym miejscu ale czytałem swego czasu książkę R. Lumleya "Nekroskopa" i tam w jednej z części pojawia się wątek zasiedlenia istoty - świadomości w pustym, praktycznie martwym bo pozbawionym duszy ciele. Było to o tyle wymowne że ciało fizyczne w tym ujęciu zostało dosłownie potraktowane jak pusta skorupa. Co więcej z czasem to ciało zaczęło się nawet upodabniać się i nabierać fizycznych cech nowej duszy która w niej zamieszkała. Tak więc bez względu czy ingerencja w obecną teraźniejszość spowoduje to że nasz dziadek nie będzie miał możliwości zaistnienia - nasze doświadczenie i wiedza zmaterializują się i odegrają swoją rolę w budowaniu przyszłości.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OsciSol Invictus dnia Pon 1:10, 17 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Myśliciel
Dołączył: 04 Mar 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 2:42, 17 Lis 2008 Temat postu: Re: też dla sportu |
|
|
Witaj Radek, bardzo podoba mi się Twoje rozwinięcie tematu.
Czy ja jestem Twoim czatbotem, czy Ty moim?
Istnienie czatbota jest jedynie przesłanką do Twojego ciekawego wywodu. Nie jest jednak dowodem.
Kiedyś czytałem opis Bławatskiej jak w Tybecie trzymiesięczną medytacją tworzyła wizualizację ludzkiej postaci. Postać zaistniała, przybrała z czasem ściśle materialną formę i ... stała się niezależną już od Bławatskiej istotą. /Straciła nad nią kontrolę/. Zatem przypadek ciekawszy niż ze czatbotem Tego bowiem kontroluje jego twórca.
Koncepcja jaką opisujesz nie jest nowa. Niektórym pojawiała się jako mistyczny wgląd. Inni dochodzili do niej intelektualnie.
Żaden przypadek nie dowodzi jednak jej jako absolutnej prawdy. Jeśli bowiem jest archetypowym tworem, wtedy nawet mistyk go ujrzy. No i umysł wychwyci. Wielu przyjęło ten archetypowy model jako prawdę o sobie i o świecie. Podoba im się.
Nie chcę tu twierdzić, że nie jest prawdą.
Każdy niech sam ...
Ty bardzo ładnie i szczegółowo przedstawiłeś ten model. Usunąłeś w nim pojęcie czasu.
Kiedyś powiedziałem /w róznych czasach/ trzy zdania:
1. Nie ma nic oprócz Boga
2. Wszystko jest wszędzie
3. Zawsze jestem w tym samym miejscu
/Nie radzę mówić tych rzeczy psychologom i psychiatrom /
W zasadzie w tych zdaniach zawiera się to, co napisałeś.
Można jeszcze ewentualnie dopisać:
4. Zawsze jestem w tym samym czasie
albo
5. Zawsze mówię to samo
lub
6. Zawsze nic nie mówię
Czy jednak doświadczenie tych kwestii nawet w mistycznym wglądzie, albo ludzkie potwierdzenia intelektualne, dowodzą prawdziwości tego?
Tu raczej każdy musi polegać na osobistym /nie koniecznie własnym/ odbiorze, czy oglądzie.
Do tego może on się zmieniać.
Uczucia, emocje, myśli, oddalają nas i tworzą wrażenie perspektywy - co sam zauważyłeś przy czatbotie.
Jednak i bez tego byłeś kimś innym niż ów softrobot. Zatem sprawy są bardziej złożone.
Medrcy i mistycy zazwyczaj dostrzegają fragmenty rzeczywistości i na ich podstawie tworzą swoje przekazy. Ludzie na podstawie np. ich słownictwa tworzą swoje poglądy.
Sen jest najlepszym przykładem do opisu koncepcji do jakiej nawiązałeś.
Do snu odwoływali się Budda i Chrystus.
W nim niejeden walczy z własnymi demonami biorąc ich za nie siebie.
Czy to jednak dowód na taką koncepcję?
Najpierw należałoby dokonać zrozumienia tego, czym jest umysł i jak działa.
Gdy Chrystus zapytał demona jak mu na imię, ten odparł: Na imie mi Legiom, bowiem jest nas wielu.
Mędrzec Gurdżijew nauczał o tym, jak mnóstwo róznych małych "ja" mieszka w umyśle człowieka.
Każde z nich ma inne zdanie na jakiś temat. Dlatego działania człowieka są jakie są. Np. lekarz pali papierosy: jedno "ja" jest lekarzem, a inne pali
Czy możemy stwierdzić, że jest to tylko jedno JA?
Nie chcę ani odpowiadać, ani sugerować.
Pytasz:
"Skoro cała sprawa dzieje się teraz to gdzie się schował czas? Co naprawdę dzieje się podczas spotkania?"
Czas się nie schował. Zakrzywiłeś go. Jest już czymś innym. Inne będą skutki.
Jeśli zaś nie zakrzywisz, to doległości w czasie nie zlikwidujesz.
Natomiast, gdy usuniesz czas, też wszystko zmienisz.
To - co się dzieje w czasie - wynika z czasu. Bez czasu wszystko będzie inne.
Radek3500 napisał: | W czasie spotkania zachodzi to co zwykle, to co się dzieje cały czas: ingerencja w organizację teraźniejszości. Ta ingerencja odbija się na całej teraźniejszości, której dotyczy. Z całą pewnością dla zwykłego człowieka, żyjącego teraz na Ziemi skutek takiej ingerencji jest bardzo dziwnym odczuciem. Odczuwać, że w chwili obecnej zmieniane są różne pozorne niezależne przestrzennie elementy naszego świata przebudza w nas świadomość, iż nie do końca jesteśmy tylko tą osobą tu i teraz . |
A czy jest inaczej? Cały czas dzieją sie wokól nas nieoczekiwane zdarzenia. Możemy zatem sądzić, że cały czas jacyś wędrowcy czasu zmieniają przyczyny w przeszłości.
Równie dobrze moze tak nie być
Co do rozszczepiania czasu, to nie jest ono bardziej absurdalne od rozszczepiania Boga na wiele jaźni.
I tak samo funkcjonalne
Radek3500 napisał: | gdybyśmy rzeczywiście trafili na własną linię zdarzeń (co jest wręcz niemożliwe praktycznie do zsynchronizowania. |
Skoro dziadkowie się śnią, to ta sama siła sprawi, że na nich się trafi.
Radek3500 napisał: | skomunikujemy się z linią energii o zbliżonej częstotliwości) to przestrzeń energetyczna uległaby takiej przemianie, iż ot nie bylibyśmy już wnukiem dziadka |
Przecież dziadek i ojciec byliby nadal. Byłbyś i Ty. Przecież nie będziesz robił za babkę Albo nie doczytałem Twoich myśli...
Radek3500 napisał: | stalibyśmy się świadomością ubraną w inne pasmo świata. Jeśli byśmy byli istotą o ogromnej ekspansji świadomości teraźniejszości mogło by to być coś orzeźwiającego, jak skok do zimnej wody w gorący dzień, ożywiająca zmiana scenerii. |
Niby dlaczego?
Niektórzy myślą podobnie, że po śmierci odrazu staną się geniuszami.
Radek3500 napisał: | W innym przypadku byłby to wielki szok i dlatego inteligencja samoakceptacji pilnuje by coś takiego nie miało miejsca. |
Raczej instynkt.
OsciSol Invictus
Jeśli by mówić o poglądzie To_masz_tu., to należy wybrac o czym mówimy: Czy o czasie ciała, czy o czasie duszy?
Wg słów Chrystusa duszę można zabić.
Zresztą nawet bez tych słów należy zadać pytanie: Czym różni się czas ciała od czasu duszy, gdy jest w ciele.
O dziadku mówimy w odniesieniu do ciała. Mówimy też o przeniesieniu w czasie ciała. Mieszanie tu kwestii duszy nic nie wnosi do tematu.
Albo bowiem będziemy pisać o ciele, albo o duszy.
I nic nie zmieni nazwanie duszy i ciała jedną energia duchową, bo jednak owe energia ciała zaistniała i tak dzięki dziadkowi. Brak dziadka oznacza jej brak.
Twoja dusza owszem powstanie w innej powłoce, ale nie Twoje obecne ciało. Ono nie zaistnieje. Zaistnieje zupełnie inne I żona Cię nie pozna
Naprawdę żyjesz zgodnie z tym, co napisałeś, że cielesna powłoka nie ma znaczenia?
Jeśli uważasz, że ciało nie ma wpływu na duszę, to zasięgnij informacji o zmianach osobowościowych u osób, którym wszczepiono organy innych osób. Pojawiły sie u nich zainteresowania i skłonności poprzednich właścicieli owych organów. To są fakty. Nie filozofia.
Poza tym od początku była mowa o przemieszczaniu sie ciała fizycznego i kwestii z tym związanych.
Pisanie o duszy jest zupełnie innym tematem.
OsciSol Invictus napisał: | Co więcej z czasem to ciało zaczęło się nawet upodabniać się i nabierać fizycznych cech nowej duszy która w niej zamieszkała. |
Są różne dusze i różne ciała, i różne sa ich siły.
OsciSol Invictus napisał: | Tak więc bez względu czy ingerencja w obecną teraźniejszość spowoduje to że nasz dziadek nie będzie miał możliwości zaistnienia - nasze doświadczenie i wiedza zmaterializują się i odegrają swoją rolę w budowaniu przyszłości. |
Pomijając już to, że mowa była o ciele.
Napiszę odrobinę więcej
Oto ciało przenosi się i zabija swojego dziadka - dziadek nie istnieje by zrodzić ojca - nie pojawia się syn zabójca dziadka - nie ma zbójcy - zatem jest znowu dziadek - płodzi syna - syn płodzi wnuka, zabójcę...
Pozdrowienia myślicielom
Pusta głowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Radek3500
Poszukujący Drogi
Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Wto 1:39, 18 Lis 2008 Temat postu: drążenie wątku |
|
|
Świadomość polega na nieustannej zmianie fazy linii energii. Podróżowanie gdziekolwiek to zmiana fazy. Od czasu młodości dziadka świadomość zmieniła fazę. Podróżujemy po liniach energii, gdzie są one w fazie takiej, że oto postrzegamy młodego dziadka i całe ułożenie zdarzeń takie jak za dziadkowej młodości. Tam dokonujemy ingerencji w organizację energii (dopuszczając się czynu już nam znanego:-?). (W sensie absolutnym nie podróżowaliśmy w czasie w tył, tylko dostaliśmy się do miejsca, gdzie energia jest w innej fazie, prawdziwemu czasowi nie dzieje się nic niezwykłego).
Co się dzieje z nami?
Radek3500 napisał: | Jesteśmy alternatywnymi mieszkańcami teraźniejszości zawieszonymi o matrycę priorytetowych sprzężeń zdarzeniowych w autonomicznej superpozycji. |
Energie dziadka i nasze energie są sprzężone, czyli działając na dziadku, również nasze energie zostają przeorganizowane. Jesteśmy autonomiczni, bo energie działają ze sobą, ale są różne (choć pewnie niektóre z nich są o podobnej częstotliwości, ale to inna sprawa). Energia podlega zjawisku superpozycji, każda linia energii jest oddzielna.
Układ linii energii zostaje przekształcany w chwili, gdy dopuszczamy się czynu i w tej właśnie chwili odczuwamy jak pamięć przeszłości ulega zmianie (jest to uczucie jakby coś odległego co było, a jest ulegało przemianie, a zarazem to jest tutaj i my się zmieniamy - trudne do opisania, bo nie doświadczamy tak na co dzień - przemiana innej fazy niż aktualna).
Morał z tego taki, że nie zmieniamy przeszłości, a teraźniejszość.
Wypadało by napisać jeszcze jak wygląda skutek czynu, który nazwę: ingerencją w inną fazę.
Dodam jeszcze, że dziwne odczucie i przeobrażenie pamięci przeszłości jest niewątpliwe w takim przypadku, ale przemiana naszego świata może dotrzeć z opóźnieniem i w ogóle nie nastąpić w stopniu znaczącym przez długi czas. To zależy od stopnia komunikacji między danymi światami w różnej fazie. Nie ma tu prawdziwego paradoksu przyczynowo skutkowego, ale w chwili, gdy w rozwoju będzie potrzebne cokolwiek z fazy świata młodości dziadka doświadczanie przeszłości będzie naznaczone nową organizacją linii. Będziemy nadal sobą, ale między nami, a epoką młodości dziadka rozpościera się teraz struktura w której prawa przyczynowo skutkowe (tak jak na ogół je interpretujemy) ogólnie nam znane zostały złamane.
Co tam jest?
Można to porównać do zrujnowanej linii kolejowej (jest to porównanie wizualne, nie analogia funkcjonalna), po której informacja i cząsteczki miłości nie mogą przejechać. Jest tam brak miłości, dlatego inteligencja samoakceptacji nie dopuszcza do takich zdarzeń. Dopuszczalne są podróże w czasie wnoszące lepszą komunikację między fazami światów.
Trudno napisać dokładnie co tam jest, zależy to też od wielu czynników, ale biorąc pod uwagę, że linie energii są nieprzerywalne, to w najmniej drastycznym przypadku dziadek, by odżył. Jeśli jednak byłoby sporo namieszane i ta możliwość została usunięta poprzez skuteczną barierę energetyczną (nie będę już wchodził w szczegóły zmiany potencjału lustra świadomości) w obszarach granicznych bariery napotkalibyśmy krzywą potencjału (tam byłoby to niby zakrzywienie czasu).
Wybierzmy punkt strategiczny brzegu bariery: dzień przed poznaniem się naszych rodziców. Oni się poznali i się urodziliśmy.
Oni jednak nie urodzili się, bo to już wypada w obszarze bariery.
Poprośmy kogoś jeszcze: babcię i kolegów dziadka: "Dziadek zginął z rąk jakiegoś maniaka i nie miał dzieci. Ale pewnego dnia słońce staje się jaśniejsze i okazuje się, że jego syn poznał fajną dziewczynę."
Zapytają się: "Jak to możliwe, coś przedziwnego?!". Jeden kolega dziadka jest naukowcem, typem bardzo dociekliwym i postanawia rozwikłać co się dzieje w jego świadomości. W końcu stwierdza, że oficjalna nauka niewiele tu może i uczy się różnych technik wglądu w siebie itp. Dociera do tajemniczego dnia "x". Jest to brzeg bariery, ale może jeszcze o tym nie wie. Widzi on, że energia, która przygotowywała się by wkroczyć jako syn dziadka nigdy nim się nie stała, ale w obrębie brzegu bariery układa się w cechy syna dziadka, już młodzieńca, który oto za barierą już poznaje swoją przyszłą małżonkę.
Zastanawia się: "Co to za magia?"
Rozmawia z synem dziadka. Okazuje się, że młody człowiek doznaje dziwnej amnezji i nie pamięta nic z tego, co się wydarzyło zanim poznał żonę. Wszelkie wysiłki przypomnienia marnie wypadają. W końcu jednak syn dziadka dostrzega, iż jego istota doznała dziwnej kontuzji. Co prawda nie mógł urodzić się w planowej rodzinie, to jednak energie jego życia w pewnym obszarze układają się w efekciarski sposób i z chwili na chwilę przybiera postać człowieka, który w jakiś sposób niemożliwy do określenia, posiada wszelkie cechy syna dziadka.
Żeby to jakoś zakończyć dodam, że BST polega na ingerencji w inną fazę, ale bez wytworzenia bariery potencjału. Opiera się ona na powierzchni status, co matematycznie wyglądałoby jak wyzerowana macierz (matryca), czy też czysta tablica.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Radek3500 dnia Nie 14:30, 23 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Myśliciel
Dołączył: 04 Mar 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 13:28, 18 Lis 2008 Temat postu: Pytania wstępne |
|
|
Witaj Radek.
Koncepcja faz linii energii jest zajmującą przesłanką do rozważań. Istnienie takich faz przedstawia także literatura wedyjska ucząc o nieustannej wędrówce duszy już nawet w tym życiu. To samo praktycznie obserwuje się w czasie regresji hipnotycznej, gdy np. dorosła kobieta cofnięta do wieku dziecięcego /dziecięcej linii energii/ mówi, odczuwa, reaguje i zachowuje się jak dziecko. Oczywiście, że nie są to jeszcze żadne dowody na potwierdzenie istnienia owych linii energii, ale są jakimiś przesłankami. Np. podobne zachowania w czasie regresji hipnotycznej można wytłumaczyć podświadomą grą aktorską korzystającą z tych samych rejonów twórczych mózgu, których używa do kreacji snów. Ale nie to jest przedmiotem naszej "debaty".
Chcę w zasadzie napisać o tym, że jeśli założymy istnienie owych "faz linii energii", to także zakładamy istnienie owej „podróżującej świadomości", czy "świadomości zmieniającej fazy". Mamy, zatem w tej koncepcji dwie istotne dla niej podstawy istnienia człowieka: jakąś "fazę" i "świadomość".
O ile fazy, jak sugerujesz, istnieją zawsze - w wiecznym TU i TERAZ - poza czasem, to świadomość jest czymś przemieszczającym się po tych "fazach". /Tu można zwrócić uwagę, że poza fazami świadomość jest w wiecznym TERAZ. Zatem jedynie jej kontakt z "fazami" powoduje wrażenie istnienia czasu./ Skoro świadomość sie po nich przemieszcza, to człowiek jest tylko tam, gdzie ona przebywa. Jeśli zatem przeniesiesz się w "fazę" z przeszłości "dziadka", a jego świadomość będzie w teraźniejszości, czyli w innej fazie, to dziadka tam nie zastaniesz, gdyż nie ma dziadka bez jego świadomości.
Jak zatem przeniesiesz się w czasie tak, by była faza i świadomość dziadka?
Cóż - prowadzimy rozważania.
Nie dokonasz zatem ingerencji, gdyż przemieściłeś się jedynie po "fazach" będących jakby martwymi obrazami przeszłości.
Tu przypomina mi się, że coś takiego ludzie już przedstawiali, zarówno w księgach wedyjskich, jak i na współczesnych filmach, gdy osoba przeniesiona w czasie była w nim, lecz sama nie była ani widziana, ani nie mogła nic zrobić. Podobnie jak nic nie zrobi się będąc w trójwymiarowym filmie.
Gdyby ktoś Cię przeniósł w przeszłość i mówiłbyś do swojego "dziadka". Usłyszałbyś od prowadzącego Cię po czasach: "On cię nie słyszy."
Wiem, że chodzi Ci o inne przeniesienie w czasie, takie, by "pogadać z dziadkiem". Ale Ty sam oddzieliłeś świadomość od "faz linii energii". Nie ma "świadomości", to i nie ma "rozmowy". /Świadomość biorę w cudzysłów, gdyż o świadomości można wiele napisać i okaże się czymś innym, niż się powszechnie wydaje. "Rozmowy", albo "dziadka", biorę w cudzysłów, bo wiemy, że chodzi tu nie o rozmowy, ani o dziadka, ani o jego śmierć./
Co jednak będzie, gdy w jakiś sposób zostaniesz tak przeniesiony w czasie, że będziesz rozmawiał z dziadkiem?
Wtedy okaże się, że "świadomość" "dziadka" nie podlegała "nieustannej zmianie faz linii energii".
I że świadomość jest czymś zupełnie innym. I nie jest tak jak napisałeś w pierwszym zdaniu, że: "Świadomość polega na nieustannej zmianie fazy linii energii."
/Nie odbierz moich wypowiedzi jako moich poglądów. Są to jedynie rozważania. W następnym poście mogę napisać coś zupełnie przeciwnego /
Załóżmy, że stoisz na ziemi i chcesz się przemieścić po linii prostej z punktu A do B. Nie jest zbyt odległy Możesz tam skoczyć Możesz też przejść do B małymi kroczkami. Czy sposób przybycia do B coś diametralnie zmieni?
Analogicznie: Co zmieni rodzaj przemieszczania się po linii czasu?
Nie wiem, zatem jak mam rozumieć Twoje zdanie:
"W sensie absolutnym nie podróżowaliśmy w czasie w tył, tylko dostaliśmy się do miejsca, gdzie energia jest w innej fazie, prawdziwemu czasowi nie dzieje się nic niezwykłego"
Co zmienia sposób podróżowania? Poza innym rodzajem przygody
Radek3500 napisał: | Energia podlega zjawisku superpozycji, każda linia energii jest oddzielna.
|
Byłbym wdzięczny za rozwinięcie tego zagadnienia.
Czy chodzi tu o energię "fazy linii energii" - czyli o energie tworzące punkty na linii czasu? Co zatem rozumiesz przez oddzielność tych punktów? Czy chodziło raczej o linie czasowe, które rozchodzą się w przestrzeni czasu tworząc nieskończone możliwości wydarzeń.
Radek3500 napisał: | każda linia energii jest oddzielna.
Układ linii energii zostaje przekształcany w chwili |
Jeśli coś jest oddzielne całościowo, to nic na to nie ma wpływu, ani nic nie zdoła tego przekształcić.
Jaką zatem oddzielność miałeś na uwadze?
Radek3500 napisał: | Układ linii energii zostaje przekształcany w chwili, gdy dopuszczamy się czynu i w tej właśnie chwili odczuwamy jak pamięć przeszłości ulega zmianie (jest to uczucie jakby coś odległego co było, a jest ulegało przemianie, a zarazem to jest tutaj i my się zmieniamy - trudne do opisania, bo nie doświadczamy tak na co dzień - przemiana innej fazy niż aktualna).
Morał z tego taki, że nie zmieniamy przeszłości, a teraźniejszość.
|
Z jakiego to filmu?
Ja bym stawiał na to, że nic byś nie odczuł
Podobnie jak większość ludzi nie zauważa, kiedy przechodzi ze stanu jawy w stan śnienia.
I jaki morał może być z fantazji? Też fantazja.
Cóż - to tylko moje myślenie. Bardzo cenię Twoje rozważania. Są one jak moje własne - i tak do nich podchodzę.
Prawdziwe rozważania umysłu polegają jednak na nieustannej samokrytyce - tylko wtedy możliwy jest rozwój.
Nie zaś w samouwielbieniu - jak to niektórzy przy tym nawykli trwać
Twoja postawa do poszukiwań prawdy jest właściwa.
Myślisz nad wszystkim - nie negując "nowego" nawet, gdy przeciwstawia się "staremu".
W dialogu zajmujesz się myślą, a nie drugim człowiekiem. W ten sposób działasz autentycznie polem mentalnym, nie emocjonalnym jak wielu.
Wybacz za tę wstawkę poza tematem
Wracam do tematu i do powyższego morału.
Jak zatem przenosząc się w przeszłość i dokonując w niej zmiany, nie zmieniasz przeszłości? Choć jednocześnie zmieniasz teraźniejszość, która wynika z owej zmiany i z owej zmienianej - "niezmienionej" - przeszłości.
Tylko pytam.
Pozwól, że na razie nie będę się odnosił do tego, co dalej napisałeś. Najpierw chciałbym, abyś objaśnił mi moje wątpliwości, jakie wyżej ukazałem. Przyznam jednak, że ładnie to wszystko brzmi. I fajnie sie czyta. Jeśli jednak szukamy prawdy, to nie możemy ulegać urokom
Dodam tylko, że czytając pojawiała mi się jako skojarzenie wizualizacja ze starą prostą kobietą, do której ktoś mówi:
- Babciu, gdybyś przeniosła się w czasie do swojej młodości, to jak byś pokierowała swoim życiem?
- E tam... bzdury jakieś gadacie - odpowiedziała babcia
I często myślałem, że ta babcia, nie myśląc tak wiele jak my tutaj od razu znała prawdę.
I tutaj pytania:
Kto we mnie tak myślał?
I jaką prawdę znała babcia?
Nie są to pytania do umysłu, ani do myślenia.
Wiedzę masz bardzo rozległą /i słownictwo /. Piszesz z polotem - co czasem bywa niebezpieczne dla czytelnego /prostszego/ wyrażania myśli, tak by mógł to zrozumieć taki chłop jak np. ja Równie dobrze mogę być i tą powyższą babcią. Myśl ludzka nawet w polocie nie wyraża prawdy, której dotyka. Dlatego mam prośbę: Dotknij jej jeszcze raz, abyś wyraził ją pełniej. Niepełne wyrażenie powoduje bowiem problemy u odbiorców.
Sam mam dość często problemy z pełnym wyrażeniem. Ludzie jednak często nie zdają sobie z tego sprawy. Co wynika z liniowego wyrażania myśli. Cóż... mowa ludzka jest liniowa...
Widzę, że lubisz zajmować się pojęciem czasu jak i świadomości. Podobnie jak i ja czasem.
Unikasz też bezużytecznych słów z jakimkolwiek negatywnym odcieniem. To niezwykle cenię u ludzi.
Podnosisz zatem ogólną wibrację tego forum
Po Twoich ewentualnych dodatkowych objaśnieniach odniosę się do dalszej części Twojego bardzo interesującego wywodu.
Na zakończenie jeszcze raz podam taki ciąg zdarzeń /także popierający "rację" babci /:
Oto ciało syna przenosi się w przeszłość i zabija swojego dziadka - dziadek nie istnieje już, by zrodzić ojca - zatem nieistniejący już ojciec nie płodzi syna, zabójca dziadka. Nie ma więc zabójcy - zatem jest znowu dziadek - płodzi syna - syn płodzi wnuka, zabójcę...
Ten ciąg zdarzeń jest paradoksalny i wynika z niego niemożliwość przemieszczania się w czasie.
W nim, bowiem przemieszczanie eliminuje samo siebie.
Poza tym, teraz wiemy, dlaczego jest przykazanie: Nie zabijaj.
Szkoda, że w "rozmowie" tak mało odnosisz się do postawionych "problemów".
Wtedy, bowiem zamiast konstruktywnego dialogu każdy gada, co w nim tkwi.
Choć z drugiej strony, niektórzy takie odnoszenie się do czyichś wypowiedzi traktują jak krytykę.
Nawet jeśli nie ma w niej żadnego osądu tej wypowiedzi, poza przeciwstawieniem jej innego spojrzenia.
Społeczność ludzka jest przeczulona. Przyczyna tkwi w ego.
I zamiast kultywować wymianę myśli, każdy kultywuje swoje ego
P.s.
Pytanie robocze: - Jeśli ciało przeniesie się w czasie, czy będzie jeszcze tym samym ciałem? - zapytała z głupia babcia
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Wto 13:39, 18 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Radek3500
Poszukujący Drogi
Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
|
Wysłany: Pią 1:02, 21 Lis 2008 Temat postu: odpowiedź |
|
|
Jestem bardzo uradowany tą odpowiedzią. Jestem człowiekiem, a ludzie tęsknią, też tęsknię i dlatego szukam, odsłaniam i badam. Wczoraj byłem z kolegą w Komańczy. Tam w wolnej chwili ulepiliśmy kilka bałwanów ze śniegu na podwórku, wznoszącego się w pięknej leśnej okolicy, klasztoru Sióstr Nazaretanek od św. Rodziny. Przebywał tam swego czasu Kardynał Stefan Wyszyński. Pozostawił on sporo śladów w południowej Polsce i w całym kraju. Jego przyjaciel Karol Wojtyła (JPII) pozostawił podobne ślady w wielu zakątkach naszej ojczyzny i na całej Ziemi. Każdy z nas pozostawia ślady. Odnajdywane są one przez innych ludzi i wpływają na ich życie.
Gdzie się kryje dusza? Czy kryje się w leśnych pagórkach? Czy kryje się w ludzkich sercach? Czym/kim jest duch, który rozsiewa ślady i zbiera je?
Powracając do forum, postów i Wingmakers pomyślmy na początek o wzajemnym zrozumieniu, o ojczystym języku i o słowiańskich słowach. Używanie słów rodzimych budzi duszę ku odczuwaniu duszy słowiańskiej, a ta z kolei odczuwa podobnie duszę Ziemi i tak następuje ekspansja świadomości od jednego człowieka, do jednego ducha całej teraźniejszości, poprzez żywą pamięć wszelkich epok i krain.
Czy linie energii są? Opisał je Carlos Castaneda, opisał Yogananda.
Kodowana Światłem Matryca Rzeczywistości (Wingmakers, dr. Neruda, Wywiad 2)
Czy podróżować w czasie jest możliwe?
Proponuję poczytać o podróżniku w czasie Johnie Titorze.
Nie jestem osobą, którą interesują dowody, albo wiara. Wiele bardziej pasjonują mnie niezwykłe historie i piękno autentyczności, które czasem z nich bije.
Linie energii są autentyczne i nie można zobaczyć ich poprzez szatę myśli. Najbardziej dopracowane obiekty mentalne nie pomogą nam ich zobaczyć. Nie można zobaczyć bezpośrednio niemierzalnej wszechobecności poprzez ukrywanie się w rozważaniach. Uwielbiam rozważać, ale rozważania mi nie pomagają w tym. Prędzej już dostrojenie anteny genetycznej pomoże wyzwolić się od myśli, choćby na chwilę. Spokój, uwaga, poddanie się duchowi chwili. Babcia powiedziałaby, że szczęście i piękno leżą w prostocie.
Tak jak jest opisanie na stronie Wingmakers ludzie są połączeni z Pierwszym Źródłem poprzez miłość, która jest jak klej inteligencją samo akceptującą się i trzymającą razem cechy. Miłość może być zsynchronizowana za pomocą anteny genetycznej. Naszym celem jest po zakończeniu doświadczania i poznawania Ziemskiego Układu Życia powrót do Pierwszego Źródła, z którego to wyłoniliśmy się, czy wręcz zostaliśmy wystrzeleni w niezgłębioną otchłań (bardzo ładnie ujmuje to i rozwija w swoich książkach Bruce Moen, warte uwagi są też książki Jamesa Redfielda). Ludzka istotka może doświadczać miłość i skierować się ku Pierwszemu Źródłu, ale jest delikatna, otchłań ją przygniata w oka mgnieniu. Animus jest istotą twardszą i nieźle radzi sobie w otchłani, ale nie ma celu do którego skierować się. Tak więc ewolucja przeznaczyła dla Animus inną ścieżkę niż dla ludzi.
Animus w kombinacji z ludźmi to świat taki jak w filmie Matrix. Przyznam, że film ten właśnie bardzo trafnie ukazuje sposób w jaki miłość mogłaby zostać wtłoczona do Animus. Dopiero wtedy zacznie się dla nich proces asymilacji miłości i wytwarzanie anteny. Te udoskonalone istoty, mogąc swobodnie poruszać się w otchłani surowej świadomości mogą służyć Pierwszemu Źródłu w nowy sposób.
Ludzie ewoluują poprzez pompowanie świadomości do studni potencjału energetycznego i lustro świadomości ludzkiej wznosi się od wstydu, nienawiści, obojętności, poprzez sympatię, współodczuwanie, aż do poziomu bezwarunkowej miłości.
Ludzie stoją przed uświadomieniem sobie własnego rozwoju w studni potencjału i odkryciem, że przeciwieństwem miłości jest po prostu jej brak. Temat tego odkrycia, a także przesunięcie Ziemi za pomocą BST jest rozwijany w serialu Lost.
Linia energii jest podobna do światłowodu, wypełnionego na całej swojej długości światłem. Światło to jest świadome samego siebie, jest świadomością. Można wyobrazić ją sobie jako kondukt we wnętrzu którego znajduje się śruba (ślimak). Ślimak obraca i popycha światło-świadomość, zmuszając je do ruchu po spirali. W ten sposób można mówić o pulsowaniu, częstotliwości, energii światła. Coś takiego można dostrzec zaraz po tym jak znajdziemy, że linia jest czymś więcej niż świecącą nitką. Nitka ta nie musi być wcale prostą. Może formować sobą różne zawijasy. Tego typu obserwacje mogą nas doprowadzić do rozwinięcia teorii strun i moglibyśmy pokusić się w takiej teorii o interpretację zawijasów i zdefiniować to jako zakrzywianie się czasoprzestrzeni. W teorii tej mamy też pojęcie fazy jako pozycja światła w konkretnym kącie na okręgu (światło obraca się jakby po okręgu). Możemy to opisać liczbami zespolonymi. Jak sobie podzielimy światło na cząsteczki, kulki, atomy światła, to będziemy mieć kwantową falowo-korpuskularną teorię strun grawitacji.
Cudo! Ale radość oto mamy tak długo oczekiwaną i z takim uporem pucowaną fizyczną teorię całości. Niestety nią nie jest. Ukazuje jakieś działanie, ale brakuje jej do całościowej funkcjonalności, szczególnie zjawisko fazy pozostawia wiele do wyjaśnienia.
Po tej entuzjastycznej chwili wróćmy do logiki. Miarą logiki jest symetria, symetria jest miarą siebie samej. W całości nic nie może być powtórzone. Dwie takie same rzeczy są tą samą rzeczą. Dwa takie same kręgi światła są tym samym kręgiem. Ale nie są. Linia światła nie jest pojedynczym okręgiem, jest spiralną linią. I tu się pojawia sekret ewolucji. Oto następuje ukazanie się potęgi symetrii, zanika działanie na rzecz istnienia. Zaczynamy pierw dostrzegać jakby spiralne światło znowu było spiralą, jedna faza w drugiej i tak sukcesywnie, aż w końcu pojawia się olśnienie! Zamiast tworzyć nieskończone w fazy światła w ruchu zauważmy, że każda linia jest holograficznym obrazem. Mamy jasne i ciemne plamki ułożone za każdym razem w inny wzór fraktalny, tak że zostają wykorzystane wszystkie możliwości załamania symetrii, a dopiero cała linia ma spełnioną symetrię. Faza (ułożenie) światła jest niepowtarzalna w obrębie linii. Każda linia posiada inny wzór. Linie tworzą niezłączną i niepodzielną całość.
Jest to wiedza na poziomie Pierwszego Źródła. Są ludzie doświadczający tej wiedzy(Trening Energetyczny - Harald Alke). Jak tego doświadczyć? Jestem jednym w Pierwszym Źródle, wszystko we mnie jest istnieniem.
Oczywiście to tylko wskazówka.
Może opisałem to wszystko nieudacznie i niezbyt przekonująco. Rozbudowałem opis przez co powstał tu pewien monolog. Jednak jeśli to może zostać zaakceptowane jestem w stanie przejść do dalszej części odpowiedzi.
Nadal istnieje świadomość dziadka gdy był on młody? Możemy tam dotrzeć? Dotrzeć tam możemy, tyle, że docieranie zatraciło coś ze swojej ruchomości. Jeśli chodzi o sposób w jaki funkcjonuje, to nie polega na jakimś podróżowaniu przez istotę, która wymusza swojemu ciału poruszanie się. Pierwsze Źródło przesuwa swoją uwagę. Wtedy nie ma ani podróżnika, ani dziadka. Są tylko takie wzory i Pierwsze Źródło skupia na nich swoją uwagę. Gdy tak się pogrąża w tym zapomina się i oto jest dziadkiem, podróżnikiem. Tak, wszyscy oni są alternatywnymi pogrążeniami się Pierwszego Źródła, które odnajduje się za każdym razem na inny sposób doświadczając coraz to nowych połączeń ze sobą samym poprzez wszelkie formy swego istnienia.
To czy dziadek słyszy czy nie i czy odczuję to czy nie zależy od bariery, jak to opisałem, pewnie w niezbyt zrozumiały sposób w poprzednim poście. Wszystkie możliwości mogą zajść.
Świadomość jest czasem, uwagą. Świadomość pogrążenia się w istocie (czyli pewna nieświadomość, ograniczenie, niepamięć) jest małą chwilą. Świadomość niepogrążona jest Pierwszym Źródłem, wszechogarniającą teraźniejszością.
W gruncie rzeczy nie wiem czy dopowiedziałem na pytania czy nie. Wciąż szlifuję ten obiekt mentalny, który tu opisałem. Najtrudniejsza część definicji, której użyłem leży w słowie: priorytetowe. W słowie tym zamieszczam ostateczny porządek ewolucji, czyli korelację między laboratorium Pierwszego Źródła, a niezorganizowaną surową świadomością (otchłanią).
Zauważyłem dzisiaj, że są wywiady z Jamesem (z kwietnia 2008) na stronie Wingmakers.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Radek3500 dnia Pią 2:33, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Myśliciel
Dołączył: 04 Mar 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pią 16:14, 21 Lis 2008 Temat postu: Pogawędki o czasie |
|
|
Witaj Radek, cóż może radować bardziej, niż radowanie innych?
Dlatego jestem bardzo uradowany.
I ta ludzka cecha wskazuje na rzecz szczególną, o której za chwilę.
Odnosząc się do miejsc pobytu zadałeś pytania:
"Gdzie się kryje dusza? Czy kryje się w leśnych pagórkach? Czy kryje się w ludzkich sercach?
Czym/kim jest duch, który rozsiewa ślady i zbiera je?"
Czasami jest tak, że by pojawiła się odpowiedź - muszą zostać zadane pytania.
Twoje pierwsze pytanie spowodowało pojawienie się następującej odpowiedzi:
DUSZA PRZEBYWA W MIŁOŚCI
Oczywiście, przez słowo dusza w tym wypadku mam na uwadze TĘ NAJWŁAŚCIWSZĄ ISTOTĘ człowieka.
Zwrotem dusza określa się bowiem wiele zjawisk, jak i słowem duch. Rozumiem, że w Twoich refleksyjnych pytaniach dusza i duch znaczą to samo - TĘ NAJWŁAŚCIWSZĄ ISTOTĘ człowieka.
Choć dalej użyłeś zwrotu dusza już w zupełnie innym znaczeniu /dusza słowiańska/, gdzie oznaczała ona tylko określony
archetypowo zbiór energetyczno-informacyjny, czyli takie większe EGO tworzone zbiorowo i poprzez skupianie szczególnych w sensie podobieństwa wiązek kosmicznych.
Potwierdzeniem przebywania DUCHA w miłości jest właśnie owe radowanie się z radości innych.
Ono też wskazuje na naszą JEDNOŚĆ jako istot.
Zaś jedność ta jest iluzorycznie gubiona z powodów zabaw w ego,
Świadomość nie jest tym, za co się ją uważa. Podejrzewam, iż wynika to z określania tym zwrotem kilku odmiennych zjawisk, które ze sobą w przypadku ludzi są silnie powiązane. Choć nie muszą być powiązane.
Sam o świadomości napisałem /do szuflady/ bardzo wiele najróżniejszych rzeczy - zupełnie odmiennych. Co świadczy dla mnie o tym, że nie jest tym, czego ludzie po niej oczekują.
Gdy zobaczymy istnienie dwóch przedmiotów świadomości, to sprawa przenoszenia się w czasie stanie się czymś zupełnie innym. Użyłem zwrotu przedmiotów, gdyż nie są to rodzaje świadomości. Lecz i zwrot "przedmioty" nie jest dobry, bowiem jeden z nich jest podmiotem względem drugiego.
Nazwijmy go "świadomościowym podmiotem" wolnym od myśli. Można go zrozumieć poprzez skojarzenia z koncentracją i czystym nieoceniającym odbiorem rzeczywistości.
Zaś przedmiotową świadomością w jakiej on działa jest zbiór myśli, uczuć i czasoprzestrzeni, które są w zasadzie miejscami. Tak, w ten sposób i sama przedmiotowa świadomość staje się miejscem!
Można nawet powiedzieć, iż jest ona równoległa do czasu!
Świadomość podmiotowa przemieszczając się w niej przemieszcza się w czasie.
/Pamiętasz, jak napisałem, że będę wypisywał jeszcze różne rzeczy, "przeczące" temu, co pisałem wcześniej?/
Jeśli zatem ta świadomość przejdzie do przemieszczania się nieliniowego, wówczas czas liniowy przestanie dla niej istnieć.
Zaś wszystkie przedmioty jej świadomości będą TU i TERAZ. Będą wszystkie NARAZ.
Kto z Was jest na to gotów i tego chce.
Kiedyś człowieka określiłem "rośliną czasu". Dlatego, że jesteśmy tym w czasie, czym roślina jest w przestrzeni. To porównanie przybliża nas do prawdy.
Ludzie szukają prostych odpowiedzi dlatego, że nie chcą czegoś złożonego, czegoś skomplikowanego. Po co więc ludziom tak coś złożonego jak bycie nie rośliną czasu? Nie bierzcie tego pytania ani do serc, ani dosłownie. To raczej zachęta do odkrywania większych złożoności. Prostota to czas liniowy.
Piękne jednak jest to, że nieliniowa złożoność dalej doprowadzi właśnie do najprostszego. Zatem ow potrzeba prostoty tkwiąca w ludzkiej głębi ma swoje podstawy, jednak gdy jesteśmy tutaj, staje się czynnikiem ograniczającym i przeszkadzającym, a nawet niszczącym. Do wszystkiego potrzebna jest mądrość.
Przywiązanie do świadomości przedmiotowej powoduje błędy i także niemożliwość w poznawaniu całości. To naturalne.
Na marginesie dodam /choć widzę, że Ty tę wiedzę posiadłeś już nie tylko intelektualnie, ale nawet egzystencjalnie/, że są specyficzne pola magnetyczne w tej świadomości przedmiotowej, które działają niczym kraty więzienia. To są złe emocje, uczucia, myśli i słowa. Dlatego napisałem o tym między innymi na:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/8-zle-pokarmy,30.html
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/11-mysli-uczucia-uczynki,39.html
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/13-inny-pokarm-ofiary-zlych-informacji,40.html
________________________________________________________
Twoje pytanie: "Czym/kim jest duch, który rozsiewa ślady i zbiera je?"
Zawiera w sobie przekaz jedności wszystkiego, oraz pytanie o dzianie się.
Zaś samo pytanie kim/czym nie ma w odniesieniu do NIEGO racji bytu.
Tylko "tutaj" istnieje "coś" i "ktoś", tu bowiem jest zróżnicowanie.
TAM, gdzie nie ma oddzielności, nikt nie zadaje takich pytań.
________________________________________________________
Nie podważam istnienia tego, co określiłeś jako linie energii.
Jeśli nawet czasem coś będę pisał tak, jakbym podważał, albo zaprzeczał - nie daj się zwieść.
Czy będę sobie z czegoś żartował /nawet jeśli to cenię/.
Pragnę wtedy jedynie silniejszych uzasadnień. Wierząc, iż prawda zostanie obroniona.
Wiem, że niektórzy mają mi to za złe myśląc, że się czepiam i szukam "dziury w całym".
I najczęściej owe "całe" okazuje się pełne lęku i chowa głowę w piasek. Mnie postrzegając negatywnie.
Ty - co jest piękne - masz postawę zupełnie inną, bo prawdziwego poszukiwacza i badacza rzeczywistości.
Nie zaś "utrwalacza własnych wyobrażeń".
________________________________________________________
Co do Twojego stwierdzenia, że: "każda linia energii jest oddzielna. Układ linii energii zostaje przekształcany w chwili...", zapytałem wcześniej:
"Jeśli coś jest oddzielne całościowo, to nic na to nie ma wpływu, ani nic nie zdoła tego przekształcić.
Jaką zatem oddzielność miałeś na uwadze? "
__________________
Poczytałem o Johnie Titorze. Dzięki za info. Ten facet najwyraźniej nie był z naszej linii czasu
Jako "przybysz z przyszłości zapowiedział" przecież:
"W roku 2004-2005 w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się wojna domowa".
Tu warto zwrócić uwagę na jego wypowiedź co do roku 2012:
"W 2012 nastąpi wydarzenie podobne do przejścia przez Morze Czerwone Mojżesza w ucieczce przed niewolą egipską."
Czyżby ludzkość została w 2012 roku wyprowadzona z wymiaru w którym podlega niewoli, np. demonów /jaszczurów/?
Takie ogólno poetycko symboliczne przepowiednie jest najłatwiej snuć. Zawsze coś się do nich dopasuje na siłę.
/Jeśli zadaję pytania - nie zawsze coś sugeruję.
Jednak w poprzednich postach niektóre pytania były zadane w celu nawiązania lepszej komunikacji w samym zagadnieniu.
Szkoda, że nie reagujesz na takie pytania./
John Titor jest postacią fikcyjną z kilku powodów. Pierwszy to taki, że jego przepowiednie nie sprawdziły się. Jeśli zatem nie byłoby innych powodów i byłby podróżnikiem w czasach, to z pewnością nie byłby podróżnikiem z naszego czasu /skoro nie sprawdziły się jego przepowiednie/, zatem względem naszyj przyszłości byłby fikcją - bo w niej go nie ma.
Drugim powodem są nauki jakie wygłosił. Np.:
"Teoria Everetta-Wheelera-Grahama (2) lub inaczej teoria wielokrotnego świata jest prawdziwa. Wszelkie możliwe stany kwantowe, wydarzenia, możliwości i rezultaty są rzeczywiste, końcowe i zachodzące. Szansa, że wszystko gdzieś w jakimś czasie zachodzi w superwszechświecie wynosi 100%. Tak więc istnieje linia świata w którym żyjecie, i inna, do którego udaliście się, aby zabić swojego krewniaka. Różnice między światami mierzone z perspektywy podróżnika w czasie wyrażają się w kategoriach procentowej rozbieżności. Im większa rozbieżność, tym mniej "prawdopodobnie" przedstawia się docelowa linia świata w porównaniu z linią oryginalnego świata."
Wyobrażenie, że gdzieś, czy w jakiejś linii czasu, istnienie wszystkiego jest możliwe - jest fajne. Czy jednak możliwe?
W naszej ludzkiej wyobraźni jest to możliwe. Jednak obserwujemy, że istnienie czegokolwiek opiera się i podlega zawsze jakimś prawom i regułom. Do tego niektóre reguły, np. w matematyce, czy geometrii, są stałe, gdyż są tej zjawiskowej natury, że nie mogą być inne. Jak choćby twierdzenie Pitagorasa c2 = a2 + b2, albo liczba π. W żadnej linii czasowej nie mogą te rzeczy być inne. Tak samo jest też ze złotym podziałem. Nie zmienisz tego już nawet w wyobraźni.
Dlatego też jeśli wyobraźnia wniknie w szczegóły, to dostrzeże, iż nie wszystko jest możliwe. Dlatego też mędrcy stwierdzali, że Bóg jest Bogiem porządku i prawa.
Spójrzmy na drzewa - także one rosną wg określonych praw. Nawet jeśli ruch gałązki może zaistnieć w każdą stronę, to dokonany zostaje wg jakichś reguł. I mimo wszelkiej możliwości /dowolnego kierunku ruchu/ drzewo jest drzewem i wszyscy to widzą. Coś te drzewo czyni drzewem. Podobnie człowieka, czy każdy rodzaj istoty. Coś koło czyni kołem, a kwadrat kwadratem. I nie ma koła mającego jakieś inne π.
Oczywiście fantazjować zawsze można.
Jeśli zaś nie jest to fantazja, to należy przedstawić mocne dowody.
I jak już pisałem: udanie się do innej linii czasu, by "zabić swojego krewniaka" nie będzie przeniesieniem się w swojej linii czasu - zatem nie spełnia oczekiwań założenia, jakim była zmiana wydarzeń w swojej linii czasowej. /Przy założeniu istnienia takich linii./ Zatem objaśnienie "Johna Titora" jest pokrętne.
Pozwólcie teraz, że pomimo mojej krytyki omówię szerzej pewne stwierdzenie "Johna Titora" /które w zasadzie nie jest jego/ i je zmodyfikuję w obrębie praw.
"Różnice między światami mierzone z perspektywy podróżnika w czasie wyrażają się w kategoriach procentowej rozbieżności. Im większa rozbieżność, tym mniej "prawdopodobnie" przedstawia się docelowa linia świata w porównaniu z linią oryginalnego swiata."
Wyobraźmy zatem, że jedna istota rozszczepia się na nieskończoną liczbę linii czasowych w obrębie określonych praw i reguł. Skoro jednak czas każdej linii jest względny, to ogromna ilość z nich spotyka się ze sobą na wskutek różnych sił. W ten sposób takie zbiory spotkań tworzą określone przestrzenie, czyli światy. W światach tych żyją owe linie czasowe jako jedna linia, zaś ta "jedyna istota" spotykając "inne istoty" w rzeczywistości spotyka jedynie własne rozszczepienie z innej linii czasowej.
Prawda to czy fantazja?
Jeśli zrozumiemy czym jest świadomość i jak kreuje przedmiotowe świadomości - to ową jedną istotą okaże się ta podmiotowa świadomość. A może fantazjuję tak sobie dla zabawy
Nie dajcie się zwieść! Lecz co jest zwodzeniem?
Jeśli jednak kogoś nie interesuje prawda, ani wiara, lecz piękno /albo urok/ jak Radka, to w sumie dyskusja jest bez sensu.
Mimo zarzekania się co do nie interesowania się prawdą oto Radku wspominasz o pięknie autentyczności...
Zatem chodzi Ci o autentyczność, czyli prawdę i jej piękno.
Czy chciałeś napisać raczej o autentycznym pięknie?
Sam jednak dalej, i jakby wbrew powyższemu stwierdzeniu o nie interesowaniu się prawdą, piszesz o niemożności zobaczenia... właśnie czegoś... co uważasz za prawdę.
Radek3500 napisał: | Linie energii są autentyczne i nie można zobaczyć ich poprzez szatę myśli. Najbardziej dopracowane obiekty mentalne nie pomogą nam ich zobaczyć. Nie można zobaczyć bezpośrednio niemierzalnej wszechobecności poprzez ukrywanie się w rozważaniach. |
Ktoś inny odebrałby to jako czepianie się itp. Wiem, że Ty wiesz, iz chodzi tu o dwuznaczność lub czasem nieprecyzyjność słów. Najczęściej zaś chodzi o dwubiegunowość myślenia w samym człowieku! Która jest bardzo cennym darem poszerzającym możliwość poznawania, a której niestety większość ludzi świadomie wypiera się i lęka.
"Twoja babcia” ma rację mówiąc, „że szczęście i piękno leżą w prostocie.”
Jednak i tak używa przedmiotów bardziej złożonych, niż ktokolwiek z nas jest w stanie wyobrazić.
Dlatego ja też zacząłem od prostoty, bo czytając Twoje dalsze wywody najpierw ulepiłem bałwana z samego siebie
Prostota jest najlepszym punktem wyjścia. Jak każdy zresztą prawdziwy punkt.
Zostając jednak w punkcie… nigdzie nie wyjdziesz /Nie traktować tego serio/
Ciekawe jest to, co napisałeś, że:
Radek3500 napisał: | jest opisanie na stronie Wingmakers ludzie są połączeni z Pierwszym Źródłem poprzez miłość |
Kojarzę to z tym, co już napisałem, iż DUSZA /ATMAN/ PRZEBYWA W MIŁOŚCI.
To jednak idzie piętro dalej, niż nauka Wingmakers, lecz nie dalej, niż nauki pism wedyjskich. One bowiem idą jeszcze dalej.
/Na ten temat pisałem w książce „Dusza – zwodnicze słowo”, którą planuję opublikować na boga.fora.pl/
Niektórzy jednak te nauki błędnie odbierają z tego powodu, iż nie wiedzą kim są.
Zatem odnoszą je źle.
Napisałeś:
Radek3500 napisał: | Naszym celem jest po zakończeniu doświadczania i poznawania Ziemskiego Układu Życia powrót do Pierwszego Źródła, |
Ok. Niektórzy jednak rozwijają tę myśl tak, że to Pierwsze Źródło potrzebuje naszych doświadczeń. W ten sposób robią z Boga istotę niewiedzącą i zależną.
Tymczasem Bóg nie ma takiej potrzeby jak np. ludzkie doświadczenia. Powody tego wszystkiego są zupełnie inne.
Nie miejsce tu, by o tym pisać. /I tak ten post już jest zbyt długi./ Zostało to napisane gdzie indziej.
Dziękuję za polecenie prac Bruce Moena i Jamesa Redfielda. Z pewnością muszą być interesujące. Jak ewentualnie zapoznam się z ich treścią, to może nawiążę coś później.
Napisałeś interesujące zdanie:
Radek3500 napisał: | Ludzie ewoluują poprzez pompowanie świadomości do studni potencjału energetycznego i lustro świadomości ludzkiej wznosi się od wstydu, nienawiści, obojętności, poprzez sympatię, współodczuwanie, aż do poziomu bezwarunkowej miłości. |
Wiesz, wg nauk Wspólnoty Różokrzyżowej jest to jedna z dwóch dróg. Ta jest tą dłuższą. To droga niewtajemniczonych.
Do tego droga ta dzieli się na inne drogi: drogę wzoszenia i drogę upadania.
Twój dalszy opis linii energii z jej określoną świadomością jest niezwykle interesujący i przypomina mi ową świadomość przedmiotową o jakiej wspominałem wyżej. Czy takie skojarzenie Ci odpowiada? Swoja drogą – skąd Ty to bierzesz? Jeśli sam „objawiasz” to jestem pod wrażeniem. Choć wcale by mnie to nie dziwiło.
Dalej widzę w tym opisie możliwość odniesienia do tego, co wyżej już opisałem. Zatem światło stworzyło nitki energii i linie czasu, „formowało sobą różne zawijasy”, dokonało „zakrzywiania się czasoprzestrzeni.”, najpierw czasu, a poprzez jego zakrzywienie stworzyło przestrzenie i pola – i spotkało
się np. w nas
Poszedłem za daleko?
Twój opis tego, co nazwałeś „cudo” jest bardzo interesujący. Na tyle, że byłoby wspaniale, byś poświecił temu oddzielny post z poszerzonym i przystępniejszym opisem, jednocześnie odnosząc się w nim do zagadnienia czasu.
Ja znowu czytając go miałem skojarzenia z tym, co napisałem wyżej /odpisuję w trakcie czytania/ - tym razem z drzewami. I tym, o czym pisałem odnosząc się do drzew.
Możliwe, że mogło Ci chodzić o coś innego.
W każdym razie wskazówka mi się podoba.
Znalazłem kiedyś podobną: Walała się poza czasem
Jesteśmy nieśmiertelni.
Inaczej: Moje istnienie jest we wszelkim istnieniu. Moje wyrażania się były przede mną i będą po mnie. Jakże mogę zginąć?
Śmierci, gdzie jest twe żądło?
I odpowiedziała śmierć: - Ono jest we śnieniu.
Teraz czytam Twoje pytania o dziadka. Zatem w świetle tego, co powyżej, i poza czasem, świadomość dziadka, „gdy był on młody”, i ta podmiotowa, i ta przedmiotowa, zawsze istnieje.
Radek3500 napisał: | Możemy tam dotrzeć? |
Zależy kto i co? W czym widzę jesteśmy zgodni, bo napisałeś: „nie polega na jakimś podróżowaniu przez istotę, która wymusza swojemu ciału poruszanie się”
Dalej piszesz coś, co mi się tak podoba, że zacytuję:
Radek3500 napisał: | Pierwsze Źródło przesuwa swoją uwagę. Wtedy nie ma ani podróżnika, ani dziadka. Są tylko takie wzory |
Czy widzisz to samo, co ja?
No nie…hehehe… i dalej piszesz dokładnie to samo, choć inaczej
Radek3500 napisał: | Pierwsze Źródło skupia na nich swoją uwagę. Gdy tak się pogrąża w tym zapomina się i oto jest dziadkiem, podróżnikiem. Tak, wszyscy oni są alternatywnymi pogrążeniami się Pierwszego Źródła, które odnajduje się za każdym razem na inny sposób doświadczając coraz to nowych połączeń ze sobą samym poprzez wszelkie formy swego istnienia. |
I pięknie.
Wiesz, że pojmuję, co przekazujesz. Czy jednak to tylko nasza fantazja?
Tego rodzaju „wizje” sprawiły mi przyjemność wiele razy.
Mam jednak na uwadze, że one mogą być także snami
Ale do rzeczy. Chodzi o te zapomnienie. Wiesz… myślałem o nim wiele razy już dawno temu.
Czy to jedna z rozrywek?
Zważ na to, że totalna likwidacja zapomnienia jest automatyczną likwidacją czasu, przestrzeni i rozdzielności.
Zatem znowu wszystko sprowadza się do świadomości… hehehe
No i dlatego: ZAWSZE JESTEM W TYM SAMYM MIEJSCU
No i w tym samym czasie. Cheche
Jak siła umysłu może być potężna /i jest/ wiadomo. Weźmy chodźmy spadki na giełdzie – one niejednego bolą fizycznie… Giełdy daleko, a ich boli… i to gorzej, niż kopniaki. To tak dla łatwiejszego naświetlenia kwestii tego, że ból i cierpienie pochodzą z przywiązania. Zatem i z przywiązania do ciała.
Zresztą Ty pewnie to wiesz.
A co jest przeciwwagą do niepamięci oprócz pamięci?
Miłość kochani.
Wydaje się Wam, że ją macie?
Przypomnijcie, co Jezus mówił o posiadaniu wiary…
I co masz na myśli, że wszystkie możliwości mogą zajść? Dalej przy tym obstajesz?
Czy masz na myśli wszystkie możliwości zgodne z zakresami?
No tak. Napisałeś: "Świadomość jest czasem, uwagą.”
Zatem nasze drogi prowadzą do Rzymu. Czy jednak świadomość wszystko może?
Uważam, że nie. Ona bowiem też jest czymś. I podlega określonym prawom.
Nie jest to bezpański pies.
Nowa jest dla mnie Twoja koncepcja /albo prawda/ o " niezorganizowanej surowej świadomości”.
Takiego "objawienia” nie miałem
Zaciekawiło mnie. Nie mogę jeszcze jednak zająć stanowiska.
Połknąłem i czekam na proces trawienia
P.s.
W sumie mogłem tego postu nie zamieszczać, bo jest w nim prawie to samo, co w Twoim.
Myślę jednak, że inny opis pomaga każdemu w ewentualnej analizie, jak i pomaga w wykazaniu błędów.
Za każdy taki wykaz błędów będę niezmiernie wdzięczny.
Możemy bowiem nie wiedzieć, jeśli błądzimy.
Z góry dziękuje też za każdy nowy pomysł.
P.s. 2:
Przez oddzielność miałeś na myśli zatem niepamięć.
&bg
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Plesi
Obserwator
Dołączył: 26 Lis 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 18:47, 26 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
ja nie rozumiem tych waszych koncepcji, wiadomo że nie da się przewidzieć co nas czeka....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|